Bella Dodd przez ponad 20 lat z całkowitym oddaniem służyła Partii Komunistycznej w Stanach Zjednoczonych. Przeszła długą i bolesną drogę od ślepej wiary w komunizm do przerażenia tym, w co była zaangażowana. Świadectwo Belli, choć wstrząsające, ostatecznie wskazuje kierunek niezawodnej nadziei.
Zderzenie Belli, czołowej amerykańskiej działaczki komunistycznej, z rzeczywistością było draczne: „Pewność, którą od tak dawna pokładałam w Partii Komunistycznej, teraz znikła. Byłam chora – cierpiałam na duchu i na ciele, ponieważ żyłam w nieustannym, okropnym strachu, że ktoś podejmuje wszelkie możliwe wysiłki, żeby mnie zniszczyć. Widziałam już bezlitosne, metodyczne niszczenie innych”. Przygniatająca dla Belli była nie tylko świadomość szykowanego odwetu ze strony jej niedawnych przyjaciół, ale także przyjęcie prawdy, że całe swoje dotychczasowe życie (szczególnie w latach 1927-1949) – entuzjazm młodości, ideały, wyrzeczenia, talenty, pracę, a nawet życie osobiste i kontakty rodzinne – poświęciła dla zbrodniczej ideologii. Straszne było dla niej również uzmysłowienie sobie, jak bardzo komunizm zagraża krajom na poziomie społecznym i materialnym, a także niszczy umysły i sumienia ludzi.
Infiltracja społeczeństwa
Społeczeństwo amerykańskie w XX wieku przenikały coraz mocniej lewicowe idee. Działali aktywnie komunistyczni agenci. Wirus komunizmu po cichu się rozprzestrzeniał. Po latach Bella dostrzegła, że również jej środowiska – najpierw studenckie w college'u i na uniwersytecie, potem nauczycieli i wykładowców – organizujące się w różne związki i stowarzyszenia, były poddane niejawnemu sterowaniu. Ateistyczne wychowanie i lewicowy aktywizm tych młodych osób były bowiem podatnym gruntem, by je omamić propagandowymi hasłami materialnego szczęścia i braterstwa wszystkich ludzi w socjalistycznym „raju”. Korzeniem tych poglądów była filozofia Karola Marksa, opierająca się na materializmie i międzynarodowej walce klas. Bella tak opisała ówczesną sytuację: „Z początkiem lat trzydziestych wszystkich należących do ruchów nieortodoksyjnych, jak również tych, którzy utracili więź ze społeczeństwem – demaskatorów, syndykalistów, anarchistów czy socjalistów – wessał potężny cyklon zorganizowanego ruchu komunistycznego. Nie mając własnego programu działania, zostali oni wciągnięci w wir dobrze zintegrowanego i świetnie finansowanego ruchu, który nagle – wraz z uznaniem Związku Sowieckiego przez Stany Zjednoczone – został zalegalizowany”. Partia Komunistyczna, dążąc ku rewolucji, starała się pozyskać masy. Czyniła to, stosując bezwzględnie metody manipulacji i podstępu.
