top of page

Płomień Miłości Niepokalanego Serca Maryi, który oślepi szatana




Kim była wizjonerka, która usłyszała, że za jej pośrednictwem świat może otrzymać od Maryi łaski największe w całej historii Kościoła? Miała 11 lat, kiedy straciła oboje rodziców. Miała 48 lat i od 15 lat była wdową wychowującą samotnie sześcioro dzieci w komunistycznych Węgrzech, kiedy pracowała od szóstej rano do dziesiątej wieczorem, często na dwóch pełnych etatach. W to nieludzko ciężkie życie wkroczyła niespodziewanie pomoc z nieba. Elżbieta Kindelmann była pierwszą wybranką, której Maryja objawiła tajemnicę światła, którym promieniuje Jej Niepokalane Serce. W tym blasku żyła aż do śmierci w 1985 r. Doczekała się jeszcze poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi.


Elżbieta Szantö urodziła się w 1913 r. Ukończyła zaledwie cztery klasy szkoły podstawowej, co było zresztą zaplanowane przez Bożą Opatrzność. Matka Najświętsza nie chciała, by wykształcenie wizjonerki pociągało za sobą podejrzenie, że słowa o miłości Niepokalanego Serca pochodzą od samej Elżbiety, nie od Maryi. Przecież ta Węgierka miała być tylko „ludzkim narzędziem” dla przekazania niebieskiego orędzia!


Miała duszę otwartą na Boga i złaknioną Jego bliskości, stąd chciała wstąpić do zakonu. Odmówiono jej, więc spróbowała jeszcze raz. Gdy jej prośbę ponownie odrzucono, złożyła jeszcze jedno podanie. Gdy i to zostało odrzucone, dziewczyna zrozumiała, że jej droga jest inna – nie tak oczywista i na swój sposób prosta. Elżbieta pojęła, że Bóg oczekuje od niej czegoś trudnego. Tylko czego? Chyba nie spodziewała się, że zażąda od niej tak wiele.


Wiedziała, że Bóg przeznaczył dla niej sakrament małżeństwa, więc nie wahała się wyjść w wieku 17 lat za Karola Kindelmanna, uczciwego rzemieślnika, z którym prowadziła życie proste, skromne, ale pełne radości i harmonii. Tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej zostaje sama z szóstką dzieci. By je utrzymać i wykształcić, pracuje za dwóch, gdy trzeba, nie cofa się przed pójściem do pracy w odlewni żelaza. Piętnaście lat później zaczyna się jej misja – przygotowana wielką modlitwą i straszliwym trudem codzienności. Oto objawiają się jej Matka Najświętsza i Jezus, a ona zaczyna prowadzić dziennik duchowy. Gdy umierała 11 kwietnia 1985 r., liczył on 423 strony. Od 1961 r. wiemy o niej niemal wszystko. Przede wszystkim o przekazanym jej orędziu.


Bezcenny dar


Przesłanie otrzymane przez Kindelmann z pewnością domaga się od nas niezwykłej uwagi. Najpierw dlatego, że węgierskie objawienia wpisują się w najważniejszy nurt niebieskiego orędzia XIX i XX w. – w nurt Niepokalanego Poczęcia, które jest nam ukazane jako drogowskaz, jako miasto ucieczki, jako opiekuńczy płaszcz, bezpieczny port, wreszcie pocisk, który unicestwi zamiary szatana. W tym nurcie znalazły się objawienia Cudownego Medalika, Białego Szkaplerza, Niepokalanego Serca i tyle innych. Spoglądamy w ich głębię, by móc powiedzieć, że dziś „ratunkowy” kult Niepokalanej to nic innego jak nabożeństwo do Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Gdy mija pierwsza połowa XX w., Maryja wprowadza uzupełniający element do tego kultu: mówi o nabożeństwie do Płomienia Miłości swego Niepokalanego Serca.


