Miesięczne zestawienie wybranych materiałów publikowanych na profilu facebookowym.
29 lipca
List św. Andrzeja Boboli
W lipcu 1639 roku św. Andrzej Bobola wyjechał z Łomży do Wilna na kongregację profesorów, zwołaną przez prowincjała litewskiego Jakuba Lachowskiego. Z tego pobytu zachował się list napisany własnoręcznie 17 lipca 1639 r. do wojewody witebskiego Krzysztofa Kiszki. List dotyczy zabójstwa studenta akademii wileńskiej w nieznanych okolicznościach. Prawdopodobnie chodzi o zadośćuczynienie za to zabójstwo. Treść listu świadczy o wielkim sercu Andrzeja Boboli, o jego współczuciu dla ludzkich cierpień. Jest również dowodem zaufania, jakim darzyła go szlachta. List ten jest jedynym zabytkiem korespondencji Świętego.
Jaśnie Wielmożny Panie Woiewodo Witepsky.
Panie Dobrodzieiu Mościwy.
Dla wszelakiego uspokienia JWm Mego Mościwego Pana, dla existimaciey y myłości u ludzi, w którey JWm moy Mości Pan korzystasz przełożyłem com być rozumiał ku temu koncowi pozytecnieiszego. Żeś WM M.P. acceptato consilio wzywał mię, abym o tym mowił z Xiędzem Rektorem y z X. Praefektem także styiecznym zabitego Akademika, który ma omnem et absolutam potestaem quocumque modo agendi o głowę, nie tylko nasi Oycowie przywalają, ale plenipotentią maiący gotow do słuszney Compositiey iako JWM M.M.P. zrozumiesz z iego do mnie pisania, które hisce includo. Chciey WM M. P. przez JMP Wzdowskiego zrozumieć o Czasie y Mieiscu z tego Akademika Plenipotentią maiącego. Moy M. Dobrodzieiu ex corde życzę WM M. M. P. końca tego kłopotu. Niech mam od WM mego M. P. o pewney y nieodmienney resolutiey wiadomość, żebym cozkolwiek pociechy przyniosł zabitego utrapionym Rodzicom. Oddaię zatem siebie samego z uniżonemi zakonnemi posługami zdawna doznaney łasce Wm mego M.P. iako naypilniey. Datum ex Domo Probationis Soc. J. 17 Iulii Anno 1639.
Wmości mego Mościwego Pana y dobrodzieia Uniżony w Christusie sługa i bogomodlca Andrzei Bobola S. I. m. p.
29 lipca
Serce Jezusa mówi do twojego serca
A stanąwszy przy Nim, rzekła: „Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła”. A Pan jej odpowiedział: „Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało, albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”. (Łk 10, 40–42)
Doceniam działanie, ale pokazuję, czym jest najlepsza cząstka. To trwanie przy Mnie. Wsłuchiwanie się w moje słowo, rozważanie go... To prostota przebywania ze Mną. Gotowość do wpatrywania się w moje oblicze, wsłuchiwania się w moje Serce... To jest najlepsza cząstka, której nie będziesz pozbawiony.
Umiejętnie łącz działanie z trwaniem w modlitwie i wsłuchiwaniem się w mój głos. Wtedy twoje wysiłki i podejmowane zadania przyniosą zamierzony owoc. Modlitwa uchroni cię przed zabieganiem i hałasem tego świata. Tak ocalisz to, co najcenniejsze: więź serca ze Mną, twoim Bogiem.
•
Obieraj co dnia najlepszą cząstkę, wsłuchując się w słowa Pana, adorując Go, obecnego w Najświętszym Sakramencie. Chwile spędzone u Jego stóp dadzą ci siłę do mądrego działania.
Źródło: „Serce Jezusa mówi do twojego serca”, s. Bożena Maria Hanusiak, wyd. Esprit
28 lipca
Im większa jest świętość w człowieku, tym słabiej ją w sobie rozpoznaje
Im większa jest świętość w człowieku, tym słabiej ją w sobie rozpoznaje, a kiedy zauważy swoją świętość, ona natychmiast znika. Skup się na słowie w twojej głowie, jak młociarz kręcący kulą na stalowej linie: nie wypuści jej, dopóki nie będzie pewny, że trafi do celu. Słowo w twoich ustach jest jak ta kula. Kiedy ją wyrzucisz, nie będziesz mógł jej złapać i zawrócić. Jeśli twoje słowo nie trafi do celu, nie wypowiadaj go, ponieważ może kogoś zranić, nieodpowiednie słowo z pewnością uczyni szkodę. Staraj się nie wypowiadać słów, które mają wiele znaczeń, wyrażaj się jasno i jednoznacznie. Dawaj dobry przykład zamiast dobrych rad. Gdy zauważysz błąd, napraw go w milczeniu, zamiast krytykować.
Źródło: "Św. Charbel. Orędzia z Nieba", wyd. AA
27 lipca
Serce Jezusa mówi do twojego serca
A Jezus mówił im: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony”. (Mk 6, 4)
Tak jak Ja byłem zlekceważony przez swoich i wciąż jestem lekceważony, gdy w prostocie słowa przychodzę do moich wybranych, także i ty, moje dziecko, idąc moimi śladami, doznasz zniewag, lekceważenia, a nawet wrogości i wzgardy... Doznasz niezrozumienia i odrzucenia – także wśród najbliższych. Ja sam wynagrodzę ci wszelką wzgardę u ludzi jeszcze głębszą więzią ze Mną. Dam ci kosztować słodyczy płynącej z mego Serca.
•
Zażyła więź z Panem niekoniecznie spotyka się z uznaniem ze strony ludzi. Sercem słuchaj Jezusa i pozostań Mu wierny.
Źródło: „Serce Jezusa mówi do twojego serca”, s. Bożena Maria Hanusiak, wyd. Esprit
25 lipca
Nie mam w sobie miłości
«Kto wie, że w oczach Moich jest mały i grzeszny, słaby i niewytrwały, ten liczy na Moją Moc, Świętość i wierną Miłość bardziej, niż ten, kto uznaje się za wielkiego, mądrego i silnego.
