Fragmenty książki „Konsekracja św. Józefowi”, ks. Donald H. Calloway
Ze wstępu
Żyjący w XVI wieku św. Jan od Krzyża, jeden z największych mistyków Kościoła, pokornie przyznał, że brakuje mu właściwego zrozumienia wielkości św. Józefa. Zainspirowany gorącym uwielbieniem, jakim jego przyjaciółka, św. Teresa z Ávili, darzyła tego świętego, św. Jan od Krzyża przyrzekł sobie solennie, że lepiej pozna św. Józefa i bardziej go pokocha.
A co z wami? Czy znacie św. Józefa? Czy uważacie, że rozumiecie jego wielkość i jego miłość do was? No cóż, moi przyjaciele, przygotujcie się! W książce Konsekracja św. Józefowi przeczytacie o cudach tego świętego opisanych jak nigdy przedtem!
Nadszedł czas św. Józefa!
Przyznaję, że to bardzo śmiałe twierdzenie! A jednak głęboko wierzę, że w naszej epoce Pan wyraźnie pragnie zwrócić ku św. Józefowi nasze serca, rodziny, parafie, diecezje i Kościół. Od dawna widać w życiu Kościoła wzmożone działania Ducha Świętego w tym kierunku.
Wiecie co, moi przyjaciele? Teraz nadszedł czas św. Józefa! Dlaczego mogę to twierdzić z takim przekonaniem? To proste: Bóg wskazał nam wyraźnie, że pragnie, aby Jego lud zwrócił większą uwagę na św. Józefa, zrobił to o wiele wyraźniej niż w jakiejkolwiek wcześniejszej epoce w historii Kościoła.
Namiestnik Kościoła (papież Jan XXIII) jednoznacznie stwierdził, że teraz jest czas św. Józefa. Żyjemy w nowoczesnych czasach - czasach, w których Kościół jest świadkiem bezprecedensowej ery nabożeństwa do św. Józefa. Według świętego papieża Jana XXIII Bóg pragnie, aby nabożeństwo do św. Józefa rozpowszechniło się w naszych czasach w formie specjalnych modlitw „ufnego oddania”. To oznacza zwłaszcza jedno: Nadszedł czas całkowitego zawierzenia św. Józefowi!
Można bez przesady stwierdzić, że Kościół zrobił więcej dla rozpropagowania kultu św. Józefa przez ostatnie sto pięćdziesiąt lat niż przez wcześniejsze tysiąc osiemset lat chrześcijaństwa! Ale dlaczego właśnie teraz? I dlaczego św. Józef?
Jest po temu wiele powodów, lecz dwa z nich wydają mi się szczególnie ważne.
Po pierwsze, potrzebujemy ojcostwa duchowego św. Józefa do pomocy w obronie małżeństwa i rodziny. Małżeństwo i rodzina były atakowane od zawsze, jednak w czasach współczesnych te napaści stały się wyjątkowo wzmożone. Wielu ludzi zatraciło świadomość, co to znaczy być mężczyzną czy kobietą, nie mówiąc już o tym, że nie wiedzą, czym jest małżeństwo i rodzina. Wiele krajów świata przyznało sobie nawet prawo do przedefiniowania małżeństwa i rodziny. Istnieje w tych kwestiach ogromne pomieszanie pojęć, większe niż we wszystkich epokach w historii ludzkości. Służebnica Boża siostra Łucja od Jezusa, najdłużej żyjąca wizjonerka z Fatimy, znała powagę sytuacji i napisała pełne mocy oświadczenie w tej sprawie:
Ostateczna bitwa pomiędzy Bogiem i Szatanem zostanie stoczona o małżeństwo i rodzinę.
Aby zwalczyć i zwyciężyć podstępy Szatana, Kościół potrzebuje św. Józefa. Jego przykład i ochrona są jedyną drogą wyjścia z tego strasznego zamętu, w jakim obecnie tkwimy. Do kogóż mamy się zwrócić, jeśli nie do głowy Świętej Rodziny i postrachu duchów piekielnych? Kto mógłby nam pomóc zrozumieć, czym jest małżeństwo i rodzina?
Po drugie, cały świat potrzebuje dziś ponownej ewangelizacji, w tym także ogromna większość chrześcijan. Święty Józef był pierwszym misjonarzem. W naszych czasach pragnie ponownie przynieść Jezusa narodom. Wiele narodów i kultur oderwało się od swoich chrześcijańskich korzeni i wstąpiło na drogę prowadzącą do samozniszczenia. Kraje zbudowane niegdyś na fundamentach judeochrześcijańskich zostały zdominowane przez ideologie i organizacje, które dążą do odarcia społeczeństwa ze wszystkiego, co święte. Jeśli nic się nie zmieni, cywilizacji grozi samozagłada.
W adhortacji apostolskiej o św. Józefie z 1989 roku św. Jan Paweł II przypomniał nam o konieczności wzywania jego pomocy w dziele ponownej ewangelizacji świata:
Trzeba modlić się o to orędownictwo [św. Józefa); jest ono ustawicznie potrzebne Kościołowi nie tylko dla obrony przeciw pojawiającym się zagrożeniom, ale także i przede wszystkim dla umocnienia go w podejmowaniu zadania ewangelizacji świata i nowej ewangelizacji obejmującej „kraje i narody, w których niegdyś [...] religia i życie chrześcijańskie kwitły... dzisiaj wystawione są na ciężką próbę".
Najwyższy czas powierzyć siebie św. Józefowi! Bóg mówi swojemu Kościołowi, że aby bronić małżeństwa i rodziny, przywrócić moralność, odzyskać stracony teren, zdobywać dusze dla Jezusa Chrystusa, musimy zabrać ze sobą na pole bitwy św. Józefa. On jest postrachem duchów piekielnych! Dzięki jego potężnemu ojcostwu duchowemu, niezwykłej miłości do swych dzieci duchowych i dzięki nieprzerwanemu orędownictwu, Kościół może się odnowić jako światło dla narodów, jako piękne miasto położone na górze (zob. Mt 5, 14-16)!
Czym dokładnie jest konsekracja św. Józefowi? Spytam inaczej. Co to znaczy, że ktoś jest gotowy poświęcić siebie św. Józefowi? W zasadzie to uznanie go za swojego ojca duchowego i pragnienie, aby się do niego upodobnić. Dowiedziemy tego pragnienia, pokładając pełne zaufanie w jego ojcowskiej opiece, dzięki czemu będzie on mógł z miłością wspomagać nas w zdobywaniu cnót i dążeniu do świętości. Całkowite poświęcenie mu życia polega na dokonaniu formalnego aktu synowskiego zawierzenia swojemu ojcu duchowemu po to, aby mógł on zadbać o nasz duchowy dobrostan i zaprowadzić nas do Boga. Człowiek, który oddaje życie św. Józefowi, pragnie być jak najbliżej swojego duchowego ojca po to, aby przypominać go w cnocie i świętości. Święty Józef z kolei ofiarowuje osobom, które mu się oddały, swoją pełną miłości troskę; obronę i wskazówki.