Taktyka
Bella była jedną z wielu osób, które dały się zwieść komunistycznej propagandzie. Z początku bowiem komuniści przybrali maskę spontanicznego ruchu walczącego o dobro ludu, troszczącego się o byt materialny pracowników oraz głoszącego idee pokoju i braterstwa. Gdy jednak urośli w siłę, zmienili całkowicie taktykę – zwrócili się przeciwko dawnym sojusznikom, rozpoczęli otwarcie głosić idee rewolucyjne, bezwzględnie i z użyciem przemocy dążyli do całkowitego przejęcia władzy. Wszystkie pokrętne poczynania komunistów były podporządkowane temu ostatecznemu celowi. Dyspozycje szły z Moskwy, a realizowała je Partia, której działania rodziły się w dwulicowości, a kończyły się zdradą”. Do Belli ta prawda przez wiele lat nie docierała: „Przyłączyłam się do ruchu jako idealistka, obecnie (czyli po dłuższym czasie pracowania dla Partii – przyp. M. S.] pozostawałam w nim, bo zaczynał dawać mi poczucie władzy oraz okazję uczestnictwa w istotnych wydarzeniach. (...) Nadal opierałam swoje działania na własnych standardach dobroci, szczerości i lojalności. Nie potrafiłam zrozumieć, że Partia podczas zawierania sojuszy absolutnie nie kierowała się tymi wartościami; że nie chciała zmieniać świata, tylko nim rządzić dzięki rewolucji. Nie wiedziałam wtedy, że w tym celu nie cofnie się przed wykorzystywaniem w równej mierze bandytów, złodziei i kłamców, co świętych i ascetów. Wiedziałabym to, gdybym tylko zastanowiła się nad słowami Lenina zawartymi w jego przemówieniu wygłoszonym podczas III Ogólnorosyjskiego Zjazdu Komunistycznego Związku Młodzieży Rosji 2 października 1920 r.: »Nasza moralność wynika z interesów walki klasowej proletariatu«. Dostrzegając niekiedy coś, co mnie niepokoiło, tłumaczyłam sobie, że trudne czasy wymagają zdecydowanych działań”. Bella dopiero po latach zrozumiała, że „z komunistami nie zawiera się kompromisów. Współistnienie z komunistami nie jest możliwe na żadnym poziomie".
Przybierając maskę sprzymierzeńców, komuniści zawsze posługiwali się oszustwem i manipulacją. Jedno z ich większych kłamstw, niestety, wciąż pokutuje: „Już w roku 1932 Partia Komunistyczna ogłosiła się największym przeciwnikiem faszyzmu. Grając na antyfaszystowskich emocjach, chciała skłonić ludzi do komunizmu – rzekomej alternatywy dla faszyzmu. Jej propagandowa maszyneria produkowała niekończący się strumień słów, obrazów, rysunków. Wykorzystując intelektualną, humanitarną, rasową i religijną wrażliwość ludzi, zdołała w zadziwiającym stopniu wytresować Amerykę, aby wzdrygała się ze wstrętem na samo słowo »faszyzm«, nawet nie wiedząc, co ono oznacza. Dziś zadziwia mnie, że ruch komunistyczny był w stanie tak głośno walić w antyniemiecki bęben i nigdy nie zdradzić tego, co dobrze wiedziała jego wewnętrzna grupa – że te same siły, które pomogły Hitlerowi, wyniosły też Lenina i jego grono rewolucjonistów ze Szwajcarii do Petersburga, aby mogli zacząć rewolucję zakończoną sowieckim totalitaryzmem". Po II wojnie światowej wiele krajów, w tym Polska, niezwykle boleśnie doświadczyło tej komunistycznej „pomocy".
Wykorzystanie ludzi
Siła działania Partii brała się w dużej mierze z bezwzględnego wykorzystywania ludzi. W imię walki z istniejącymi niesprawiedliwościami społecznymi, pod hasłami sprawiedliwości, pokoju i braterstwa, Partia do swoich doraźnych celów używała masy anonimowych ludzi. Bella spotkała niezliczoną liczbę młodych, pełnych ideałów osób, które całkowicie poświęcały się dla Partii i wypalały, jeszcze nawet przed osiągnięciem dojrzałości. „Z upływem lat nauczyłam się, że jeśli ktoś potknie się ze zmęczenia, nie będą mieli czasu, by podnieść swego towarzysza – po prostu przejdą po nim" – przekonuje Bella. Ta sama metoda stosowana była przy obsadzaniu oficjalnych stanowisk przywódczych w Partii. Powierzano je ludziom słabym, nieprzygotowanym, by byli łatwiejsi do sterowania przez niejawną grupę władzy. „Partia Komunistyczna potrafi nagle i bardzo spektakularnie z nikogo zrobić kogoś. A kiedy następuje zmiana taktyki, równie szybko go porzuca i ktoś na powrót staje się nikim" – zauważyła Bella. Kobieta sama się o tym przekonała. W momencie sprzeciwienia się Partii z osoby wysoko postawionej w jej strukturach stała się bezwzględnie niszczonym wrogiem. Nagle była osobą naznaczoną, od której odwrócili się, na skutek celowo na nią rzucanych oszczerstw, nawet ci, których miała za swych przyjaciół.