Kto pojmie głębię własnej słabości, ten dopiero całkowicie polega na pełnej Miłosierdzia Mocy, którą wam daję zawsze i bez ograniczeń. Dlatego nie odbieram wam waszej słabości, lecz na niej buduję Moją Chwałę w was. Im mniej bowiem żyje w was zaufania do własnych możliwości, tym więcej zawierzenia we Mnie u tych, którzy kochają Mnie, szukają i pragną Mojej przyjaźni. Właśnie do was mówię te słowa, wam daję Moją pomoc. Nie ma przecież wśród was „dobrych” i „Świętych ”. Istnieją ci, co widzą swoją słabość, i ludzie „ślepi” na nią, ufni w swoją moc. Ten tylko żyć może w świetle, kto ma zdrowe oczy. Jeśli oczy waszej duszy widzą grzech wszechobecny w waszym świecie, wspólnotę ludzkiej słabości, którą wszyscy podzielacie, widzą też nieskończoną Miłość Moją, podtrzymującą wasz świat, miłującą was ‒ pomimo wszystko. Dlatego przystoi wam wielka wdzięczność za Dar Mojej Miłości, Objawionej wam przez Jezusa Chrystusa, Moje Słowo, ofiarowane wam i za was, a nie ‒ trwoga, wstyd i bunt.
(…) jesteście jak stojąca woda, zatęchła, pełna mułu i gęsta od butwiejących roślin. Nie przepływa przez was żywy nurt Miłości, który oczyściłby te błotniste, gnijące wody. Nie ma w was życia ‒ póki jesteście zdani na siebie samych. Bo życie ‒ to Miłość. Ona może oczyścić zabagnione dno stawów, przebić się do rzeki Mego nurtu, spłukać cały brud i żyć ze Mną w Moim Oceanie Miłości.
Mówisz: „Jakże to zrobię, skoro nie mam miłości?”
Wszak jestem Ja ‒ twoja Moc i Ocalenie; Ja to wykonam Sam ‒ w każdej duszy, która Mi powie: „Przyjdź i żyj ze mną”.
Nie macie żadnej mocy, lecz macie siłę, żeby powiedzieć: „chcę”, macie wolę. Jeżeli wołacie Mnie ‒ bo Mnie chcecie ‒ przybywam i działam z właściwą Mi Mocą.
Ja was uzdatniam do życia, oczyszczam i uświęcam ‒ jeżeli chcecie».
Źródło: „Pozwólcie ogarnąć się miłości”, Anna Dąmbska
25 lipca
O braku miłości, dobroci i błędach w Kościele
Pomyślałam o braku miłości, dobroci i wielu błędach w Kościele. Pan to wyliczanie przerwał: «Myśl teraz o Jezusie Chrystusie, twoim Panu, Zbawcy i Przyjacielu, nie o Jego Kościele, który jest wciąż w budowie, a tworzą go ludzie ‒ tacy jak ty. Czyś nigdy nie zraniła czyjejś dumy, czyjegoś serca? Czy nie popełniasz błędów? Czy zawsze ukazujesz ludziom miłość i miłosierdzie? Czyś ciągle równie gorliwa, radosna, szczęśliwa? A przecież niczego ci nie brak, skoro masz Miłość Moją? Więc jeśli jesteś bez winy, rzuć kamieniem na wspólne wasze dzieło.
Syn Boży jest kamieniem węgielnym Kościoła, który powstał z Jego Ofiary; Ofiarę tę kontynuuje On przez wieki. Jezus Chrystus podtrzymuje Kościół Swój, ratuje, wciąż oczyszcza i naprawia. Nie dozwala mu zginąć i w każdym pokoleniu pobudza ludzi dobrej woli, aby z Nim pracowali.
Dlatego Kościół Boży stoi i nigdy nie będzie zniszczony. Lecz w jego niedoskonałości i błędach najlepiej poznać można, jak wielka jest wolność wasza i swoboda w działaniu, w czynieniu nawet ‒ zła. Bóg, bowiem, przyjmuje was takimi, jakimi jesteście, żyjąc we wspólnocie grzechu. Dopiero przy Jego pomocy możecie wydźwignąć się i stać się wolni. I to nie od razu, a po wielu latach mozołu i upadków.
Lecz Jezus ufa wam, wierzy w waszą dobrą wolę, w wasze trudne poszukiwanie sensu i celu życia, w wasz szacunek dla prawdy, miłość piękna, dobra i bliźnich, których chcielibyście obdzielić tym, co sami zyskujecie.
Bóg ufa wam, bo jest w was ukryte podobieństwo do Ojca, bo z Jego miłości powstaliście, by żyć. Z Niego jesteście wszyscy.
Dlatego Bóg jest cierpliwy. Wciąż oczekuje was, a szukającym podaje dłoń, lecz niczego nie narzuca, niczego nie wymaga, nie rozkazuje.
Bóg ‒ kocha was.
A miłość jest twórcza».
Źródło: „Pozwólcie ogarnąć się miłości”, Anna Dąmbska
24 lipca
Ks. Dominik Chmielewski: "Jesteśmy naprawdę grzeszni, potrzebujemy waszej modlitwy".
Kochani, zwracam się do was z największą prośbą. „Tyle jest zła, bo nie ma świętych kapłanów” [Pan Jezus do Rozalii Celakówny] Proszę was, jesteśmy naprawdę grzeszni. Nie jesteśmy grzeczni, jesteśmy grzeszni. Potrzebujemy waszej modlitwy, potrzebujemy waszej pokuty, bo nam często, ani modlić się nie chce, ani pokutować. Jezus mówi do wielu mistyków i świętych: osąd kapłana macie zostawić tylko Mi. Tylko Ja mogę sądzić kapłana. Wy nas kochajcie. Módlcie się za nas. Pokutujcie za nas. Sprowadzajcie na nas moc Ducha Świętego, abyśmy się obudzili. Abyśmy naprawdę całym sercem wszystko uznali za śmieci, byle tylko móc poznać miłość Jezusa Chrystusa. Jest tyle zła na świecie, bo nie ma świętych kapłanów. Proszę was o to. Nie jestem święty, jestem grzeszny, bardzo grzeszny, bardzo nędzny i bardzo słaby i bardzo potrzebuję waszej modlitwy. Jestem tak wdzięczny za te setki, setki chociażby Margaretek, za to, że codziennie setki ludzi się za mnie modli. Dokładnie wiem, że dzięki nim jestem kapłanem. Gdyby nie ich modlitwa, może już dawno rzuciłbym sutannę na kołek i odszedł z Kościoła. To dzięki wam tutaj jestem, dzięki waszej modlitwie, i dzięki waszej pokucie. Nie dzięki waszemu osądowi, krytykowaniu, potępianiu mnie, ale dzięki temu, że mnie kochacie. Że modlicie się za mnie, za ks. Józefa, za ks. Piotra. Dzięki temu jesteśmy tutaj, w tym miejscu. I dostajemy autorytet od Boga, żeby prowadzić wasze dusze do nieba. Tylko dzięki waszej modlitwie za nas. I nigdy się nie odwdzięczymy, całej wieczności nam nie starczy, żeby wam dziękować, dziękować i dziękować za to, że nasz kochacie i modlicie się za nas.
