Był czwartek – dzień, w którym w Kościele katolickim obchodziliśmy Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Jechałam autem z Poznania do Sanktuarium Urodzin i Chrztu św. Faustyny w Świnicach Warckich, aby tam uczestniczyć we Mszy św. i procesji. To była moja pierwsza wizyta w tym miejscu. Myślałam o tym, co tam zastanę, jak będzie przebiegała uroczystość, czy robić dużo zdjęć, czy mało? Myślałam też o św. Faustynie, na przykład o tym, że miała swój predykat: od Najświętszego Sakramentu, ponieważ była wielką czcicielką Eucharystii, choć tak mało się o tym mówi! Cieszyłam się, że właśnie w jej ukochanym kościółku i z nią, ze św. Faustyną od Najświętszego Sakramentu, uczczę tego dnia Ciało Boże.
Po drodze mijałam wiele miejscowości i wiosek, i wiele ołtarzy już przygotowanych i pięknie przystrojonych na procesję. Gdzieniegdzie na polach czerwieniły się maki, niczym krople Krwi Jezusowej, które wypłynęły z Jego przebitego boku i zrosiły ziemię łaską.
Jak to często bywa w drodze, „chwyciłam” za różaniec. Nie dosłownie oczywiście, bo trzymałam ręce na kierownicy, ale włączyłam na telefonie nagranie modlitwy. Wzbudziłam odpowiednie intencje na to święto Eucharystii i rozpoczęłam rozważanie czwartkowych tajemnic światła.
I ciągle pozostając jakby w tych Eucharystycznych rozważaniach, zaczęłam myśleć o każdej tajemnicy, ale wciąż w kontekście Najświętszego Sakramentu. Puściłam wolno te myśli, pozwalając im swobodnie przepływać, nie wysilając zbytnio umysłu, a po prostu odmawiając modlitwę. Wtedy zaczęły układać się one jakby w logiczną całość. Najpierw uświadomiłam sobie, że każda poszczególna tajemnica jest przygotowaniem lub zapowiedzią tajemnicy kulminacyjnej, czyli ustanowienia Eucharystii. Jeszcze nie widziałam w jaki dokładnie sposób, dopóki nie dotarłam do tajemnicy czwartej. Nie czytałam wcześniej nigdzie o takiej interpretacji tajemnic światła jako całości, choć z pewnością gdzieś istnieje.
Te rozważania mogłabym streścić następująco:
1. Tajemnica pierwsza – Chrzest Pana Jezusa w Jordanie.
Chrzest to pierwszy sakrament, jaki przyjmujemy. To obmycie we Krwi Chrystusa i zmazanie grzechu pierworodnego. Jest to więc ważne przygotowanie do przyjęcia pozostałych Sakramentów, przede wszystkim Eucharystii, którą powinniśmy przyjmować w wielkiej czystości serca, obmyci z grzechów.
2. Tajemnica druga – Cud na weselu w Kanie Galilejskiej.
Jezus przemienia wodę w wino i ofiarowuje ludziom. To jakby zapowiedź późniejszej przemiany wina w Jego Krew, którą też będzie nam dawał do picia.
3. Tajemnica trzecia – Głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia.
Ta tajemnica dotyczy publicznej działalności Jezusa, gdy głosząc o Królestwie Bożym, karmił ludzi swoim Słowem, tak jak później będzie karmił nas swoim Ciałem. Tu też zawiera się przypowieść o rozmnożeniu chleba, co – jak to już ogólnie wiadomo – jest uważane za zapowiedź Eucharystii. Jezus wzywając do nawrócenia i odpuszczając grzechy, przygotowuje nas do Sakramentu Pokuty, koniecznego przed przyjęciem Ciała Pańskiego.
4. Tajemnica czwarta − Przemienienie Pańskie na Górze Tabor.
Jezus przemienia się wobec Apostołów, objawiając swoją chwałę. Jak przy tej przemianie „Jego odzienie stało się lśniąco białe”, tak później kawałek chleba będzie się w dłoniach następców Apostołów przemieniał w białą Hostię − Jego prawdziwe Ciało. Jak Apostołowie widzieli oczami ciała chwałę Jezusa (na tyle, na ile mogli to znieść), co miało na celu umocnienie ich przed czekającymi doświadczeniami, tak i my oglądamy Jezusa oczami wiary, przyjmując przemieniony w Jego Ciało chleb, i doznajemy wtedy umocnienia.