Być może ktoś czytający te słowa wcześniej zawierzył się Błogosławionej Dziewicy Maryi i zastanawia się, czy może również uczynić to w stosunku do św. Józefa i wszystko mu oddać. Odpowiedzią jest głośne „Tak!”. Bóg pragnie, aby wszystkie Jego dzieci były otoczone miłością i troską zarówno matki, jak i ojca. Nie należymy do duchowej rodziny samotnego rodzica. Maryja jest naszą matką duchową, a Józef ojcem duchowym. Ojcostwo duchowe św. Józefa jest szczególnie ważne dla naszego wzrastania duchowego. Całkowite zawierzenie Maryi nie będzie pomniejszone przez poświęcenie siebie św. Józefowi. Maryja wręcz pragnie, abyśmy poświęcili mu życie! Wszystko to, co oddajemy Jezusowi i Maryi, możemy również oddać jemu. Bądźmy spokojni. Serca Jezusa, Maryi i św. Józefa są zjednoczone.
Zapytacie: „Jak dokonać konsekracji św. Józefowi?". Prawdę mówiąc, sposobów jest bez liku. Wystarczy prosta modlitwa zawierzenia. Jednakże jeśli naprawdę chcemy zrozumieć wielkość naszego ojca duchowego, najlepiej jest wziąć udział w dobrze opracowanym programie przygotowań i konsekracji. Powinien on obejmować wiedzę o osobie św. Józefa, o jego przywilejach, tytułach i cnotach, a zwłaszcza o jego ojcowskiej miłości do Syna Bożego i do reszty ludzkości. Książka Konsekracja św. Józefowi zawiera obszerny program przygotowań i konsekracji temu świętemu przeznaczony dla pojedynczych osób, dla rodzin, parafii i diecezji. Mam nadzieję, że dzięki niemu zainicjuję pierwszy światowy ruch zawierzenia św. Józefowi!
Czym jest ten program? Co to za sposób? Gdy modliłem się o wskazówki, jak zorganizować przygotowania do konsekracji św. Józefowi, pomyślałem, że najlepiej oprzeć się na sprawdzonej i wypróbowanej trzydziestotrzydniowej metodzie przygotowania do oddania się Maryi, stosowanej przez św. Ludwika Marię de Montfort. Po co drugi raz wynajdować koło? Metoda trzydziestotrzydniowych przygotowań według św. Ludwika jest prosta, przystępna i umożliwia uczestnikowi całkiem nieźle opanować temat. Wymaga również bardzo ważnego elementu: modlitwy.
Opiekun dziewic
Święty Józef jest opiekunem dziewic. Jak dobry ojciec dba o ich potrzeby. Przykładem jego ojcowskiej opieki jest pomoc, której udzielił zakonnicom w Nowym Meksyku w 1878 roku.
W 1873 roku siostry loretanki założyły w Santa Fe szkołę dla dziewcząt. Gdy szkoła stała się bardzo popularna, siostry zapragnęły zbudować nową kaplicę. Do tego zadania zatrudniły dobrze znanego architekta. Budowa trwała pięć lat. Dopiero po skończeniu kaplicy siostry zorientowały się, że brakuje wejścia na wysoki chór. Można było się tam dostać wyłącznie po wysokiej drabinie. Piętro chórowe znajdowało się sześć metrów nad podłogą. Siostrom w długich do ziemi habitach było bardzo trudno się tam wspinać. Zdały sobie też sprawę, że ze względu na rozstawione ławki w kaplicy brakuje miejsca na schody. Nie mogły zatrudnić ponownie architekta, który nadzorował budowę, ponieważ zmarł na krótko przed jej ukończeniem. Co mogły więc zrobić?
Siostry zwróciły się z prośbą o pomoc do św. Józefa. Rozpoczęły odmawianie nowenny, błagając go o przysłanie cieśli. Wtedy wydarzyło się coś niezwykłego. Ostatniego dnia nowenny przybył do klasztoru tajemniczy mężczyzna. Oświadczył, że jest gotów zbudować schody na chór dla sióstr. Postawił tylko jeden warunek: chciał pracować sam i za zamkniętymi drzwiami. Siostry chętnie przyjęły jego propozycję i zatrudniły go.
Zbudowanie schodów zajęło nieznajomemu trzy miesiące. Gdy je ukończył, nigdzie nie można było go znaleźć. Zniknął z miasta. Nikt nie widział, jak wyjeżdżał. Nikt go nie znał. Siostry wszędzie go szukały, ale nie udało im się go znaleźć. Nawet zamieściły w lokalnej gazecie ogłoszenie, ale bez powodzenia.
Niezrażone tym siostry udały się do miejscowego tartaku, aby się dowiedzieć, kto kupował drewno na schody, chciały bowiem za nie zapłacić. Wypytywani pracownicy nie mieli pojęcia, o czym siostry mówią. Dowiedziały się, że tartak nikomu nie sprzedawał drewna na schody do kaplicy.
Skonsternowane siostry przypomniały sobie swoje zdziwienie wywołane tym, że tajemniczy mężczyzna miał tylko przykładnicę, piłę, młotek i kilka innych podstawowych narzędzi. Po zastanowieniu zorientowały się, że żadna z nich nigdy nie widziała dostawy drewna do kaplicy. Zaintrygowane zakonnice i mieszkańcy miasta dokładnie obejrzeli schody. Dopiero wtedy wszyscy zrozumieli, że tajemniczy mężczyzna zbudował coś zupełnie wyjątkowego. Były to schody spiralne, które nie przeszkadzały w korzystaniu z ławek stojących w nawie głównej. Miały trzydzieści trzy stopnie. Nie było przy tym żadnego centralnego podparcia ani kolumny utrzymującej ich ciężar. Sprawiały wrażenie unoszących się w powietrzu. Nie zawierały gwoździ! Odkryto, że w całości utrzymują je drewniane kołki. Te schody to cud architektury. Arcydzieło cieśli!
Zatem skąd pochodziło drewno? W roku 1996 zbadał schody Forrest N. Easley, leśnik i technolog drewna pracujący dla Służby Leśnej Stanów Zjednoczonych oraz dla Laboratorium Badań Morskich Stanów Zjednoczonych. Szczegółowe testy wykazały, że zbudowano je ze świerku, ale niepodobnego do innych gatunków tego drzewa na świecie. Wykonano dodatkowe badania. Ustalono, że świerk, który najbardziej przypomina gatunek wykorzystany do budowy schodów, rośnie wyłącznie w Izraelu.
Kim był tajemniczy mężczyzna, który zbudował schody? Siostry loretanki wierzą, że był nim św. Józef. Ojciec duchowy wysłuchał modlitw i próśb o przysłanie kogoś, kto im zbuduje schody. Święty Józef przybył osobiście i stworzył je dla konsekrowanych dziewic. Schody do dziś zachowały się w doskonałym stanie.