24 lipca
Pozwólcie ogarnąć się miłości
Ze wstępu do książki „Pozwólcie ogarnąć się miłości” Anny Dąmbskiej
Zawsze wyobrażałam sobie Jezusa Chrystusa, naszego Pana, jako swojego najbliższego przyjaciela i tęskniłam do przyjaźni z Nim. Ale nie wiedziałam, jaką drogą dojść do Niego. I nikt mi tej drogi nie wskazał. Będąc praktykującą katoliczką, wciąż czułam się niekochana, odrzucona i nie mająca w oczach Boga żadnej wartości.
Szukałam Boga wszędzie i wreszcie spotkałam Go ‒ żywego, bliskiego i kochającego ‒ w ruchu charyzmatycznym; rozmawiał z nami i przez nasze usta pocieszał innych. Kiedy zaczęłam zapisywać (aby nie zapomnieć) słowa, które słyszałam, rozmowy stawały się coraz dłuższe. Bóg sam je zaczynał, odpowiadał na moje pytania, mówił o Swojej Miłości, zachęcał. Wtedy przypomniałam sobie, że od lat słyszałam Słowa Miłości, przeważnie po Komunii świętej, ale sądziłam, że to naturalne i że każdy je słyszy. Nie umiałam jednak ‒ rozmawiać. Bałam się, bo wydawało mi się, że byłoby to świętokradztwem, że to niemożliwe dla zwykłego, świeckiego człowieka, jakim jestem. Nikt mnie zresztą nie zachęcał. Teraz, ośmielona, za radą pewnego zakonnika, zaczęłam zapisywać coraz dłuższe rozmowy, utwierdzające mnie w przekonaniu, że jestem kochana.
Minęło kilka łat, zanim poczułam się pewnie, otoczona Jego Miłością. Nasz Pan mówił: „Odpowiadam na twoje pytania, ponieważ jestem twoim prawdziwym Przyjacielem. To znaczy, że nie tylko ty pragniesz przyjaźni ze Mną, ale także i Ja tego chcę. Bóg nie odbiera swojej Miłości. Jestem niezmienny w swoich upodobaniach i niczym się nie zrażam. Dlatego podejdź do Mnie bliżej, Moje dziecko, i nie myśl więcej o swojej niestałości, oziębłości i lenistwie, bo tacy właśnie jesteście wy, ludzie. Myśl o Mnie; wciąż oczekuję Ciebie z tą samą nieskończoną Miłością”.
Mam absolutną pewność, że taka Miłość ogarnia każdego człowieka na ziemi. Pan powiedział, że wybrał mnie (już w 1947 czy 1948 roku oddałam Mu się do dyspozycji, nie wyobrażając sobie w ogóle takiej „nietypowej" służby), abym była Jego głosem: „... tego teraz chcę, ażeby zostali umocnieni ci, którzy się do Mnie zwracają. Powiedz, że mówię do was, aby was ośmielić, zachęcić, pocieszyć i uspokoić, bo zależy Mi na was. W tym czasie, tak bardzo dla was smutnym, ciężkim i bolesnym, kiedy wydaje wam się, że zło na świecie zwycięża ‒ pragnę zbliżyć się do was tak, aby każdy mógł poznać, jaki jestem, zaufać Mi, liczyć na Mnie i zawierzyć Mi siebie i swoich najbliższych. Tak bardzo pragnę oszczędzić wam lęku i rozpaczy, napełnić was poczuciem bezpieczeństwa, a dzięki Mojej obecności, obronie i opiece (...) pragnę pomóc każdemu z was, z każdym przebywać, rozmawiać i każdego nasycić Sobą... ”.
Wtedy zaczęłam prosić o wskazanie prawidłowej drogi zbliżenia się do Boga w naszych czasach, drogi odpowiedniej dla zwykłych „szarych” ludzi, takich jak ja, którymi nikt się nie interesuje, a którzy szukają Pana żywego i bliskiego, i tęsknią za Nim. Prosiłam: „Ojcze, wskaż, jak mają postępować ci, którzy nie rozmawiają stale z Tobą ‒ a może bardziej jeszcze chcą tego, niż ja ‒ i mają mniej wad, a dużo dobrej woli”. Myślałam, jak oszczędzić innym tych dziesiątków lat poszukiwań i ciemności.
Pan nasz odpowiedział: „Cieszę się, córko, że myślisz o innych i że prosisz Mnie o pomoc dla nich. Skoro tego pragniesz, powiem ci, ale przygotuj się na pracę dłuższą i systematyczną... Wiesz przecież, że każdy z was jest inny i dobry nauczyciel opiera się na umiejętnościach ucznia, aby go nauczyć jak najwięcej. Jednak droga do Mnie jest jedna...” I rozpoczęło się dyktowanie (od 4-1X-84 do 14-V-85 roku). Przez cały ten czas chorowałam. Choroba kręgosłupa wykluczyła na miesiąc możliwość siadania; zapalenie stawów dłoni lub barku przerywało mi wielokrotnie pisanie, a kiedy je skończyłam, Pan zapytał: „Chcesz wiedzieć, córko, jaki nadać tytuł naszej pracy? Posłuchaj Mnie uważnie: Moje Słowa są skierowane do każdego, kto będzie je czytać, tak jak gdyby był on jedynym człowiekiem na ziemi. Z nim, właśnie z nim pragnę zawrzeć przyjaźń i mówię mu to, ponieważ inaczej nie trafiłyby do niego te Moje Słowa Miłości. I gdyby nie najgorętsze pragnienie Mego Serca, nie powiedziałbym ci ich i nigdy nie zostałyby utrwalone, przepisane i nie rozeszłyby się tak, jak to się stanie. Moja miłość sięga po wszelkie możliwości, by się do was zbliżyć, pomóc wam, objąć was Moją Opieką, uratować, uzdrowić, uszczęśliwić. Zwracam się do was wszystkich ‒ ponad ograniczeniami, barierami i podziałami, jakie zbudowaliście ‒ wszyscy bowiem jesteście moimi ukochanymi dziećmi. I nie znam «lepszych» i «gorszych». Każdemu z was ofiarowuję Siebie i przeznaczam każdemu Moje nieskończone możliwości pomocy. Jeśli wy sami dokonujecie podziałów i ograniczacie wielu waszym braciom prawo wyboru, możność godnego życia i szanse osiągnięcia tego, jeśli bronicie im dostępu do Mnie, narzucacie własne warunki, potępiacie ‒ Ja sam wychodzę naprzeciw i szukam ich, wzywając każdego osobiście. Wołam do was, zatrzymuję wasz bieg ku śmierci, abyście zechcieli przystanąć na chwilę i porozmawiać ze Mną. Poznać Mnie. Przekonać się, jakim jestem naprawdę. I aby każdy z was dowiedział się, że jest nieskończenie i niezmiennie przeze Mnie kochany. Że ma Przyjaciela ‒ Boga.