Teologia fatimskiego światła


Jak ważne to i jak głęboko zakorzenione w przesłaniu z głównego objawienia wpisanego we współczesne czasy – Fatimy! Przypomnijmy tylko, że kiedy pytano Siostrę Łucję o wygląd Matki Bożej ukazującej się pastuszkom, ta odpowiedziała: „Maryja była cała ze światła. Nawet złote lamówki obszywające jej biały płaszcz były ze światła. Jedna tylko rzecz była czarna, pozbawiona blasku: to ciernie wbijające się w Jej Niepokalane Serce. One miały barwę piekła”. W innym miejscu wizjonerka opowiadała, że światło to było samym Bogiem i że zostało przekazane jej, Hiacyncie i Franciszkowi.


Promienie, od których rozpoczyna się wizja zawierająca fatimski sekret, spłynęły na dzieci trzykrotnie. Pierwszy raz stało się to 13 maja – wówczas Maryja, przekazując dzieciom swój niebieski blask, powiedziała: „Łaska Boża będzie waszą siłą”. Drugi raz dzieci ujrzały je w czerwcu, a towarzyszyły im słowa otuchy i nadziei skierowane do Łucji: „Nigdy cię nie opuszczę. Moje Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która zaprowadzi cię do Boga”. Trzeci raz promienie wydobywają się z rąk Matki Najświętszej w lipcu, przy okazji słów: „Ofiarujcie się za grzeszników” – ludzi, których los ujrzały w następującej po tych słowach wizji. Pojawiają się one raz jeszcze w ujawnionej w 2000 r. trzeciej części tajemnicy fatimskiej: wówczas promienie te gaszą ogień strącany na ziemię przez anioła mającego ukarać świat.


Nie mamy wątpliwości: Kto idzie w świetle rzucanym przez Niepokalane Serce Maryi, ten doświadcza potrójnego działania łaski. Najpierw Matka Boża obdarza jego serce pewnością, że nieustannie wspiera go pomoc z nieba, że towarzyszy mu wsparcie potężne, silniejsze od zła. Potem przekonuje się, że droga, którą idzie, jest gwarancją zbawienia: u jej kresu na pewno znajduje się Dom Ojca i żadna moc ciemności nie jest w stanie zepchnąć go z tego Bożego szlaku – przecież ta droga jest jednocześnie miejscem schronienia przed złem! Wreszcie jest to droga miłości – nie tylko do Boga w niebie, ale i do bliźnich, skoro On mieszka i cierpi w każdym człowieku. Wędrówka do Bożego Serca wiedzie przez serca ludzkie: przez ofiarowanie wszystkiego za grzeszników, by i oni, docierając do Kresu, spotkali się z Bogiem, który jest samym Miłosierdziem.


Te trzy kamienie milowe leżące przy Maryjnym szlaku są nam dane jako bardzo ważne punkty kontrolne. Spoglądamy na nie i dokonujemy rachunku sumienia. Zadajemy sobie pytania o potrójne działanie łaski w naszych sercach i… już wiemy, czy idziemy drogą wyznaczoną stopami Niepokalanej z Nazaretu. Jeśli nie doświadczamy mocy łaski, jeśli nie ma w nas radosnej pewności zbawienia, jeśli nie jesteśmy gotowi oddawać życia za grzeszników (nawet tych najgorszych i zupełnie nam nieznanych), to znak, że wciąż jesteśmy jeszcze faryzeuszami, a nie uczniami Boga, a nasza wędrówka jest tylko posuwaniem palca po mapie – nie jest rzeczywista!


W Erd Matka Najświętsza objawia jeszcze jedną tajemnicę światła. Ogłasza, że kiedy przyjmiemy do swych serc Jej promień Boży i przekażemy go innym, oślepimy szatana! Już nie tylko będziemy się przed nim skutecznie bronić świętością Boga promieniującą z Maryi, ale rozpoczniemy walkę, która zakończy się klęską mocy ciemności! (Trudno na końcu takich zdań nie stawiać wykrzykników).