Ślub czystości św. Józefa
W XVII wieku sławna mistyczka sł. Boża Maria z Ágredy napisała Mistyczne Miasto Boże. Książka jest arcydziełem pobożności. Opisuje życie i cuda Maryi Dziewicy. Maria z Ágredy twierdzi, że była świadkiem rozmów Maryi z Józefem. Podczas jednej z nich św. Józef zdradził ukochanej żonie zachwyt, jaki budziło w nim jej dziewictwo i przyznał się, że on też za młodu złożył ślub czystości:
Moja Pani, dając mi poznać swe czyste i upragnione uczucia, przeniknęłaś i weszłaś w głąb mojego serca. Nie ujawniałem ci swych myśli, zanim nie poznałem twoich. Przypadło mi w udziale większe zobowiązanie wobec Pana stworzenia niż innym ludziom; bardzo wcześnie wezwał mnie i prawdziwie oświecił, abym ukochał Go całym sercem. Pragnę, abyś wiedziała, Pani, że w wieku dwunastu lat i ja również złożyłem Najwyższemu obietnicę służyć Mu w stałej czystości. Z tego powodu chętnie ponowię swój ślub, aby nie utrudniać ci wypełniania twojego; wobec Jego Majestatu, przysięgam ci pomagać ze wszystkich swych sił, służyć Mu i kochać wedle twoich pragnień. Będę, dzięki łasce Bożej, twym najwierniejszym sługą i towarzyszem, błagam, przyjmij moją czystą miłość i miej mnie za brata, nie zaznając innej miłości, oprócz tej, którąś winna jest Bogu, a po Bogu, mnie.
Czystość św. Józefa budzi w Szatanie grozę
Jakie to straszne, że większość dzieł sztuki ukazuje św. Józefa jako człowieka w podeszłym wieku. Smutne jest również to, że jest często przedstawiany jako człowiek słaby i zniewieściały. Jakie to dalekie od prawdy o tym, jakim św. Józef jest mężczyzną. A jest on pogromcą smoków! Jego lilia nie jest laską starca; to lanca rycerza! Rzadko zdarza się artysta, który by przedstawił lilię św. Józefa jako ostrą broń przebijającą wężowatego smoka. Dzisiejszy Kościół potrzebuje wizerunków św. Józefa w tej roli. Święty Józef posługiwał się wieloma narzędziami, rąbał drewno i umiał się zamachnąć ostrym toporem! Dziś takie wizerunki świętego są potrzebne w domach iw kościołach, aby ukazać jego prawdziwą męskość.
Czystość św. Józefa jest bronią przeciwko nikczemności i zwyrodnieniu diabła. Szatan jest brudną, wypaczoną i wulgarną istotą. Czystość budzi w nim wstręt. Przeszywa go.
Najczęstszym grzechem dzisiejszych mężczyzn jest nieczystość. Ta duchowa demoralizacja niszczy ich umysły i serca w skali globalnej. Duchowa plaga nieczystości wiąże się z pornografią, wyuzdanymi czynami względem siebie, homoseksualnymi aktami i stylem życia, pedofilią, konkubinatem, antykoncepcją i aborcją. Te grzechy pozbawiają mężczyzn sił i sprawiają, że są oni duchowo bezradni.
Mężczyźni nieczyści nie mają mocy. Mężczyźni nieczyści nie stanowią żadnego zagrożenia dla diabła, bo są słabi duchem. To by wyjaśniało, dlaczego tak wielu dzisiejszych mężczyzn nie ma siły do walki ze złem. Szatan nie musi się bać mężczyzny, który dobrowolnie wpuścił złe duchy do swojego życia poprzez żądzę, pornografię, niemoralne zachcianki i wszelkie inne formy perwersji. Brudne serce oślepia człowieka tak, że nie widzi on Boga. Jeśli człowiek pragnie ujrzeć Boga i mieć władzę nad ciemnością, musi się starać mieć czyste i kochające serce jak św. Józef.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. (Mt 5,8)
Święty Józef ogląda oblicze Boga i ma władzę nad złem, ponieważ jest czysty. Na ziemi przez kilkadziesiąt lat wpatrywał się w twarz Jezusa. W niebie już na wieczność patrzy na Boskie oblicze. Blask twarzy św. Józefa oślepia duchy piekielne.
Kościół i świat potrzebują mężczyzn, którzy będą postrachem duchów piekielnych! Mężczyźni odzyskają siły, jeśli będą naśladować czystość św. Józefa. Jeśli mężczyźni to uczynią, świat się odrodzi. Jeśli zrobią to księża i biskupi, świat się odrodzi. Jeśli księża i biskupi będą mieli czyste serca, które będą odzwierciedlały rycerskiego ducha i czystość wojownika św. Józefa, parafie znów się zapełnią tłumami ludzi spragnionych spraw Bożych. Jeśli biskupi będą naśladować czystość, gorliwość i ojcostwo św. Józefa, ludzkość jeszcze raz będzie patrzyła na Kościół jak na moralny kompas świata. Wszyscy mężczyźni staną się postrachem duchów piekielnych, jeśli będą naśladować św. Józefa.
Jak św. Józef trafił do Kanonu rzymskiego?
Kanon rzymski to najstarsza w chrześcijaństwie modlitwa eucharystyczna odmawiana przez celebransa w trakcie Mszy Świętej. Przez wiele stuleci w rycie rzymskim odmawiano tylko jedną modlitwę eucharystyczną. Po Soborze Watykańskim II (1962-1965) Kościół zaczął używać czterech modlitw eucharystycznych, w tym I modlitwy eucharystycznej, która zachowała nazwę Kanonu rzymskiego. To właśnie do Kanonu rzymskiego (I modlitwy eucharystycznej) święty papież Jan XXIII wprowadził imię św. Józefa.
Będę szczery, aż trudno mi uwierzyć, że imię św. Józefa pojawiło się w modlitwach Mszy Świętej dopiero w XX wieku. Doprawdy św. Józef jest zwierciadłem cierpliwości! Niemniej przebieg zdarzeń, który doprowadził do włączenia imienia św. Józefa do treści Mszy Świętej, był bardzo inspirujący.
Oto jak do tego doszło.
W roku 1958 konklawe wybrało na papieża biskupa, który żywił wielkie nabożeństwo do św. Józefa. Był nim Angelo Roncalli. Tak bardzo go kochał, że rozważał nawet przybranie papieskiego imienia Józef (papież Józef). Z szacunku do swojego ziemskiego ojca postanowił jednak przyjąć imię Jan. Przed nim było wielu papieży o tym imieniu, dlatego znano go jako Jana XXIII.
W roku 1962 papież Jan XXIII otworzył obrady Soboru Watykańskiego II, powierzając całe przedsięwzięcie św. Józefowi. 10 listopada 1962 roku na jednej z sesji Soboru bp Petar Čule przedstawił zebranym swoją propozycję dotyczącą św. Józefa. W długim przemówieniu bp Cule zażądał wprowadzenia imienia Józefa do Kanonu mszy (Kanonu rzymskiego). Niestety, był mało znany, a z powodu długiej, pełnej powtórzeń przemowy oraz nerwowości i niezdolności właściwego wysławiania się wielu kardynałów i biskupów obecnych podczas jego wystąpienia zaczęło szemrać i kpić z niego. W pewnym momencie przewodniczący sesji zażądał, aby bp Čule zakończył swoje „wymowne i święte kazanie” o św. Józefie. Pełne lekceważenia słowa prowadzącego obrady wywołały śmiech u wielu kardynałów i biskupów. Przygnębiony nieudanym wystąpieniem bp Čule, szurając, wrócił na miejsce, z pozoru pokonany.