Teraz, kiedy stoicie w przededniu najstraszliwszych doświadczeń ludzkości, pragnę, byście przeżywali ten okres ze Mną, gdyż tylko we Mnie znajdziecie oparcie, obronę I tylko Ja jestem Tym, który troszczy się O was i pragnie was uratować. Poza Mną nie macie nikogo, kogo by wasz los obchodził.
Lecz wasze wyobrażenia, lęki, fałszywe mniemania są różne. I równie niewielu z was zwraca się ku Mnie. A potrzebny jestem wszystkim, bo beze Mnie zginiecie. Dlatego trudziłem się, aby zdobyć waszą miłość, ufność i zawierzenie; i tak czynię nadal. Jednak ‒ stosownie do czasów ‒ Moja pomoc jest różna. Teraz Sam wołam do was: Przyjaciele! Przychodźcie do Mnie, Ja was ochronię, bo was kocham. Wzywam was do zawarcia przyjaźni ze Mną. Nie obawiajcie się Mnie. Poznajcie Mnie i Moją bezwarunkową Miłość i troskę o was. Poznajcie Moją opiekuńczą, miłosierną Naturę, Moją łagodność, cierpliwość i łaskawość dla was. Poznacie też waszą godność i wasze wielkie uprawnienia, którymi was obdarowałem. Poznajcie wasze prawo do przyjaźni ze Mną. Nie bójcie się więcej. Ja was nie sądzę, nie karzę: miłuję was ‒ powstaliście z Mojej Miłości i dzięki niej żyjecie. Wyciągam ku wam rękę. Zechciejcie ją przyjąć. Trwajmy w przyjaźni teraz i w Moim Domu, który dla was otworzyłem. Pozwólcie ogarnąć się miłości, Wszyscy. Cała ludzkość. Moje wszystkie ukochane dzieci”.
Źródło: Wstęp do książki „Pozwólcie ogarnąć się miłości” Anny Dąmbskiej
23 lipca
Ks. Piotr Glas: "Musicie walczyć!"
„Dzisiaj jest czas ludzi świeckich (…) To wy, jak powiedział Benedykt, uratujecie Kościół. Niestety pewnie nie księża ‒ wy uratujecie Kościół. (...) Dzisiaj to my uczymy się od was. Dziękuję wam, myślę, że w imieniu wielu kapłanów, którzy też w wielu miejscach przeżywają swoje kryzysy. Może też pytają się, czy jesteśmy jeszcze potrzebni? Czy jeszcze nas ludzie chcą? Wiecie, jak jest dzisiaj trudno być dobrym kapłanem i dzisiaj trwamy, ponieważ wy walczycie o nas i proszę was, walczcie dalej! Święta Hildegarda powiedziała takie słowa: «Przyjdzie czas, kiedy świeccy, prości ludzie, będą uczyć księży». Boże kochany, co za słowa! Teologii? Może nie, ale prostej wiary. Wiary, która będzie przenosić góry” ‒ mówił ks. Piotr Glas w homilii wygłoszonej w dniu 23 lipca w Bazylice Bożego Ciała w Krakowie.
23 lipca
Zadanie kapłanów i świeckich
Fragment Encykliki papieża Piusa XII o Świętym Andrzeju Boboli „Invicti Athletae Christi”
Skoro zaś, jak powiedzieliśmy już, Czcigodni Bracia, wiara katolicka i dzisiaj w wielu stronach wystawiona jest na poważne niebezpieczeństwa, należy ją wszelkimi siłami bronić, wykładać i szerzyć. W tej wielkiej i tak doniosłej pracy powinni Wam być pomocą nie tylko słudzy ołtarza, którzy to z obowiązku usilnie czynić mają, ale i świeccy katolicy, na tyle szlachetni i ofiarni, żeby nie lękali się stanąć do pokojowej walki o Bożą chwałę. Im zuchwalej ludzie nienawidzący Boga i nauki chrześcijańskiej występują przeciw Chrystusowi i założonemu przezeń Kościołowi, tym gorliwiej powinni nie tylko kapłani, ale wszyscy katolicy i żywym słowem i przez pisma rozpowszechnić wśród ludu a najbardziej, przez świetlany przykład życia swego im się przeciwstawiać, zachowując zawsze poszanowanie dla osób, ale stając mężnie w obronie prawdy. A choćby w tej pracy spotkać ich miały różne przeciwności, oraz utrata czasu i mienia, niech nigdy nie cofają się wstecz, chowając zawsze w pamięci to słowo: mężne działanie i znoszenie cierpienia jest dziełem tej cnoty chrześcijańskiej, której sam Bóg najwyższą zapłatę, tj. wiekuiste szczęście obiecuje. A pamiętać trzeba, że w tej cnocie, jeśli rzeczywiście chcemy ją coraz to bardziej ku doskonałości kierować, zawsze znajdzie się odrobina męczeństwa. Nie tylko, bowiem krwi rozlewem wydajemy Bogu świadectwo naszej wiary, ale i mężnym a wytrwałym opieraniem się pokusom, oraz wielkoduszną ofiarą z siebie i ze wszystkiego co mamy, złożoną Temu, który tu jest naszym Stwórcą i Odkupicielem, a w niebie będzie kiedyś nie kończącą się radością.
Niechże więc wszyscy jako we wzór wpatrują się w męstwo świętego Męczennika Andrzeja Boboli. Niech nieugiętą jego wiarę i sami zachowują i na wszelki sposób bronią, niech tak naśladują jego apostolską gorliwość, żeby starali się najusilniej stosownie do swego stanu, Królestwo Chrystusowe na ziemi umacniać i we wszystkich kierunkach rozszerzać.