To dlatego Matka Najświętsza ogłasza: „Chcę, by Płomień Miłości mego Niepokalanego Serca był wszędzie znany, tak jak moje imię”.


Oślepiający Płomień Miłości


Matka Najświętsza chce, aby nabożeństwo do Płomienia Miłości Niepokalanego Serca Maryi ogarnęło cały świat. (Podobnie jak w przypadku Fatimy ma się to dokonać przez zaangażowanie Ojca Świętego). Ogłasza, że przez ten Płomień jesteśmy zaproszeni do czynnego udziału w dziele zbawienia. Mamy oślepiać szatana, co w konsekwencji oznacza wypełnienie drogi ku niebu przez tłumy ludzi dotąd wabionych świecidełkami diabła. Maryja mówi: „Ten Płomień łask, który wypływa z mego Niepokalanego Serca, musi iść z serca do serca. Będzie on wielkim cudem, którego blask oślepi szatana. To ogień miłości i jedności. Z ogniem będziemy walczyć ogniem: ogniu nienawiści przeciwstawimy Ogień Miłości! Otrzymałam tę łaskę od Ojca Przedwiecznego – dla was, na mocy zasług Pięciu chwalebnych Ran mego Boskiego Syna”.


A więc nie mamy biernie patrzeć, jak zło zajmuje kolejne płaszczyzny życia społecznego, politycznego, gospodarczego, jak wciska się w nasze najbliższe środowiska, w miejsca pracy, w domy rodzinne. Chrześcijaństwo nie jest fotelem na widowni! Trzeba wbiec na scenę i zmienić scenariusz pisany przez szatana i jego popleczników. Trzeba mu odebrać to, co sobie przywłaszczył: chrześcijańskie słowa (nawet słowo Madonna), chrześcijańskie święta (z największymi włącznie – Bożym Narodzeniem, które stało się Komercyjnym Mikołajem i Wielkanocą – świętem rodzącego się życia), chrześcijańskie tradycje, chrześcijańskie dziedzictwo. Upór i przebiegłość zła możemy zniszczyć tym samym: uporem i przebiegłością, o której mówił Chrystus („Bądźcie niewinni jak gołębice, ale przebiegli jak węże” – Mt 10,16). Jest to możliwe, jeśli zamieszka w nas światło Boże oglądane w Maryi. Drogą do tego jest absolutna nowość w arsenale narzędzi zbawienia: kult Płomienia Miłości.


Narzędzia zwycięstwa


Przywołajmy słynne już słowa Matki Bożej: „Córko moja, wyposażam cię w jakże potężną łaskę: palący Płomień Miłości, który wydobywa się z mego Serca. Nigdy nie był on ofiarowany w ten sposób jak obecnie. Od czasu, kiedy Słowo stało się Ciałem, nie podjęłam większego kroku, jak gdy ofiaruję wam Płomień Miłości z mego Serca, które wybiega ku wam”.


Czytamy te słowa Maryi z narastającym zdumieniem. Owszem, jesteśmy w stanie zrozumieć, że płomień miłości Niepokalanego Serca jest wyjątkową potęgą. Ale czy rzeczywiście nasze pokolenie dotyka najpotężniejsza w całych dziejach Kościoła łaska maryjnej interwencji? Kto wie… Czy nasze czasy nie potrzebują wyjątkowej pomocy Boga i Jego Matki, skoro zło w wyjątkowy sposób opanowało już całe struktury ludzkiej egzystencji? Przecież w objawieniach na Węgrzech Matka Najświętsza, płacząc, mówi: „Jest tak wiele grzechów… Pomóżcie mi ratować dusze!”. Maryja widzi, jak szatan uwija się, by jak najwięcej ludzi odciągnąć od Boga. Jest świadkiem eksplozji grzechu, który rozlewa się po całym świecie, zabijając dla wieczności tak wiele dusz. Ogłasza: „Dziś jestem Mater Dolorosa [Matka Bolesna], muszę bowiem patrzeć, jak tak wiele moich dzieci idzie do piekła. Pomóżcie mi je ratować! Nie chcę, by nawet jedna dusza zginęła…”. Czy na szczególność epoki, w której żyjemy, nie wskazuje również niespotykana w historii lawina objawień Maryjnych? Logika – ta tworzona z perspektywy niebieskiej – odpowiada na nasze pytanie twierdząco. Tak, mamy do czynienia z wyjątkową łaską, może rzeczywiście największą pomocą Matki Bożej w całej historii zbawienia. Łatwo zweryfikować to twierdzenie. Jak? Wprowadzić w życie prośby Matki Najświętszej i przyjrzeć się owocom! Cuda, które staną się naszym udziałem, na pewno przekroczą nasze oczekiwania.