Papież Jan XXIII wysłuchał jego przemówienia za pośrednictwem wewnętrznej telewizji. Nie rozbawił go sposób, w jaki uczestnicy obrad potraktowali bp. Čulego. Papież Jan XXIII znał go. Wiedział, że biskup ten wiele wycierpiał w komunistycznej Jugosławii. Był on wielokrotnie przesłuchiwany i torturowany przez komunistów. W procesie pokazowym skazano go na jedenaście lat ciężkich robót w obozie pracy. Komuniści próbowali go nawet zabić, zamykając go w pociągu, który celowo wykolejono. Na skutek katastrofy miał pogruchotane biodra. Po wyjściu z obozu cierpiał z powodu stanów lękowych i załamania nerwowego, co utrudniało mu wypowiadanie się bez jąkania i powtórzeń. Jan XXIII wiedział, że udział w obradach Soboru wymagał od biskupa ogromnego wysiłku, ale że bardzo pragnął on dać świadectwo swojego ocalenia przed śmiercią dzięki wstawiennictwu św. Józefa.
Przemowa bp. Čulego o św. Józefie wywołała u papieża Jana XXIII łzy i zmusiła go do działania. 13 listopada, trzy dni po wystąpieniu biskupa, papież Jan XXIII zadekretował, że imię św. Józefa ma być wprowadzone do Kanonu rzymskiego Mszy Świętej. Dekret zaczął obowiązywać 8 grudnia 1962 roku.
Dziś imię św. Józefa pojawia się we wszystkich czterech modlitwach eucharystycznych. Wprowadzono je w czasie pontyfikatów Benedykta XVI i Franciszka. Papież Benedykt XVI planował wprowadzenie imienia św. Józefa do trzech pozostałych modlitw eucharystycznych, ale nie udało mu się tego zrobić przed rezygnacją 28 lutego 2013 roku. Papież Franciszek zrealizował zamiary papieża Benedykta XVI, 1 maja 2013 roku oficjalnie wprowadzając imię św. Józefa do wszystkich modlitw eucharystycznych.
Następnym razem, gdy będziesz uczestniczył we Mszy Świętej, posłuchaj uważnie księdza odmawiającego modlitwy eucharystyczne. Usłyszysz imię twojego ojca duchowego.
I modlitwa eucharystyczna (Kanon rzymski)
Zjednoczeni z całym Kościołem ze czcią wspominamy najpierw pełną chwały Maryję, zawsze Dziewicę, Matkę Boga i naszego Pana Jezusa Chrystusa, a także św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Dziewicy [...].
II modlitwa eucharystyczna
Zmiłuj się nad nami, błagamy, razem z Najświętszą Dziewicą, Bogurodzicą Maryją i ze św. Józefem, jej Oblubieńcem [...].
III modlitwa eucharystyczna
Niech uczyni z nas wieczną ofiarą dla Ciebie, abyśmy otrzymali dziedzictwo wraz z Twoimi wybranymi, a zwłaszcza z Najświętszą Dziewicą, Bogurodzicą Maryją i ze św. Józefem, jej Oblubieńcem [...].
IV modlitwa eucharystyczna
Spraw, o miłosierny Ojcze, aby wszystkie Twoje dzieci mogły wejść do królestwa niebieskiego z Najświętszą Dziewicą, Bogurodzicą Maryją i ze św. Józefem, jej Oblubieńcem [...].
Wzięty do nieba z duszą i z ciałem
Wielu świętych wierzyło, że św. Józef został wzięty do nieba w podobny sposób jak Najświętsza Maryja Panna. Takie rozwiązanie ma sens, kiedy się nad nim zastanowić. Na ziemi nie ma relikwii ciała Maryi. Mamy tylko fragmenty jej welonu, przepaski lub innych części jej ubrania, ponieważ została wzięta do nieba z duszą i ciałem. Tak samo nie ma na ziemi relikwii ciała św. Józefa. Pozostały tylko fragmenty ubrań lub innych przedmiotów mających z nim związek, na przykład jego laski, ponieważ najprawdopodobniej on też został wzięty do nieba z duszą i z ciałem. Jeśli Jezus zabrał ciało swojej matki do nieba, to dlaczego nie miałby tak samo postąpić z ciałem ukochanego ojca? Czy którykolwiek syn, gdyby miał boską moc, zabrałby do nieba ciało matki, a zostawił ciało ojca w grobie?
Święty Bernardyn ze Sieny popierał wiarę we wniebowzięcie św. Józefa. Nie omieszkał wskazać, że takiego przekonania nie można traktować jak doktryny (przynajmniej nie w czasach św. Bernardyna), ale uznawał, że wierni jego epoki mogą bez obaw pobożnie w to wierzyć. Napisał:
Możemy pobożnie wierzyć, choć nie mamy pewności, że Przenajświętszy Syn Boży ukoronował swego przybranego ojca tym samym przywilejem, który dał swojej matce; że tak jak wziął ją do nieba z ciałem i chwałą w duszy, tak samo w dniu, w którym wstał z martwych, zabrał Józefa ze sobą do chwały zmartwychwstania?
Dlaczego święci i papieże wierzyli, że św. Józef został wzięty do nieba z duszą i z ciałem? Cóż, jest po temu kilka powodów. Jeden znajdziemy w samym Nowym Testamencie. Ewangelia według św. Mateusza opowiada o niezwykłym wydarzeniu, do którego doszło po zmartwychwstaniu Jezusa. Ten fragment brzmi tak:
A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli do Miasta Świętego i ukazali się wielu (Mt 27, 51–53).
Bardzo intrygujący fragment, oględnie rzecz ujmując. Kim są ci święci, którzy wstali z grobów po śmierci Jezusa? Nie wiemy dokładnie, ponieważ nie podano żadnych imion, ale Kościół często uważał, że chodzi o proroków Starego Testamentu oraz o św. Jana Chrzciciela i św. Józefa. Wydaje się logiczne, że św. Józef znalazł się w tym gronie.
Jeśli jacyś ludzie zmartwychwstali w chwili śmierci Jezusa, a ten fakt jest wyraźnie podkreślony we fragmencie Ewangelii według św. Mateusza, czy mogło zabraknąć wśród nich św. Józefa? Dlaczego nasz Pan miałby wskrzesić innych, a zostawić w grobie ukochanego ojca? Święty Józef jest większy od wszystkich proroków Starego Testamentu, w tym także od św. Jana Chrzciciela. Święty Józef jest większy nawet od dziadków Jezusa, św. Joachima i św. Anny. Nie powinno więc nikogo dziwić, że św. Bernardyn ze Sieny, św. Franciszek Salezy, papież Jan XXIII i św. Jerzy Preca wierzyli, że św. Józef powstał z martwych po śmierci Chrystusa i po zmartwychwstaniu Chrystusa i ukazaniu się wielu w Jerozolimie został wzięty do nieba z duszą i ciałem.