22 lipca
Ks. Piotr Glas: "Św. Andrzej Bobola jest wzorem dla mnie jako kapłana"
– Jeżeli dzieje się coś dobrego, coś ważnego, to szatan z miejsca zaczyna wykorzystywać swoich sługusów, żeby to powstrzymali. To są niestety świeccy i duchowni – mówił na antenie PCh24 TV ks. Piotr Glas.
Kapłan zwrócił uwagę, że aktualnie w Polsce mają miejsce i są nieustannie organizowane ważne wydarzenia duchowe m. in. uroczystość w Strachocinie połączona z błaganiem o pomoc św. Andrzeja Bobolę. – Dzieją się wielkie rzeczy i nagle wypływa skandal z polskim kapłanem. To co wiemy, to wierzchołek góry lodowej. Pytanie brzmi: kto następny i jak głęboko ten rak sięga? Nie chodzi bowiem tylko o odcięcie jakiejś małej narośli, ale o ostateczne pokonanie choroby – podkreślił.
– To co stało się na Zachodzie powoli wchodzi do Polski. Przy dzisiejszej sile mediów ten rozprysk jest olbrzymi i potężnie rani. Ludzie patrząc na to myślą sobie: jeśli tak się sprawy mają, jeśli tak znani ludzie, tak aktywni robią takie rzeczy, to co to za księża? Dlatego jest taka nienawiść do księży, bo ludzie są rozgoryczeni – zauważył gość PCh24 TV.
W ocenie ks. Glasa w takich momentach naszym obowiązkiem jest proszenie o wstawiennictwo i pomoc św. Andrzeja Bobolę. – To był człowiek wykształcony z rodziny szlacheckiej, który znał płynnie grekę, który był rektorem seminarium, a nie chłopkiem-roztropkiem, który poszedł sobie z szabelką i zginął. Św. Andrzej Bobola był człowiekiem wielkiego temperamentu i takich dzisiaj kapłanów potrzebujemy! Nie ciepłych kluch, które będą siedzieć za biurkiem i uprawiać na komputerze wielką teologię! Potrzebujemy kapłanów, którzy idą na front! – wyjaśnił.
– Święty Andrzej Bobola to kapłan, który mógł zrobić karierę w Kościele, a on poszedł zbawiać dusze! Dzisiaj ta walka trwa. Wyrywanie dzisiaj poszczególnych szatanów z ludzkich dusz, ratowanie ludzi przed piekłem… Dzisiaj już nie ma masówki. Dzisiaj jest walka wręcz z szatanem o każdego człowieka tak jak robił to św. Andrzej Bobola nawracając na katolicyzm. Przecież on nie mówił prawosławnym, że wierzymy w tego samego Boga, nie towarzyszył im, nie dialogował, nie otwierał Drogi Synodalnej tylko mówił wprost: jesteście w błędzie! Jesteście w schizmie! Zbawienie jest w Kościele Katolickim! Dzisiaj taka postawa jest niemal niewyobrażalna… – podkreślił kapłan.
– Dla mnie św. Andrzej Bobola jest wzorem jako kapłana. Nie zza biurka, nie teoretycznie, nie wymądrzać się, tylko iść z szablą Ducha Świętego do ludzi i walczyć o ich zbawienie. Ofensywa szatańska, demoniczna jest straszna zwłaszcza w Polsce, która jest jednym z ostatnich na świecie bastionów katolicyzmu – podsumował ks. Piotr Glas.
22 lipca
Milczenie – brama świętości
W obecnych czasach cisza ma ogromne znaczenie, choć niekiedy milczenie jest postrzegane jako słabość. W rzeczywistości „całe życie człowieka jest walką” (Hbr 7, 1) i ten tylko wygra, kto potrafi milczeć (Wawrzyniec Scupoli „Walka wewnętrzna”, rozdz. 24). Milczenie więc nie jest zarezerwowane tylko dla zakonników lub na czas rekolekcji dla ich uczestników.
Zapoznajmy się z konferencją św. Maksymiliana Marii Kolbego, którą wygłosił w Mugenzai no Sono w Japonii, w dniu 17 kwietnia 1934 roku:
„Milczenie jest potrzebne, a nawet konieczne. Bowiem jak milczenia zabraknie — i łask Bożych zabraknie. Wtedy przestaniemy być narzędziami w rękach Niepokalanej i psuć tylko będziemy Jej sprawy, choćbyśmy nawet najwznioślejsze rzeczy czynili.
Milczeć — nie znaczy to: nic nie mówić, ale mówić tylko tyle, ile sobie Niepokalana życzy; ni mniej, ni więcej.
Mówić mniej niż potrzeba — źle czynimy; mówić więcej niż potrzeba — też źle czynimy.
Aby mówić tyle, ile potrzeba — należy ciągle czuwać nad sobą, by mówić tylko to, co jest potrzebne i konieczne do załatwienia sprawy.
Gdy nie zachowamy przepisanego milczenia, to i łaskom Bożym nie będziemy mogli odpowiedzieć, a gdy jednej nie odpowiemy, to cały szereg następnych łask będzie dla nas stracony, a które jednak moglibyśmy otrzymać, zachowując skupienie. A jakaż odpowiedzialność przed Panem Bogiem!... Bo wykorzystując te łaski, moglibyśmy stać się świętymi i innych do tego pobudzić, dając dobry przykład. A tak to i inni nie skorzystali, i myśmy stracili. A przykład bardzo pociąga. Opowiadał mi pewien lekarz z Nagasaki, że widząc postępowanie chrześcijan, nawrócił się. Nie było mu potrzeba dysput ani przekonywań. Przykład więcej zaważył aniżeli wszystkie dysputy i przekonywania.
A jak zdobyć praktykę umiejętnego milczenia?
Przede wszystkim modlić się, bo tylko Niepokalana sama to wszystko może w nas sprawiać. I byłoby dobrze, aby tę praktykę milczenia, przed zaczęciem i zakończeniem poszczególnych czynności dnia, ofiarować Niepokalanej, choćby tylko jednym «Maryja». W razie upadku — nigdy się nie smucić, bo to cuchnąca pycha; przeciwnie — z wielką miłością i weselem ducha powstać zaraz i iść naprzód! Ten upadek wynagrodzić aktem miłości doskonałej...
I ciągłe, ciągłe wysiłki... Wciąż stawiać nogę na pierwszy szczebel, jak mówi św. Teresa od Dzieciątka Jezus, aż w końcu zniewolimy Pana Boga, który przyjdzie i — wziąwszy nas — poniesie na górę.
I tak promieniować będziemy światłem Niepokalanej i naokoło siebie woń Jej roznosić.