5. Tajemnica piąta – Ustanowienie Eucharystii.
To najważniejsza tajemnica. Tak jak byliśmy przygotowywani do niej przez cztery ją poprzedzające, tak samo mamy być zawsze odpowiednio przygotowani do przyjęcia Pana Jezusa w Eucharystii, zarówno jeśli chodzi o dzieci, które po raz pierwszy komunikują, jak i dorosłych, którzy regularnie przystępują do Stołu Pańskiego.
Nadal mając w sercu św. Faustynę, pomyślałam teraz o obrazie Jezusa Miłosiernego, który polecił jej wymalować Jezus. I o dwóch promieniach, czerwonym i bladym, wychodzących z Jego Serca, oznaczających Krew i wodę, które wypłynęły z przebitego na krzyżu boku Zbawiciela. Jak tłumaczył Faustynie sam Jezus: „Blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia dusze; czerwony promień oznacza krew, która jest życiem dusz”. Akurat przed wyjazdem czytałam fragment biografii św. Faustyny, dotyczący jej pobytu w Płocku, ponieważ chciałam się trochę przygotować na planowane również i tam odwiedziny. Przypomniał mi się wtedy ten fragment, gdzie mowa była o obrazie: „Święty Tomasz, powołując się na Ojców Kościoła, łączy symbolikę wody i krwi z sakramentem chrztu i Eucharystią”. A więc jest tu jakby zawarta w tym obrazie pierwsza i ostatnia tajemnica światła Różańca św. Chrzest i Eucharystia – obmycie, które usprawiedliwia i Eucharystia, które jest życiem dusz − jak klamra spinająca też pozostałe „wymalowane” tajemnice.
Wtedy w głowie pojawił się taki obraz: w tle wizerunek Jezusa Miłosiernego, a na pierwszym planie Jezus w monstrancji. Pomyślałam sobie: "ale byłoby wspaniale móc zrobić takie zdjęcie! Może byłoby ono dobrą ilustracją do tych przemyśleń".
Ale dość szybko o tym zapomniałam, skupiając się na przeżywaniu i utrwalaniu Uroczystości Bożego Ciała w Świnicach Warckich. Ostatni ołtarz usytuowany był w znajdującej się nieopodal kościoła kaplicy Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Na ścianie prezbiterium wisiał duży obraz Jezusa Miłosiernego, ale dopiero, gdy kapłan postawił monstrancję z Jezusem na ołtarzu, zobaczyłam w całości ten obraz, który widziałam oczami duszy już wcześniej, jadąc autem… Załączam go do tego świadectwa.
Tajemnice światła dołączył jako ostatnie do modlitwy różańcowej św. Jan Paweł II. Uczynił to w liście apostolskim „Rosarium Virginis Mariae”, ogłoszonym 16 października 2002 roku (ten sam papież, nota bene, dwa lata wcześniej wprowadził do Kościoła Święto Miłosierdzia Bożego jako wypełnienie prośby Pana Jezusa skierowanej do św. Faustyny). Być może Niebo pozostawiło nam na te właśnie czasy zadanie zgłębiania i obrony tajemnicy Eucharystii, która wydaje się dziś tak bardzo zagrożona, od licznych profanacji zaczynając, po powątpiewanie, a nawet zaprzeczanie realnej obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, nawet wśród duchownych, kończąc. Niektóre wiarygodne objawienia mówią nam, że przyszłe czasy po odnowieniu "oblicza ziemi", będą czasami wielkiego pogłębienia czci i zrozumienia tajemnicy Eucharystii. Pamiętamy też znany sen św. Jana Bosko, który widział Kościół jako miotany falami statek, dopóki nie przycumował on do dwóch kolumn, którymi były Najświętsza Hostia i Niepokalana Dziewica.
Pewien kapłan, z którym miałam okazję kiedyś pielgrzymować, zwrócił nam uwagę, że najlepiej odmawiać dłuższą wersję modlitwy przed Najświętszym Sakramentem, właśnie po to, aby podkreślić i uczcić tę realną obecność Jezusa, która dziś jest coraz bardziej negowana:
Niechaj będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament,
Prawdziwe Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa,
Teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.