Spis treści
Potrzeba modlitwy
Będziecie Mnie wzywać, zanosząc do Mnie modlitwy, a Ja was wysłucham. (Jr 29, 12)
Czy można zachować życie doczesne bez pokarmu? To niemożliwe. Podobnie nie można zachować życia duszy bez modlitwy.
Modlitwa jest jednym z podstawowych środków, przez które uzyskujesz niezbędną Bożą pomoc.
Bez Mojej łaski nie jesteś w stanie wykonać nawet najmniejszego nadprzyrodzonego aktu. Nie jesteś w stanie wykonać najmniejszego poruszenia w kierunku nieba. A na łaskę tę nie można sobie zasłużyć, nie można jej kupić, nie można zażądać. Jest ona udzielonym ci przeze Mnie darem.
Chociaż udzielam każdemu człowiekowi podstawowych łask, które są mu potrzebne, zrządziłem, że dodatkowe łaski możesz uzyskać na trzy sposoby ‒ przez Mszę Świętą, sakramenty i modlitwę. Tak więc pozyskiwanie łaski zależy w dużej mierze od tego, czy jej szukasz, czy o nią prosisz. Jeśli przestaniesz się modlić, prawie na pewno ostatecznie zakończy się to porzuceniem także Mszy Świętej i sakramentów. Utracisz życie w łasce. Modlitwa jest dla ciebie absolutną koniecznością, bez niej nigdy nie ujrzysz swego Boga.
Twój postęp w życiu duchowym opiera się na modlitwie. Nie możesz oczekiwać, że Mnie poznasz, nabierzesz do Mnie zaufania, że umiłujesz Mnie, jeśli nie będziesz o Mnie myślał, rozmawiał ze Mną, słuchał tego, co mówię.
Czyż moje własne czyny nie były zakorzenione w modlitwie? Przed rozpoczęciem działalności publicznej modliłem się i pościłem na pustyni. Przed wyborem dwunastu spędziłem na modlitwie całą noc. Zanim rozpocząłem dzieło twego odkupienia, klęczałem w Ogrodzie Oliwnym.
Czy słyszałeś kiedyś o tym, że Moja Matka brała udział w krucjatach, czyniła cuda lub założyła zgromadzenie zakonne? A przecież wszelka łaska spływa na ludzkość przez Nią. Modlitwa wstawiennicza Maryi znaczy więcej w Bożym porządku rzeczy niż wszelkie krucjaty, cuda i zgromadzenia zakonne razem wzięte.
Czy nie widzisz, że modlitwa nie zastępuje działania, ale jest jego podstawą? Apostoł bez modlitwy ‒ to nie do pomyślenia. Jeśliby czegokolwiek dokonał, to nie dzięki swoim mizernym wysiłkom, ale dzięki modlitwom innych.
Wymagam od ciebie działania, ale działania opartego na mocnym fundamencie modlitwy. Im głębsza i żarliwsza jest twoja modlitwa, tym bardziej owocna stanie się twoja praca. Modlitwa i działanie przypominają górę lodową. Widoczna jedna dziewiąta masy to działanie; ukryte pod wodą osiem dziewiątych to modlitwa.
Bądź więc moim apostołem najpierw przez modlitwę, a potem przez działanie. Pracuj gorliwie, ale módl się jeszcze gorliwiej.
Nigdy nie dopuść do tego, aby dzień upłynął ci bez modlitwy, ustnej i myślnej. Mów do Mnie ze świadomością, że jestem w twojej duszy oraz że cię widzę, słyszę, znam i rozumiem. Rozmawiaj ze Mną jak swoim najserdeczniejszym przyjacielem.
Nigdy nie opuszczaj swoich codziennych modlitw, tych codziennych komunii ze Mną. Skróć je, jeśli musisz, ale nigdy ich nie opuszczaj.
Jak się modlić?
Wy zatem tak się módlcie... (Mt 6, 8 )
Czy prosisz Mnie, jak prosili kiedyś Moi uczniowie: „Panie, naucz nas się modlić”? Nauczę cię, jak się modlić każdą myślą, słowem i uczynkiem. Nie przywiązuj zbyt dużej wagi do metod. Pozostaw swoją modlitwę w moim ręku. Wskażę ci sposób modlitwy, który jest najlepszy dla ciebie, który będzie zmieniał się w miarę czynionych przez ciebie postępów, który najskuteczniej zjednoczy twoją wolę z Moją.
W modlitwie chciej oddać mi całego siebie − całą swoją uwagę, całą swoją pamięć, całą swoją miłość. Nie chciej niczego zatrzymać dla siebie. To, czy uda ci się poświęcić Mi całą swoją uwagę i pamięć, nie jest tak ważne, gdyż właśnie to chcenie jest istotą prawdziwej modlitwy.