Ale to już nie my, lecz Niepokalana, nasza Mamusia, będzie to wszystko czynić.
My zaś będziemy podobni do księżyca, który świeci wieczorem tak, iż można by książkę w poświacie jego czytać. Ale on świeci światłem słońca, nie swoim, gdyż jest martwy. Podobnie i my jesteśmy martwi i światła nie dajemy. Promieniować jednak będziemy wtenczas, gdy zaczerpniemy tego światła od Niepokalanej, naszej Matki...”.
Te słowa przekonują nas tym bardziej, że pochodzą z ust osoby, która była wręcz w wirze działalności. Wielu z nas jest, tak jak on, pochłoniętych pracą i działaniem. Tak jak on będziemy teraz wiedzieć jak milczeć, znajdźmy odwagę, by to zrobić.
Nie zapominajmy, że będziemy musieli rozliczyć się z każdego na próżno wypowiedzianego słowa.
Cisza jest darem.
21 lipca
Naucz nas milczenia
„Lucien Cheneviere, trapista, w książce ‘Bramy milczenia. Dyrektorium Duchowe’ ukazuje ludziom pragnącym prowadzić życie kontemplacyjne konieczność zadbania o milczenie. Mają temu pomóc wskazania, które są sformułowane w kilku ważnych postulatach:
• Uciszaj wewnętrzny hałas.
• Unikaj wewnętrznych dyskusji.
• Zwalczaj wewnętrzne obsesje.
• Oddalaj troskę o samego siebie.
Tak wiele dzieje się w naszym wnętrzu. Jest ono jakby odrębnym światem, w którym dochodzi do głosu to, co dzieje się na zewnątrz, niekiedy jest to nawet bardziej spotęgowane. Dlatego trzeba nauczyć się najpierw obserwować to, co dzieje się w sercu, a potem to kontrolować, umieć nad tym zapanować. Chodzi tu o coś więcej niż tylko o bezpośrednie przygotowanie do modlitwy. Trzeba stworzyć wokół siebie i w sobie strefę milczenia, wydzielić czas i miejsce dla modlitwy, dla chwili refleksji i zastanowienia. Bez tego trudno przyjąć Boże słowo i nauczyć się autentycznego słuchania” (o. Andrzej Kiejza OFMCap)
NAUCZ NAS MILCZENIA
Duchu Święty, naucz nas
milczenia pokory,
milczenia mądrości,
milczenia miłości,
milczenia wiary i nadziei,
milczenia bardziej niż słów.
Duchu Święty,
naucz nas uciszać serce
o każdej porze,
abyśmy mogli usłyszeć Twój powiew
i poruszenie Twoje w nas,
kiedy chcesz nam ukazać w ciszy głębokości Boże.
Spraw to, Duchu Święty,
bo bardzo tego potrzebujemy. Wysłuchaj nas! Amen.
(o. Mieczysław Bednarz)
21 lipca
Modlitwa w depresji i samotności
Panie, czuję się taka smutna i tęsknię za czasami, które już dawno minęły. Nastała ciemna noc i przesłoniła Twoje światło. Moje wnętrzności są jak kolczaste krzaki. Zamęt to mój chleb powszedni. Szukam prawdziwego przyjaciela i oddaję się marzeniom, podczas gdy mój duch marnieje w wymuszonych rozmowach i banalnych rozrywkach. Jestem sama.
Moje największe wysiłki prowadzą donikąd, a gdy wyciągam ręce, trafiam na pustkę. Mój dom tworzy rodzina obcych sobie łudzi, naszą bliskość rozbiły milczenie i pogarda. Gdzie Twoja Dobra Nowina? Czy nie ma jej dla mnie? Kiedy chcę się Ciebie uchwycić, nie potrafię Cię poczuć. Kiedy mówię do Ciebie, nie potrafię Cię usłyszeć. Mówisz, że tu jesteś, ale jesteś tak trudno osiągalny jak wschód słońca o północy czy ognisko w zamarzniętej tundrze.
Nie zabieraj ode mnie swojej dłoni, Ojcze. Nie zamykaj Twoich uszu na moje nieme krzyki nocą. Jak możesz być moim światłem, skoro Cię nie widzę? Jak możesz być moim oparciem, skoro nie czuję Cię pod stopami? Ziemia pode mną trzęsie się i pęka, a niebo zamyka przede mną gwiazdy. Dokąd poszedłeś? Ta ciemność... Ona mnie przeraża. Potrzebuję Cię.
Daj mi choć jeden znak, jedną maleńką wskazówkę, że Ci na mnie zależy, że istniejesz.
Kiedyś czułam Cię tak blisko, że mogłam napełnić płuca Twoim oddechem. Teraz czuję się porzucona niczym piłka, w której nie ma powietrza. Jednak nawet na tej drodze przerażającego smutku i pozbawionych sensu godzin zrobię krok naprzód, a jutro kolejny. Wytrwam, bo moje osamotnienie nie jest prawdą, a cienie wokół kłamią. Poza moim znękanym umysłem istnieje piękne życie i piękna ja, których nie mogę dostrzec. Ale Ty to widzisz, Panie. Ty widzisz.
Źródło: „Zawierzenie pod płaszczem Maryi. Duchowy ratunek z Nieba”, Christine Watkins.
19 lipca
Kolejna akcja?
Podczas „24 Godzin Męki Pańskiej za Polskę” będziemy rozważać bolesne Godziny naszego Zbawiciela razem ze św. Andrzejem Bobolą, o którym papież Pius IX, który dokonał beatyfikacji św. Boboli, powiedział, że jest największym męczennikiem Kościoła świętego. Być może właśnie dlatego zasłużył sobie na miano głównego Patrona narodu mającego odegrać szczególną rolę w planach Bożych, i z którego ma wyjść iskra na cały świat. Jest to też jedyny w historii święty, któremu została poświęcona cała papieska encyklika.
Wróciłam ze Strachociny, gdzie 16 lipca brałam udział w comiesięcznym spotkaniu modlitewnym ze św. Andrzejem Bobolą. 23. natomiast, zapraszam na Bobolówkę do udziału w uroczystościach upamiętnienia setnej rocznicy profanacji relikwii św. Andrzeja Boboli. Będzie bogaty program modlitewny i obecność ks. Dominika Chmielewskiego i ks. Piotra Glasa.