Czy nie o tym kryterium mówi sama Maryja, która dodaje jeszcze: „Do teraz nic nie mogło tak skutecznie oślepić szatana. Ale to od was zależy, czy tego nie odrzucicie, a to odrzucenie nazywa się po prostu katastrofą”.


Oby tego wariantu dziejów ludzkość nie sprawdziła…


Konkrety


Kiedy Matka Najświętsza wskazuje na nabożeństwo do Płomienia Miłości, mówi językiem konkretów. Poleca wybrać sobie czwartek i piątek jako dni szczególnej łaski. Chce, by w tych dniach odprawiać w rodzinach godzinę wynagradzającą. Sugeruje, by podczas niej odmawiać różaniec i prowadzić czytanie duchowe. Wzywa do postu, do ofiarowania swych codziennych trudów i zmartwień („Jeśli nie jesteście gotowi do składania ofiar, nie jesteście zdolni służyć rozlewaniu się moich łask”), do jak najczęstszego uczestniczenia we Mszy świętej. Jej węgierskie objawienia przynoszą też z sobą nową modlitwę, która ma otwierać nasze serca na przyjęcie Płomienia Miłości, który ogarnął Niepokalane Serce Maryi. Matka Boża prosi, by w różańcu do modlitwy Zdrowaś Maryjo dodać pewne słowa. Jakie? Maryja tłumaczy: „Od dziś, ilekroć modlicie się do mnie, dodawajcie następująca prośbę: „Napełnij całą ludzkość błogosławieństwami Twego Płomienia Miłości, teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen». Za pomocą tej modlitwy oślepicie szatana”.


"Potrzebuję wszystkich was"


Maryja mówi: „Musicie podjąć wysiłek, by uczestniczyć w oślepianiu Szatana! Potrzebuję was, każdego z osobna i was jako wspólnoty. Trzeba porzucić wszelką zwłokę, szatan będzie bowiem oślepiony na miarę waszego uczestnictwa…”.


Słyszymy dalej: „Ciąży na nas wielka odpowiedzialność. Ale wasze wysiłki nie pójdą na marne. Jeśli cały świat zjednoczy się ze Mną, łagodne światło mego Płomienia Miłości podpali go i ogarnie. Szatan zostanie upokorzony i nie będzie już zdolny używać swej mocy, pod warunkiem że czas przygotowania nie będzie przedłużany w nieskończoność. Nie, nie przedłużajcie go! Nie ociągajcie się z odpowiedzią na moje święte prośby!”. Dodaje: „Już dziś zróbcie pierwszy krok! Czy zobaczę wreszcie jakiś znak waszej dobrej woli? Uwierzcie mi: tylko ten pierwszy krok kosztuje. Musicie go zrobić, błagam was!”.


Przesłanie Matki Bożej brzmi jednoznacznie – już w samym orędziu kryje się potęga łaski. Kto spróbuje je udźwignąć, ten po pierwszym wysiłku przekona się, jak lekkie i słodkie jest to brzemię, jak nie ty niesiesz słowa Matki Najświętszej, ale one niosą ciebie, dodają ci skrzydeł, zbliżają ku niebu! Warto stać się propagatorem orędzia z Erd, by móc przeżyć tak niezwykłe doświadczenie łaski.