Dlaczego Józef postanowił oddalić od siebie Maryję?
Nowy Testament opisuje jeden z najważniejszych gestów św. Józefa – jego reakcję na odkrycie, że żona jest przy nadziei. Właśnie w tym fragmencie Pisma Świętego nazwano go sprawiedliwym.
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”. A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy Bóg z nami. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański; wziął swoją Małżonkę do siebie. (Mt 1, 18–24)
W zacytowanej wersji przekładu nie ma stwierdzenia, że św. Józef chciał się „rozwieść” z żoną. Czy wiedziałeś, że Kościół katolicki zawsze dopuszczał różne interpretacje tego fragmentu Ewangelii według św. Mateusza? W pierwszych wiekach historii Kościoła istniały trzy teorie dotyczące zamierzeń św. Józefa, kiedy odkrył, że jego żona jest brzemienna. Przedstawiali je różni święci i uczeni, a pochodziły one z wczesnego nauczania Kościoła.
1. Teoria podejrzenia. Święty Józef podejrzewa Maryję o cudzołóstwo i z tego powodu decyduje się na rozwód. Zgodnie z prawem żydowskim, jeśli mężczyzna sprawiedliwy chce się rozwieść z niewierną żoną, musi ją ukamienować. Święty Józef jest sprawiedliwy. Nie chce jednak kamienować Maryi. Zamierza rozwieść się z nią po kryjomu. Tę teorię upowszechniały apokryfy i podtrzymywali różni ojcowie Kościoła.
2. Teoria zdumienia. Święty Józef jest zaskoczony i zdezorientowany na wieść o brzemienności Maryi, lecz nie wątpi w jej niewinność. Jest oszołomiony i nie wie, co robić. Ma mętlik w głowie i postanawia rozwieść się z Maryją. Niektórzy ojcowie Kościoła byli zwolennikami tej teorii i gorliwie ją popierali. Jest to najpopularniejsza teoria; znana jest jako „Zwątpienie Józefa”.
3. Teoria czci. Święty Józef odkrywa, że Maryja jest przy nadziei, lecz nie wątpi w jej czystość i niewinność. Zamiast tego wątpi we własną wartość i zdolność do opiekowania się Maryją i Dzieckiem. Jako człowiek sprawiedliwy wie, że Maryja należy do Boga, i czuje się niegodny zamieszkiwania z nią pod jednym dachem. Postanawia więc oddalić się po kryjomu, zgodnie z postawą sprawiedliwości wobec Boga, a szacunku wobec Maryi. Zamierza usunąć się na bok, żeby nie zdradzić jej tajemnicy. Za tą teorią opowiada się część ojców Kościoła oraz wielu świętych, teologów i mistyków z okresu średniowiecza.
Dlaczego Kościół dopuszcza istnienie trzech teorii na tak ważny temat? Wszystko opiera się na tłumaczeniu greckiego słowa apoluo. Wszyscy bibliści są zgodni, że słowo to bardzo trudno przetłumaczyć. W grece apoluo ma wiele znaczeń, a sens wybrany do tego konkretnego fragmentu Pisma Świętego zwykle jest uzależniany od kontekstu, w jakim występuje. Na przykład, zależnie od kontekstu, apoluo może oznaczać „oddalić”, „ukryć", „osłaniać”, „odsunąć się” albo „rozwieść się”. Ciekawy jest fakt, że dawniej większość tłumaczących Nowy Testament z greki na inne języki wybierała tłumaczenie apoluo jako „rozwieść się”. Natomiast obecnie, kiedy Kościół o wiele lepiej rozumie świętość św. Józefa, zwłaszcza jego przywileje, cnoty i dokonane cuda, warto zapytać, czy to tłumaczenie jest prawidłowe. Czy w świetle tego, co obecnie uważamy za prawdę o św. Józefie, rzeczywiście możemy sądzić, iż zamierzał się rozwieść z ukochaną żoną. Kościół przeszedł długą drogę, aby zrozumieć św. Józefa. Dlatego według opinii wielu, należy się ponownie zastanowić nad tezą o jego zamiarach porzucenia Maryi.
Trzeba przy tym uczciwie przyznać, że tłumacze, którzy przez całą historię Kościoła przekładali apoluo jako „rozwieść się”, nie robili tego ze złej woli czy ze złośliwości. Pamiętajmy, że użycie tego słowa w znaczeniu „rozwód” często wynika z kontekstu w konkretnym fragmencie tekstu. Niemniej jedynym powodem, dla którego używano słowa „rozwód” we fragmencie Ewangelii według św. Mateusza I, 14-28, była niedostatecznie rozwinięta w tym czasie przez Kościół teologia św. Józefa. Niestety, skutkiem przełożenia apoluo jako „rozwieść się" było trwające wiele stuleci pomniejszanie roli św. Józefa w życiu Kościoła. Ten fragment z Ewangelii według św. Mateusza jest często nazywany „Zwątpieniem Józefa” zamiast o wiele szlachetniej brzmiącego „Zwiastowania św. Józefa”. Teraz tym łatwiej zrozumieć, dlaczego św. Józef nie był kochany tak, jak na to zasługuje, tak mało czczony, wielbiony i naśladowany w całej historii Kościoła.
Zapytasz, o co tyle hałasu. Cóż, istnieje duża różnica między św. Józefem, który zamierza rozwieść się z żoną, a św. Józefem, który pragnie sam oddalić się od niej z poczucia sprawiedliwości i czci. Wielu uczonych, biorąc pod uwagę to drugie wyjaśnienie jego zamierzeń, skłania się ku innemu znaczeniu słowa apoluo niż rozwód. Obecnie, w świetle tego, co Kościół wyraźnie rozpoznaje jako prawdę o Józefie, podtrzymywanie twierdzenia, że św. Józef chciał się rozwieść z żoną, trudno byłoby pogodzić z jego cnotami. W końcu sam pomysł, że św. Józef planował rozwód z żoną, stawia cały fundament Nowego Przymierza na bardzo grząskim gruncie! Rozwód z Maryją byłby wyjątkowo niesprawiedliwym postępkiem. Maryja była niewinna i nie zrobiła nic złego. Jak człowiek, którego Kościół nazywa „Podporą rodzin” i „Ozdobą życia rodzinnego", może być tym samym, który chce się rozwieść z czystą, niewinną, niepokalaną Matką Bożą? To nie ma sensu.
Czy to oznacza, że przez dwa tysiące lat Kościół mylił się w bardzo ważnym aspekcie Bożego objawienia? Absolutnie nie. Pamiętajmy, że od czasu napisania Nowego Testamentu Kościół dopuszczał różne przekłady apoluo w Ewangelii według św. Mateusza. To jednak oznacza, że w świetle rozwoju teologii św. Józefa Kościół powinien ponownie przestudiować tę kwestię i przedstawić dokładniejszą teologicznie interpretację tego fragmentu, zgodną z tym, jak rozumiano go już w najdawniejszych czasach.