Programowanie umysłów
Komunistyczna propaganda tak zmieniała umysły, że ludzie stawali się całkowicie zaślepieni i bezwolni. Bella też przeszła tę drogę: „Uważałam się za cząstkę grupy wypatrującej dnia, w którym socjalizm zatryumfuje, i dążącej do tej chwili. Jeszcze ważniejszy był fakt, że nienawidziłam tego, czego oni nienawidzili, i to właśnie ukształtowało mnie jako dojrzałą komunistkę. Wcześniej nie byłam w stanie nienawidzić kogokolwiek; cierpiałam rozpaczliwie, gdy kogoś źle traktowano; uważano mnie za osobę przywracającą pokój, za mediatorkę. Teraz jednak, krok po kroku, okazało się, że istnieje cała masa ludzi, których nienawidzę; zarówno grupy, jak i jednostki zwalczające Partię. Nie potrafię powiedzieć, jak do tego doszło. Kiedy patrzę wstecz, widzę tylko, że mój umysł zareagował pozytywnie na marksistowską tresurę. Jest to bowiem fakt – prawdziwy, acz straszny – że Partia ma taką władzę nad swoimi członkami, że potrafi manipulować ich uczuciami: raz za, a innym razem przeciwko tej samej sprawie czy osobie. Rości sobie prawo do zwierzchności nawet nad ludzkimi sumieniami, do tego stopnia, że rozkazuje, kiedy trzeba nienawidzić”. Takie wewnętrzne zniewolenie powoduje, że człowiek nie jest w stanie samodzielnie myśleć i działać; nie wie nawet, w jakim kierunku jest prowadzony. Bella mogła to dobrze zaobserwować przez lata swojej komunistycznej działalności: „Na tym polega osobliwy, paradoks współczesnego totalitaryzmu.
To klucz do mentalnego zniewolenia ludzkości: jednostka jest niczym, funkcjonuje jedynie jako fizyczna część czegoś, co uważa się za wyższą, zbiorową inteligencję, i działa zgodnie z wolą tej wyższej inteligencji. Nie jest też w najmniejszym stopniu świadoma planów, jakie ma wobec niej owa wyższa inteligencja, która zamierza ją wykorzystać. Kiedy osoba warunkowana przez ugrupowanie totalitarne mówi o swoim prawie do nieoskarżania, tak naprawdę ma na myśli prawo do nieoskarżania komunistycznej grupy, której jest tylko zakończeniem nerwu. Kiedy mówi o wolności słowa, chodzi jej o to, by ugrupowanie komunistyczne mogło swobodnie przemawiać ustami jednostek wybranych przez wyższą inteligencję”. Taką manipulację umysłami komuniści zastosowali w szeregach swoich członków. Co więcej, rozpoczęli długofalowy plan zmieniania edukacji.