W objawieniach z Erd słyszymy także słowa Syna Maryi, Jezusa. Kiedy mowa o zaangażowaniu w orędzie Matki Bożej, Zbawiciel wzywa: „Zróbcie więcej niż potraficie! Przekraczajcie swoje ograniczenia! Pomyślcie o trzech Mędrcach, którzy podjęli nadludzką ofiarę. Z całą pewnością uczynili więcej, niż pozwalały na to ich naturalne ograniczenia”.


Jeśli będziemy naśladować Mędrców ze Wschodu, którzy wybrali się do Betlejem, „Płomień ten roznieci ogień na całej ziemi i opanuje cały świat”.


Czym jest Płomień Miłości?


Czym jest ten płomień, który wydobywa się z Serca Najświętszej Maryi Panny? Węgierski kapłan, ks. Gabriel Ronä, międzynarodowy koordynator Le Mouvement de la Flamme d’Amour du Coeur Immaculé de Marie (Ruchu Płomienia Miłości Niepokalanego Serca Maryi), porównał go do wiązki światła lasera. „Matka Najświętsza mówi, że jest to promień światła… Znamy w naturze silnie skupioną wiązkę światła, którą można stosować do przeprowadzania cudownych operacji (myślę o wiązce lasera). Płomień Miłości jest wiązką Boskiego, nadprzyrodzonego światła, które nie jest z tego świata… Za jego pomocą Matka Boża chce zapalić nasze serca i przynagla nas, abyśmy je przyjęli i przekazywali innym. A gdy Płomień Miłości ogarnie cały świat, buchnie ogniem, którego szatan nie będzie w stanie wytrzymać. Płomień Miłości Niepokalanego Serca Maryi oślepi szatana. Nie będzie już on zdolny czynić szkód prowadzących dusze do zguby…”


Tyle dzisiejszy największy autorytet objawień w Erd. Wracamy do wizjonerki. Czytamy w jej dzienniczku, że pewnego razu zapytała Jezusa i Maryję o to, czym właściwie jest Płomień Miłości. Syn i Matka dali krótkie odpowiedzi. Chrystus rzekł: „Płomień Miłości Serca mej Matki jest dla was tym, czym arka Noego była dla Noego”. To doskonały komentarz do słów Maryi ostrzegającej, że odrzucenie jej polecenia pociągnie za sobą katastrofę. Innymi słowy, wezwanie Maryi jest podobne do wezwania Bożego skierowanego do Noego. Noe miał zbudować arkę, żeby się w niej schronić przed falami potopu. Posłuchał Boga i ocalał. My mamy też zbudować „schronienie”: otoczyć się Płomieniem Miłości Niepokalanego Serca, który pokona każdą falę zła, którą diabeł na nas skieruje. Jeśli zabraknie tego zaporowego muru łaski, zginiemy.


Czas przywołać odpowiedź Matki Najświętszej. Maryja mówi: „Płomień Miłości mojego Niepokalanego Serca to sam Chrystus!”.


Piękna odpowiedź. Teologowie, słysząc ją, padają na kolana. Kult, w którego centrum zdaje się być Niepokalane Serce Maryi, okazuje się w swej istocie kultem Jej Syna! Bo któż wypełniał do końca Serce Maryi, jeśli nie Jezus? Bo w kim żył najpełniej Chrystus, jeśli nie w Matce? Takie jest doświadczenie każdej formy prawdziwego nabożeństwa do Matki Najświętszej: kto czci Maryję, ten patrzy na Chrystusa.




Autor: dr Wincenty Łaszewski

Źródło: Świat Maryjnych objawień, Wincenty Łaszewski, wyd. Fronda 2016

Fot. VICONA

24-Godziny-Męki-Pańskiej-za-Polskę-_baner.jpg
bottom of page