Która z prawd o św. Józefie, obecnie uznawana przez Kościół, sprawia, że uczeni i teologowie rezygnują z tłumaczenia apoluo jako „rozwieść się"? Dlaczego teraz tak wielu biblistów woli opisywać zamiary Józefa jako „oddalenie się" od Maryi? Kościół wreszcie rozpoznał nadzwyczajne posłuszeństwo, sprawiedliwość, bogobojność i pokorę św. Józefa, a to rozpoznanie stało się prawdziwym kontekstem dla właściwego przekładu słowa apoluo w Ewangelii według św. Mateusza. Zrozumienie niezwykłej świętości św. Józefa stanowi podstawę prawidłowej interpretacji jego zamierzeń. Jego nadprzyrodzona wiara wskazała mu, że Maryja poczęła za przyczyną Ducha Świętego, a on się obawiał tajemnicy, która ukrywała się w jej wnętrzu. Nie chciał się rozwieść z Maryją. Wierzył, że jest to winny Bogu, sprawcy tajemnicy jej łona, dlatego zamierzał się oddalić od niej i Dziecka do czasu, kiedy przeżył następne objawienie. Fakt, że Kościół dopuszcza taką interpretację i że wielu ojców Kościoła, średniowiecznych teologów, świętych i mistyków interpretowało ten fragment w taki właśnie sposób, przekonuje licznych uczonych do teorii czci.
Józef był sprawiedliwy, a Dziewica niepokalana: zapragnął ją oddalić, ponieważ rozpoznał w niej moc cudu i ogrom tajemnicy, a uważał się za niegodnego, by się do niej zbliżyć. Dlatego pragnął się oddalić, upokarzając się przed tak wspaniałym i niewysłowionym zjawiskiem, tak jak św. Piotr, który ukorzył się przed Panem i rzekł: „Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny". Albo jak setnik, który wyznał: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój”, albo jak św. Elżbieta, która powiedziała do Matki Bożej: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?". W podobny sposób sprawiedliwy Józef ukorzył się i lękał się wejść w związek z tak wywyższoną świętością. (Orygenes)
Józef odkrył jednocześnie brzemienność Maryi i jej przyczynę, czyli fakt, że była ona dziełem Ducha Świętego. Z tego względu lękał się uznania za męża takiej żony i pragnął ją oddalić po kryjomu, ponieważ zabrakło mu odwagi, aby ujawnić, co się w niej wtedy działo. Przy tym, ponieważ był sprawiedliwy, pragnął wyjaśnienia tajemnicy. (św. Bazyli Wielki)
Myślał o odesłaniu jej tylko z obawy, że popełni grzech, pozwalając, aby nazywano go ojcem Zbawiciela. Bał się żyć przy niej, aby nie zbrukać imienia syna dziewicy. Dlatego anioł rzekł do niego: „Nie bój się wziąć do siebie Maryi”?. (św. Efrem Syryjczyk)
O, nieoceniony hołd dla Maryi! Józef wierzył w jej czystość bardziej niż w jej łono, w łaskę bardziej niż w naturę! Wyraźnie widział poczęcie, a był niezdolny do podejrzeń o cudzołóstwo. Wierzył o wiele bardziej w możliwość poczęcia przez kobietę bez udziału mężczyzny niż w zdolność Maryi do po pełnienia grzechu. (św. Jan Chryzostom)
Miłość, wiara, pokora, sprawiedliwość i bogobojność św. Józefa były tak ogromne, że ani przez moment nie podejrzewał Maryi o niewierność. Maryja była czysta i niewinna, a on o tym wiedział. Nawet nie zastanawiał się nad możliwością, że inny mężczyzna wziął jego żonę siłą. Był głęboko przekonany, że Maryja należy do Boga, a Bóg ją ochroni. Ufał Bogu i ufał Maryi. Rozwodząc się z nią, musiałby ją opuścić i odrzucić małżeństwo skojarzone przez Boga. Właśnie dlatego św. Józef pragnął się oddalić od Maryi, wiedząc, że Bóg, który utkał Dziecię w jej łonie, zatroszczy się o oboje.
Święty Józef bezmiernie kochał Maryję. Nawet sama myśl o oddaleniu się od niej musiała być dla niego torturą. Jednak bardziej kochał Boga. Aby więc oddać Bogu to, co uważał, że do Niego należy, podjął natychmiastową decyzję o oddaleniu się od Maryi, bo ona należała do Niego. Kierując się sprawiedliwością i godnością, był gotów całkowicie usunąć się na bok. Taki zamiar św. Józefa poruszył serce Boga, wzmocnił małżeństwo św. Józefa i uczynił go naszym ojcem w wierze.
Józef pragnął zwrócić Dziewicy wolność nie dlatego, że podejrzewał ją o cudzołóstwo, ale z szacunku do jej świętości obawiał się życia z nią pod jednym dachem. (św. Tomasz z Akwinu)
W mistycznych objawieniach św. Brygidy Szwedzkiej Błogosławiona Dziewica sama mówiła o sprawiedliwości i bogobojności św. Józefa, jakie okazał w odpowiedzi na odkrycie jej stanu. Matka Boża tak powiedziała do św. Brygidy:
Od chwili, gdy dałam moją zgodę posłańcowi Bożemu, Józef, widząc, że poczęłam mocą Ducha Świętego, jestem brzemienna, a moja brzemienność jest coraz widoczniejsza, głęboko się nad tym zastanawiał. Nie podejrzewał zła, lecz pamiętał słowa proroka, który zapowiedział, że Syn Boży narodzi się z dziewicy, uznał przy tym, że jest niegodny służyć takiej matce, aż anioł we śnie polecił mu porzucić strach i posługiwać mi z miłością.
Opiekun Kościoła Świętego
Kościół potrzebuje ochrony św. Józefa. Zgodnie z Bożymi planami Kościół zawsze potrzebował jego ochrony, ale dziś bardziej niż kiedykolwiek. Kościół doznaje napaści z zewnątrz (Szatan i świat) oraz od środka (wiele jego własnych dzieci). Niestety, Kościół trzeba chronić przed odszczepieńcami i duchowo słabymi księżmi oraz biskupami.
Nie wierzysz mi? 29 czerwca 1972 roku święty papież Paweł VI stwierdził, że „przez jakąś szczelinę wdarł się do Kościoła Bożego swąd szatana”. Miał rację. Kościół jest w rozsypce. Swąd szatana przeniknął do najwyższych kręgów Kościoła. Jedynym sposobem na rozproszenie tego swądu i uczynienie Kościoła znów pięknym jest pokuta i powrót do porządku. Nie ma innej drogi.