Zideologizowanie edukacji
Bella znajdowała się w centrum działań komunistów w obszarze edukacji. Jako aktywna działaczka Związku Nauczycieli najpierw sympatyzowała z komunistami, potem działała już w interesie Partii, ale jej przynależność była celowo ukrywana. W końcu oficjalnie reprezentowała komunistów. Działalność Belli była częścią szeroko zakrojonego marszu komunistów: od szkół i uczelni, przez związki nauczycieli i wykładowców, aż po ośrodki władzy ustawodawczej i decydujące o budżecie przeznaczonym na oświatę. Wszystko po to, by stopniowo kształtować światopogląd kolejnych pokoleń młodych ludzi. W Berlinie w 1930 r. Bella przekonała się, do czego prowadzi pozbawiona systemu wartości i zideologizowana edukacja: „Przez prawie wiek niemiecką oświatę poddawano systematycznemu »odduchowieniu«, które mogło prowadzić wyłącznie do widocznego teraz odczłowieczenia. Pozwoliło to takim właśnie ludziom (wykształconej elicie - przyp. M. S.), całkowicie pozbawionym ducha, zatrważająco wiernie i skutecznie służyć najpierw nazistom, a potem komunistom". Ten szokujący przykład pokazuje dobitnie, że oprócz przekazania wiedzy konieczna jest formacja, wychowanie według prawdziwych wartości. Wnioski, do jakich doszła Bella, są także dziś bardzo aktualne: ,,Ci, którzy tak bardzo wierzą w postępowe nauczanie i przygotowywanie młodzieży do życia w »nowym socjalistycznym świecie«, żywią abstrakcyjną pewność co do swych celów, jednocześnie zdając się zapominać, że pracują z istotami ludzkimi. Poza wpajaniem dzieciom, że muszą umieć żyć z innymi, nie ustala się żadnych innych reguł prawa moralnego czy naturalnego. Ani słowem nie wspomina się, w jaki sposób dzieci mają odnaleźć w życiu prawdziwy ład i harmonię. Ja też musiałam się nauczyć – i to przez ciężkie doświadczenia – że nie da się uleczyć chorej duszy nowymi budynkami czy lepszymi boiskami. Oczywiście, one też są ważne, ale w żadnym razie niewystarczające. Abraham Lincoln, który uczył się w jednoizbowej chacie z okrąglaków, wyciągnął z nauczania to wszystko, czego nie mogą dać żadne tereny sportowe i laboratoria. Wszystkie wygłoszone przezeń mowy odzwierciedlały jego miłość do Stwórcy. Wiedział, że Bóg jest lekarstwem na bezbożność”. Z tego też względu komuniści byli od zawsze zagorzałymi wrogami Boga, Kościoła oraz chrześcijańskiej moralności. Dziś front komunistycznej walki ideologicznej w szkołach i na uniwersytetach przebiega pod hasłami ideologii gender. Niesie ona ze sobą to samo zagrożenie ideologią marksizmu i stosuje te same metody manipulacji i kłamstwa co komunizm.
Niszczenie Kościoła
Właśnie z walką z Kościołem związana jest jedna z bardziej wstrząsających informacji, jaką ujawniła Bella, zeznając pod przysięgą w amerykańskim Senacie przed Komisją śledczą ds. Działalności Antyamerykańskiej. Kobieta ujawniła: „W latach trzydziestych wprowadziliśmy tysiąc stu mężczyzn do kapłaństwa, aby zniszczyć Kościół od wewnątrz. Chodziło o to, aby ci ludzie zostali wyświęceni, a następnie wspięli się po drabinie wpływów i władzy jako prałaci i biskupi”. Była to realizacja pomysłu Stalina, by Kościół, mający istotną rolę w życiu publicznym, rozkładać od środka. Do wypełniania tego planu zostali użyci ludzie bez wiary i moralności, którzy mieli prowadzić podwójne życie. Oprócz tego komuniści stale atakowali Kościół wszelkimi innymi sposobami. „Radykalna literatura komunistyczna raz po raz wrzucała hierarchię Kościoła katolickiego do jednego worka z »faszystami«, usiłując w ten sposób zniszczyć Kościół za pomocą ataku na jego księży. Zagranie stare jak świat – wielokrotnie widziałam, jak używano go w naszym kraju. Zrzeszając katolickich robotników – Irlandczyków, Polaków, Włochów – w robotniczych organizacjach, komuniści zawsze próbowali poróżnić wiernych z księżmi, poprzez schlebianie świeckim i atakowanie kapłanów". Propaganda komunistyczna nieustannie zaszczepiała w ludziach strach przed Kościołem i nienawiść do niego, określając go jako reakcyjny, totalitarny, dogmatyczny, przestarzały oraz przy każdej okazji podważając autorytet kościelnej hierarchii. Z doświadczenia polskiego wiemy, że komuniści posuwali się także do mordowania kapłanów, takich jak: bł. ks. Jerzy Popiełuszko, ks. Stefan Niedzielak, ks. Stanisław Suchowolec, ks. Roman Kotlarz i ks. Sylwester Zych.