Kolejna akcja, kolejne jakieś wydarzenie? ‒ może ktoś utyskiwać ‒ za dużo tych akcji ostatnio, „od akcji do akcji”.... Tak może mówić chyba tylko ktoś, kto nie widzi, co się dzieje wokół nas, albo ma poczucie fałszywego spokoju. Dziś jest raczej czas, aby wykładać wszystkie ręce na pokład, angażować każde serce, stwarzać kolejne okazje, aby zbierać ludzi w wielkim porywie modlitewnym, który da odpór wielkiej ciemności, jaka ‒ widzimy to przecież dobrze ‒ zalewa nas, świat i Polskę. To jest możliwe jeszcze tylko tutaj, gdzie jest jeszcze wielu ludzi, którzy chcą walczyć, gdzie jeszcze się garną, aby brać udział w „kolejnej akcji modlitewnej”, jechać całą noc przez całą Polskę, aby przez kilka godzin uczestniczyć we wspólnotowej modlitwie.
„Zacznijcie mnie czcić”, abym mógł Polsce pomóc ‒ prosił Andrzej Bobola, i to się dzieje. Mała i nieznana dotąd Strachocina staje się niejako duchowym centrum Polski, skąd płynie nieustanna modlitwa za Ojczyznę. „Jak bardzo ważne jest, żeby ci którzy wyjeżdżają ze Strachociny, rozumieli, że dzisiaj modlitwa do św. Andrzeja Boboli jest nam potrzebna przede wszystkim po to, żeby ratować Polskę.” ‒ podkreśla stale ks. prałat Józef Niżnik. Ta modlitwa płynie też z wielu miejsc naszego kraju, z wielu zakątków i z wielu serc, dzięki licznym inicjatywom, akcjom i zawierzeniom, które są podejmowane. I chwała Bogu za to i podziękowania dla organizatorów. To małe iskierki, (bo jedna akcja nie wystarczy), które powoli rozpalają ducha i świadomość w narodzie. Nie trzeba się dziwić, że tyle ich, skoro obecny czas tego wymaga.
Jedną z takich inicjatyw jest również „24 Godziny Męki Pańskiej za Polskę”, która odbędzie się w dniach 12-13 sierpnia w Burzynie nad Biebrzą. Jest ona częścią tej wielkiej fali modlitwy za naszą Ojczyznę, która coraz bardziej się rozlewa, i która jest nam tak potrzebna! Więcej na stronie: https://www.vicona.pl/24gmp
„Weźcie ten ogień. Ogień, który miał w swoim sercu św. Andrzej Bobola. Weźcie go teraz z powrotem do swoich parafii, wspólnot. Nic się nie skończyło jeszcze. To jest początek czegoś, czego nie rozumiemy. To już jest wojna na całego, ale walczymy zwycięsko w tej bitwie”. ‒ powiedział ks. Piotr Glas na zakończenie Mszy św. 16 lipca. Zawsze, gdy wracam ze Strachociny, czuję się zapalona tym ogniem, jak i wielu, którzy tam byli. I dlatego pragniemy ten ogień nieść dalej w inne części kraju, i zapalać nim innych. Kolejna iskra wyszła 16 lipca ze Strachociny, jeszcze następna wyjdzie 23, ale potrzeba takich iskier bardzo wiele jeszcze, aby cała Polska zapłonęła ogniem Ducha Świętego!
18 lipca
Serce Jezusa mówi do twojego serca
Szukałem jawnie mądrości w modlitwie. U bram świątyni prosiłem o nią i aż do końca szukać jej będę. (Syr 51, 13-14)
Moje dziecko, proś Mnie o mądrość. Moje Serce nie odmawia jej tym, którzy kołacząc u jego bram, szukają jej. Udzielam daru Ducha spragnionym mądrości, prawdy i mojej sprawiedliwości. Proś Mnie o Bożą mądrość. Mądrość ta nauczy cię nie tylko rozróżniać dobro od zła, ale to, co dobre, od tego, co doskonałe, abyś mógł podążać drogą doskonałości. W szkole mojego Boskiego Serca nie liczy się wykształcenie ani nie liczą się ludzkie zdolności. Liczy się prostota i pokora. Szukaj i pragnij mądrości, a Ja cię poprowadzę. Pozwolę ci zamieszkać w moim domu.
•
Pragnij, by tobą i całym twoim życiem kierował Duch Jezusa - Duch mądrości.
Źródło: „Serce Jezusa mówi do twojego serca”, s. Bożena Maria Hanusiak, wyd. Esprit
17 lipca
Żeby ratować Polskę
Ks. Józef Niżnik: „Tutaj, jak się przyjeżdża do Strachociny, to nie tylko po to, aby upraszać sobie łaski dla siebie, ale aby sobie uświadamiać, jak wielką świętością jest dla nas Ojczyzna. Jak bardzo ważne jest, żeby ci którzy wyjeżdżają ze Strachociny, rozumieli, że dzisiaj modlitwa do św. Andrzeja Boboli jest nam potrzebna przede wszystkim po to, żeby ratować Polskę. I to nie jest bez znaczenia, że Bobola w tej części Polski się objawia, tutaj, gdzie jest największe zagrożenie. I stąd też te słowa, które Bobola powiedział: „Zacznijcie mnie czcić”, są dla dobra naszej Ojczyzny. Jak go będziemy czcili, jestem spokojny”
14 lipca
Dar życia w Woli Bożej
Wypełnianie Woli Bożej nie jest niczym nowym. Nowością jest to, że Bóg zaprasza nas do życia w swojej Woli, tak jak Ojciec, Syn i Duch Święty żyją ową odwieczną Wolą, dlatego Jezus mówi o swojej Woli jako o Darze. (…)
Jezus wyjaśnia różnicę między życiem w Jego Woli a tylko spełnianiem Jego Woli:
Córko moja, nie chcą zrozumieć. Żyć w mojej Woli to królować, czynić moją Wolę to spełniać moje polecenia. Pierwsze oznacza posiadać, drugie otrzymywać polecania i je wykonywać. Żyć w mojej Woli to uczynić z mojej Woli swoją własną, dysponować Nią. Czynić moją Wolę to brać Ją pod uwagę jako Wolę Bożą, nie swoją własną i nie móc Nią swobodnie dysponować. Żyć w mojej Woli to żyć tylko jedną Wolą, którą jest Wola Boga…
Żyć w mojej Woli to żyć jako syn a spełniać moją Wolę to żyć jak sługa. W pierwszym przypadku, to, co jest Ojca, jest i syna… A oto dar, który chcę przekazać w tych smutnych czasach – niech nie tylko wypełniają moją Wolę, lecz także Ją posiadają. Czyż nie jestem Panem, który daje to, co chce, kiedy chce i komu chce?… Nie dziw się, że nie rozumieją, gdyż aby zrozumieć powinni być zdolni do największego poświęcenia, to znaczy wyrzeczenia się własnej woli, nawet w rzeczach świętych… (18.09.1924)