Jezus nigdy nie obiecywał, że wszyscy w Kościele będą święci. Chwasty i pszenica rosną razem na jednym polu. Kościół w swej istocie jest święty, ponieważ jest oblubienicą Chrystusa, ale wielu pojedynczych członków Kościoła nie jest świętych. Niszczą piękno oblubienicy Chrystusa przez swoje grzeszne i zbrodnicze czyny. W Bożym czasie chwasty i pszenica zostaną rozdzielone. Nasza rola polega na tym, abyśmy trzymali się blisko św. Józefa. Dzięki niemu będziemy pszenicą, a nie chwastami.
Święty Józef chroni Kościół. Żyjemy w czasach pełnych skandali, zamętu i podziałów. Niełatwo pozostać wiernym, żarliwym i ufnym. A jednak nie powinniśmy tracić nadziei. Bóg nigdy nas nie opuści. Święty Józef również nie zostawi nas samych. Wie, co się dzieje w Kościele i pragnie to naprawić.
Błogosławiony Michał Marello pociesza nas w tych ciężkich czasach, w których żyjemy:
Wspaniałość Zmartwychwstania [Kościoła] już się zbliża, ponieważ teraz panują największe ciemności męki [Kościoła].
Przylgnij do Jezusa, Maryi i św. Józefa. Są z nami. Zaufaj opatrzności Bożej.
W dzisiejszym Kościele rozbrzmiewa wiele nut fałszywych. Nie wyskakuj jednak ze statku! W swoim czasie Ojciec Niebieski zrobi z tym porządek. Jeszcze zobaczymy chwałę Kościoła. Wszystko w rękach opatrzności Bożej. Zaufaj!
Objawienia św. Józefa
W roku 1917 Matka Boża objawiła się w portugalskiej Fatimie. 13 października w trakcie ostatniego z sześciu objawień Maryi przed trójką młodych widzących pojawił się również św. Józef. (...) Był to także ten sam dzień, w którym doszło do słynnego cudu słońca. Ponad siedemdziesiąt tysięcy ludzi było świadka mi wirowania i spadania słońca, jakby miało rozbić się o ziemię Na krótko przed cudem słońca pojawił się św. Józef, trzymając na ręku Dzieciątko Jezus. Obaj pobłogosławili świat. Cała trójka wizjonerów z Fatimy zaświadczyła, że św. Józef i Dzieciątko Jezus jednocześnie błogosławili świat.
Trudno nie docenić doniosłości wizji Jezusa w postaci dziecka i wspólnego błogosławienia świata ze św. Józefem. Przesłanie z Fatimy ma ogromne znaczenie w naszych czasach. Siostra Łucja, najdłużej żyjąca wizjonerka z Fatimy, zapowiedziała, że ostatnia bitwa między dobrem a złem będzie się toczyła o małżeństwo i rodzinę. 13 października 1917 roku niebo nauczyło nas, że Jezus czyni cuda, daje pokój i błogosławi świat za pośrednictwem św. Józefa.
Obecność św. Józefa w Fatimie oznacza również, że niezbędnym składnikiem triumfu Niepokalanego Serca Maryi - obietnicy, którą Matka Boża złożyła trojgu wizjonerom w trakcie objawienia 13 lipca – jest dla świata otrzymanie równoczesnego błogosławieństwa św. Józefa. Kiedy Kościół uzna błogosławieństwo ojcostwa św. Józefa, Jezus zapanuje w sercach ludzi, a Niepokalane Serce Maryi zatriumfuje.
Być może najważniejszymi objawieniami św. Józefa we współczesnych czasach były domniemane wizje dane w latach pięćdziesiątych s. Mildred Mary Neuzil (znanej również jako s. Maria Efrem) w Stanach Zjednoczonych. To „objawienia Matki Bożej Ameryki”.
Domniemane objawienia były dane s. Marii Efrem w Ohio i trwały wiele lat; siostra zmarła w 2000 roku. Istotą ich przesłania było wezwanie do modlitwy, nawrócenia, czystości, zawierzenia Matce Bożej jako Niepokalanemu Poczęciu i nabożeństwa do św. Józefa. W latach 1956 i 1958 św. Józef osobiście przemówił do s. Marii Efrem.
Przesłania te są bardzo ważne w naszych czasach. Święty Józef mówił jej o swoim dziewictwie, o czystości, o posłuszeństwie i miłości do małżonki. Powiadomił również s. Marię Efrem, że Bóg chce, aby świat zaczął doceniać cierpienia jego serca w zjednoczeniu z Sercami Jezusa i Maryi. Mówił także o znaczeniu nabożeństwa do jego serca i ojcostwa duchowego oraz o tym, jak Bóg pragnie za jego wstawiennictwem błogosławić wszystkim ojcom. Uznanie cudów św. Józefa ma tak doniosłe znaczenie, że przekazał on s. Marii Efrem, iż Bóg pragnie, aby oddawano mu szczególną cześć w pierwsze środy każdego miesiąca, zwłaszcza poprzez odmawianie na różańcu tajemnic radosnych i przyjęcie Komunii Świętej.
Przesłanie przekazane s. Marii Efrem przez św. Józefa 18 i 19 marca 1958 roku ma tak wielką wagę duchową i doniosłość, że zacytujemy je tu w całości:
11 marca 1958 roku Matka Boża przemówiła do mnie: „Święty Józef przybędzie w wigilię swojego święta. Dobrze się przygotuj. Usłyszysz szczególne przesłanie. Mój święty małżonek ma do odegrania ważną rolę w przywróceniu pokoju na świecie”.
[18 marca 1958] Święty Józef przybył zgodnie z obietnicą i takimi słowami odezwał się do mnie: „Uklęknij, moja córko, bo to, co usłyszysz i co zapiszesz, nauczy niezliczone dusze nowego trybu życia. Za twoim pośrednictwem, choć jesteś mała, Trójca życzy sobie oznajmić duszom, że pragnie być adorowana, czczona i kochana w królestwie, w wewnętrznym królestwie ich serc. Przyprowadzę dusze do czystości mojego życia i posłuszeństwa, które było jego koroną. Wszelkie ojcostwo jest błogosławione we mnie, w tym, którego Ojciec Przedwieczny wybrał jako swojego przedstawiciela na ziemi, Dziewiczego Ojca swojego Bożego Syna. Przeze mnie Ojciec Niebieski pobłogosławił wszelkiemu ojcostwu, i przeze mnie nadal to robi i będzie robił aż do skończenia świata. Moje ojcostwo duchowe rozciąga się na wszystkie dzieci Boże, a wspólnie z moją dziewiczą Małżonką patrzę na nie z wielką miłością i troską. Ojcowie muszą przyjść do mnie, małego, aby się nauczyć posłuszeństwa władzy: posłuszeństwa zawsze wobec Kościoła, który jest ustami Boga, oraz posłuszeństwa wobec praw kraju, w którym żyją, o ile nie nakazują nic przeciw Bogu i bliźniemu. Ja sam byłem doskonale posłuszny woli Bożej, takiej, jakiej mnie nauczono i jaką oznajmiano poprzez prawo żydowskie i religię. Zaniedbanie w posłuszeństwie bardzo nie podoba się Bogu i w następnym świecie będzie surowo ukarane. Niechaj ojcowie naśladują również moją wielką czystość życia i głęboki szacunek, jaki okazywałem mojej Niepokalanej Małżonce. Niech będą przykładem dla swoich dzieci i dla bliźnich, niech nigdy umyślnie nie zrobią niczego, co by mogło wywołać zgorszenie wśród ludu Bożego. Ojcostwo pochodzi od Boga i musi wreszcie zająć właściwe miejsce wśród ludzi”.