Nawrócenie Belli
Mimo poddania wieloletniej propagandzie to właśnie od Kościoła przyjęła Bella wsparcie, gdy cały jej dotychczasowy świat runął. Po wyrzuceniu z Partii kobietę przerażała świadomość istnienia ogólnoświatowego komunistycznego spisku. Bella odczuwała wtedy bezsens swojego dotychczasowego życia i pustkę nadchodzącej przyszłości. W takim momencie przypadkowo spotkany znajomy zapytał ją, czy chciałaby porozmawiać z księdzem. Ku własnemu zdziwieniu kobieta wyraziła taką chęć. Bella Dodd spotkała się wtedy pierwszy raz z bp. Fultonem Sheenem. Spotkania z nim i wysłuchanie jego nauk o wierze dały Belli możliwość poznania katolickiej wiary, otworzyły przed nią zupełnie nowy świat, ukazały jej piękno i istotę Kościoła Chrystusa. „Widziałam, że historia, fakty i logika stanowią nieodłączny fundament wiary chrześcijańskiej. Słuchałam, jak biskup objaśnia słowa Jezusa Chrystusa; jak mówi o założeniu Kościoła, który jest Mistycznym Ciałem. Czułam się teraz blisko wszystkich, którzy przyjmowali Komunię we wszystkich kościołach świata. I wreszcie czułam prawdziwą równość, jaka istnieje pomiędzy ludźmi różnych ras i narodowości, kiedy wspólnie klękają przy balaskach ołtarza jako równi przed Bogiem. I pokochałam ten Kościół, który czynił nas jednością”. W Belli obudziło się wówczas pragnienie dołączenia do wspólnoty Kościoła. Właśnie w nim znalazła to braterstwo ludzi, którego bezskutecznie szukała w komunizmie. Kobieta bardzo przeżyła przyjęcie sakramentów chrztu, spowiedzi i Eucharystii z rąk bp. Sheena. Jej dusza, przez tak wiele lat pozbawiona duchowego pokarmu, zaczęła odtąd żyć. „Nazajutrz na porannej Mszy przyjęłam Komunię z rąk bp. Sheena. Wpatrzona w migotanie wiecznej lampki modliłam się, żeby Światło, które mnie nawróciło, trafiło również do tych, których kochałam, a którzy nadal tkwili w ciemnościach. Czułam się tak, jakbym była długo chora i obudziła się odświeżona, gdy gorączka już zniknęła. [...] Miałam wrażenie, że otrzymałam nowe serce i nowe sumienie. Na zewnątrz moje życie wcale się nie zmieniło. Wciąż mieszkałam w mieszkaniu z zimną wodą przy ulicy czynszowych kamienic, ale teraz mogłam pozdrawiać sąsiadów bez strachu czy nieufności. Nigdy już nie miałam być samotna, a kiedy się modliłam, zawsze był przy mnie obecny Ten, do którego kierowałam te słowa”. Wiara zupełnie zmieniła Belli perspektywę oceny rzeczywistości. Trudny proces uzdrawiania kobiety z poprzedniego życia trwał, ale w miejsce rozpaczy i lęku pojawiła się u niej niezawodna nadzieja.
Nadzieja na przyszłość
Odrzucenie komunistycznej rzeczywistości było dla Belli wielkim wstrząsem. Wszystko, na czym do tej pory budowała ona swoje życie, runęło. Akurat w tym przełomowym momencie w jej ręce trafiła książka ks. Jamesa Kellera You Can Change The World (Możesz zmienić świat). Czytając ją, Bella pierwszy raz spotkała się z katolicką nauką społeczną. Ksiądz Keller przekonywał: „Nie może być odnowy społecznej bez odnowy indywidualnej". Dla byłej komunistki była to zupełna nowość. Zrozumiała, że nienawiść i przemoc prowadzą do chaosu i jeszcze większej przemocy. Tylko odnowa moralna, zwyciężanie zła dobrem odmienia świat na lepsze. I każdy tę odnowę musi zacząć od siebie. W tej prawdzie Bella dostrzegła prawdziwą nadzieję na przyszłość: „Jestem głęboko przekonana, że tylko pokolenie ludzi tak szczerze oddanych Bogu, że będą oni w stanie przestrzegać Bożego nakazu: »abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem« (J 15,12), może przynieść naszemu światu pokój i ład".