12 lipca
Nowa era miłości, pokoju i wolności
Z dziennika duchowego Luizy Piccarrety:
„Córko moja, świat jest wywrócony do góry nogami i wszyscy czekają na zmiany, na pokój, na nowe rzeczy. Oni sami gromadzą się razem, aby się naradzać i są zaskoczeni, że nie mogą nic wskórać ani podjąć poważnych decyzji. Prawdziwy pokój zatem nie nadchodzi i wszystko kończy się na słowach, a nie na faktach. Mają nadzieję, że inne konferencje mogłyby doprowadzić do poważnych decyzji, ale daremnie czekają. W międzyczasie, w tym oczekiwaniu, wszyscy są w strachu. Niektórzy przygotowują się do nowych wojen, a inni liczą na nowe podboje. A tym samym ludzie ubożeją i ogołacają się doszczętnie. I gdy tak czekają, zmęczeni smutną, burzliwą i krwawą obecną erą, która ich otacza, wypatrują i wyglądają nowej ery, ery pokoju i światła. Świat jest dokładnie w tym samym punkcie, w jakim się znajdował, gdy Ja miałem przyjść na ziemię. Wtedy wszyscy oczekiwali wielkiego wydarzenia, nowej ery, która istotnie nastąpiła. Tak jest i teraz. A ponieważ ma nadejść wielkie wydarzenie, nowa era, w której Wola Boga będzie wypełniana na ziemi, tak jak jest wypełniana w Niebie, wszyscy jej oczekują, zmęczeni ich obecną erą. Nie wiedzą jednak, czym ta nowość, czym ta zmiana jest, dokładnie tak jak nie wiedzieli tego, kiedy Ja przybyłem na ziemię. Oczekiwanie to jest pewnym znakiem, że godzina jest blisko. Najpewniejszym jednak znakiem jest fakt, że Ja zaczynam objawiać to, czego pragnę dokonać i zwracając się do duszy (dokładnie tak jak zwróciłem się do mojej Mamy, zstępując z Nieba na ziemię), opowiadam jej o mojej Woli, o dobrach oraz efektach, jakie Ona zawiera, żeby przekazać Ją w darze dla całej ludzkości”. (14.07.1923)
„Ach, córko moja, stworzenie coraz bardziej pędzi szaleńczo w stronę zła. Ileż szkodliwych spisków knują! Osiągną oni punkt wyczerpania samego zła. Ale gdy będą zajęci postępowaniem swoją własną drogą, Ja zadbam o to, aby «FIAT VOLUNTAS TUA» został zrealizowany i spełniony, aby moja Wola zapanowała na ziemi w całkowicie nowy sposób. Zajmę się przygotowaniem Ery trzeciego «Fiat», w której moja Miłość ukaże się w cudowny i nadzwyczajny sposób. Ach tak, chcę całkowicie ogłuszyć człowieka miłością. Bądź więc czujna. Chcę, żebyś była ze Mną w przygotowaniu owej niebiańskiej i boskiej Ery Miłości. Pomożemy sobie nawzajem i będziemy wspólnie działać”. (08.02.1921)
8 lipca
Serce Jezusa mówi do twojego serca
Starajcie się o pokój ze wszystkimi i o uświęcenie, bez którego nikt nie zobaczy Pana. (Hbr 12, 14)
Pragnę, aby dzieci mego królestwa żyły wzajemną miłością. To ona jest znakiem upodobnienia do Mnie. Daję ci spojrzenie miłości na każdego człowieka, bo jest on moim obrazem. Ja w nim mieszkam. Pierwszy wychodź do drugiego. Obdarzaj go zrozumieniem i współczuciem. Dziękuj mojemu Sercu za miłość do każdego, kogo stawiam na twojej drodze. Im więcej dostrzegasz ran w twoim bliźnim, tym większym otaczaj go miłosierdziem. Świętość Boga, z którym przebywasz, domaga się twojej czystości i świętości. Ta zaś ma iść w parze z miłością i miłosierdziem wobec ludzi.
•
Bądź sługą miłosiernej miłości, sługą pokoju.
Źródło: „Serce Jezusa mówi do twojego serca”, s. Bożena Maria Hanusiak, wyd. Esprit
7 lipca
Serce Jezusa mówi do twojego serca
[Ojciec] każdą latorośl, która nie przynosi we Mnie owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. (J 15,2)
Trudne doświadczenia, jakie na ciebie przychodzą, są konieczne, aby wydobyć z ciebie całe piękno Bożego człowieka. To w ogniu próbuje się złoto. W ogniu miłości mojego Serca płonie to wszystko, co nie jest jeszcze miłością. Im większe zadania wyznaczam komuś w moim królestwie, tym bardziej go oczyszczam w ogniu mojej miłości.
Umiejętnie ranię cię moim słowem, odcinając to, co przeszkadza ci owocować. Duch, którego ci posyłam, przeprowadza cię przez doświadczenia, umacniając w tobie wewnętrznego człowieka, który we Mnie i przeze Mnie owocuje.
•
Miłość jest znakiem twojego przylgnięcia do Serca Jezusa i owocem działania w tobie Jego Ducha. Od tego przylgnięcia zależy obfitość owoców twego życia.
Źródło: „Serce Jezusa mówi do twojego serca”, s. Bożena Maria Hanusiak, wyd. Esprit
2 lipca
Serce Jezusa mówi do twojego serca
A On rzekł do nich: „Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco”. Mk 6, 31
Moje dziecko, potrzebujesz nie tylko oddalić się na jakiś czas od codziennych zajęć, ale prawdziwie odpocząć przy moim Sercu... Jestem z tobą w twoim znoju obowiązków i wówczas, gdy wypoczywasz. Opromienia cię moja ukryta obecność, dając ci pokój i wytchnienie od trosk. Duch mój pozwala ci dostrzec piękno świata stworzonego dla ciebie i ucieszyć się chwilami samotności... Przemawia na osobności do twego serca, zapewniając cię, że jesteś kochany i upragniony przez Stwórcę nieba i ziemi.
•
Wypoczynek i chwile samotności są darem Jezusa dla ciebie. On jest przy tobie.
Źródło: „Serce Jezusa mówi do twojego serca”, s. Bożena Maria Hanusiak, wyd. Esprit
Fot. VICONA