Gdy św. Józef przestał mówić, zobaczyłam jego przeczyste serce. Wydawało mi się, że leży na brązowym krzyżu. Widziałam, że na szczycie serca, wśród wylewających się z niego płomieni, leży czysto biała lilia. Wtedy usłyszałam te słowa: „Spójrz na to czyste serce, tak przyjemne dla tego, kto je stworzył. Święty Józef mówił dalej: „Krzyż, moja mała, na którym spoczywa moje serce, jest krzyżem męki, który zawsze był przed moimi oczyma, powodując nieuśmierzone katusze. Pragnę, aby dusze przychodziły do mojego serca, aby mogły się nauczyć prawdziwego zjednoczenia z wolą Bożą. Na dziś już wystarczy, moje dziecko; jutro przyjdę znów. Wtedy ci objaśnię, jak Bóg sobie życzy, aby mnie czczono w zjednoczeniu z Jezusem i Maryją, aby doprowadzić do pokoju między ludźmi i narodami. Dobranoc, moja maleńka”.
Wieczorem następnego dnia, 19 marca 1958 roku, św. Józef znów mi się ukazał, tak jak obiecał, i zwrócił się do mnie tymi słowami: „Moje dziecko, pragnę, aby wyznaczono konkretny dzień na uczczenie mojego ojcostwa. Przywilej bycia wybranym przez Boga na dziewiczego ojca Jego Syna należy tylko do mnie; żaden zaszczyt, oprócz tych, którymi obdarowano moją Świętą Małżonkę, nie był i nigdy nie będzie tak wzniosły ani tak wielki jak ten. Trójca Święta pragnie w ten sposób uczcić mnie po to, aby w moim wyjątkowym ojcostwie mogło zostać pobłogosławione wszelkie ojcostwo. Drogie dziecko, byłem królem małego domku w Nazarecie, gdyż chroniłem w jego wnętrzu Księcia Pokoju i Królową Nieba. U mnie szukali pomocy i utrzymania. Nie zawiodłem ich. Otrzymałem od nich najgłębszą miłość i szacunek, ponieważ we mnie widzieli tego, którego miejsce zająłem nad nimi. Zatem głowa rodziny musi być kochana, wysłuchiwana i szanowana, a w zamian za to powinna być prawdziwym ojcem i opiekunem dla tych, o których się troszczy. Oddając w szczególny sposób cześć mojemu ojcostwu, czcisz również Jezusa i Maryję. Trójca Święta oddała nam w opiekę pokój na świecie. Naśladowanie Świętej Rodziny, moje dziecko, cnót, które doskonaliliśmy w naszym małym domku w Nazarecie, jest drogą dla wszystkich dusz do pokoju, który pochodzi wyłącznie od Boga i nikt inny nie może nam go dać”.
Wtedy nagle, gdy przestał mówić, dostąpiłam łaski ujrzenia wyjątkowej i cudownej wizji św. Józefa w pełnej chwale. Wyglądał tak, jakby unosił się niewysoko nad czymś, co przypominało wielką kulę, z przesuwającymi się nad nią chmurami. Głowę miał lekko uniesioną, oczy wzniesione do góry, jakby w ekstazie. Dłonie trzymał tak, jak ksiądz w trakcie odprawiania Mszy Świętej, tyle że uniósł je jakby bardziej ku górze. Włosy oraz jego niewielka, lekko rozdzielona broda wyglądały na ciemnobrązowe. Oczy miał podobnej barwy, co włosy i broda. Był odziany w białą szatę do kostek. Na to narzucił coś w rodzaju peleryny, która nie sięgała szyi, lecz okrywała ramiona. Była wdzięcznie ułożona na ramionach i sięgała skraju szaty. Peleryna czasem sprawiała wrażenie brązowej, a niekiedy purpurowej, ich odcieni, a może delikatnej mieszanki obu barw. Pas wokół bioder był złotego koloru, tak jak jego sandały. Jego wygląd, choć całkiem młodzieńczy, sprawiał jednocześnie wrażenie rzadkiej dojrzałości połączonej z ogromną siłą. Wydawał się nieco wyższy niż przeciętnego wzrostu. Rysy jego twarzy, choć mocne i zdecydowane, łagodziła delikatna serdeczność. Wtedy zobaczyłam również jego przeczyste serce. Co więcej, ujrzałam Ducha Świętego w postaci gołębicy unoszącej się nad jego głową. Z boku, z obu stron, patrząc na siebie, stały dwa anioły, jeden po prawej, a drugi po lewej. Oba trzymały coś, co wyglądało na małą poduszkę pokrytą atłasem. Na poduszce trzymanej przez anioła z prawej leżała złota korona. Anioł po lewej trzymał poduszkę ze złotym berłem. Anioły były białe, białe były ich twarze, a nawet włosy. Była to przepiękna biel, która przypominała mi nieskazitelność niebios. Wtem usłyszałam te słowa: „Tak powinien być uczczony ten, kogo Król pragnie uczcić”.
Patrz! Jeśli czegoś nie zrozumiałeś, przeczytaj jeszcze raz. Wszystko, co współczesny człowiek powinien wiedzieć o wielkości św. Józefa, jest zawarte w przesłaniu przekazanym s. Marii Efrem: ojcostwo duchowe, ojcostwo dziewicze, młody wygląd, królewskość, korona, serce i płaszcz. Święty Józef wspomina o swojej opiece nad rodziną, o znaczeniu ojcostwa, o tym, że niebo pragnie ustanowienia specjalnego święta na cześć jego ojcostwa. Bóg chce, aby św. Józef był znany i kochany!
Moi przyjaciele, czy zdajecie sobie sprawę, co to znaczy? Ojcostwo św. Józefa wszystko zmienia! Święto na cześć jego ojcostwa przyniosłoby wiele dobra duchowego Kościołowi, rodzinom i światu. Święty Józef jest wart ukoronowania przez ukochane dzieci!
Objawienia s. Marii Efrem uczą nas również, że św. Józef odgrywa zasadniczą rolę w przynoszeniu pokoju światu. Jest on najwyraźniej nieodłączną częścią triumfu Niepokalanego Serca Maryi (stąd jego pojawienie się 13 października w Fatimie). Serce Matki Bożej zatriumfuje, kiedy dojdzie do przywrócenia roli rodziny i zajęcia w niej przez Boga właściwego miejsca. Nic z tego się nie wydarzy, dopóki Kościół nie rozpozna w pełni ojcostwa św. Józefa. Teraz jest jego czas!
Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki. (Łk 9,48)
Uczmy się milczenia od św. Józefa! Tak bardzo go potrzebujemy w świecie, często zbyt pełnym zgiełku, utrudniającego skupienie i słuchanie głosu Bożego.