Pozwól, że teraz wyjaśnię ci, jak masz odmawiać niektóre z modlitw szczególnie bliskich twojemu sercu. Kiedy odmawiasz Różaniec, czy jakąkolwiek inną formalną modlitwę, nie śpiesz się, Wypowiadaj słowa powoli, medytacyjnie, trwając w pokoju ducha. Tak wielu Moich przyjaciół odmawia Różaniec pędem, jak gdyby był to obcy język, pełen niezrozumiałych słów i dziwacznych fraz.
Nie ma takiego słowa „błogosławionaśty”.
Kiedy, odmawiając Zdrowaś Maryjo, wypowiadasz słowa: „módl się za nami grzesznymi”, prosisz Moją Matkę nie tylko o to, by modliła się w twojej intencji, ale również w twoim imieniu. Prosisz Ją, aby uczyniła twoją modlitwę swoją. Pamiętaj o tym, że Moja Matka modli się z tobą i za ciebie, uzupełniając to, czego brakuje twojej modlitwie oraz włączając twoją modlitwę w swoją własną.
Kiedy odmawiasz Różaniec, jednocz się z jego tajemnicami. Pamiętaj, że masz udział we wszystkim, co uczyniłem, tak jakbyś uczynił to osobiście. Zjednocz się ze Mną w Moim konaniu, niech stanie się twoim konaniem. Niech Moje biczowanie stanie się twoim biczowaniem, Moje ukoronowanie cierniem twoim ukoronowaniem, Moje dźwiganie krzyża twoim dźwiganiem krzyża, Moje ukrzyżowanie twoim ukrzyżowaniem. Zjednocz się ze Mną we wszystkich tych tajemnicach, łącząc swoje cierpienia, umartwienia, bóle i smutki z Moimi, aby Moja i twoja ofiara stała się jedną ofiarą, jednym aktem miłości nieskończenie miłym Trójcy.
Podobnie jednocz się ze Mną w Moim zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu. Jak Ja oddałem przez nie chwałę Trójcy, tak i ty oddaj chwałę Trójjedynemu Bogu, uczestnicząc w nich, czyniąc je swoimi tak, jakbyś sam ich dokonał.
Jednocz się z apostołami otrzymującymi Ducha Świętego. Jednocz się z moją Matką w Jej akceptacji odwiecznego planu Boga. Powiedz wraz z Nią: „Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego”. Niech Jej fiat stanie się twoim fiat. Jednocz się z Nią, gdy z miłością nawiedza Elżbietę, a Jej odwiedziny niech staną się twoimi odwiedzinami. Jednocz się z Maryją w Jej wniebowzięciu i ukoronowaniu. Jak Ona oddała przez nie chwałę Trójcy, tak i ty oddaj chwałę Trójjedynemu Bogu, uczestnicząc w nich, czyniąc je swoimi tak, jakbyś sam ich doświadczył.
Czyń to nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich ludzi. Składaj zadośćuczynienie za nich, tak jak Ja zadośćuczyniłem za ciebie. Chcę, abyś pomagał wszystkim ludziom, aby zarówno żyjący, jak i dusze w czyśćcu mogli mieć udział w twoim zadośćuczynieniu tak, jakby dokonali go sami.
Czyń to wszystko z pogodą ducha. Módl się swobodnie, spokojnie, nie przymuszając się do tego, aby cokolwiek „czuć”, ale trwając w prostym, spokojnym pragnieniu, by modlić się tak, jak Ja pozwalam ci się modlić w danym momencie.
Skoncentruj się na jakimś słowie czy frazie. Na przykład, odmawiając Ojcze nasz, spróbuj wydobyć jak najwięcej znaczenia ze słowa „Ojcze" , ze słowa „nasz” czy ze słowa „niebie". Lub też wybierz jakąś frazę, jak na przykład: „Bądź wola Twoja", i próbuj przeniknąć przez ukryte głębie jej znaczenia.
Jeśli wciąż nawiedzają cię rozproszenia, po prostu zjednocz swoją wolę z Moją w zawierzeniu, oddaniu i pokorze i ofiaruj Mi swoje rozproszenia. Powiedz, że wolisz być rozproszony, skoro wygląda na to, że jest to Moja woła względem ciebie w danym momencie, niż cieszyć się największą możliwą koncentracją i największym pocieszeniem.
Zjednocz swoją akceptację modlitwy w rozproszeniu z Moim zdaniem się na wolę Ojca, z fiat Maryi, z zawierzeniem wszystkich świętych i wszystkich dusz czyśćcowych w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Zjednocz swoją akceptację z Moją akceptacją woli Ojca w staniu się człowiekiem, a następnie w wiernym posłuszeństwie tym, których Ojciec postawił nade Mną w porządku natury.
Zjednocz swoją pokorę z Moją pokorą, z którą przyjąłem wyrok śmierci od Piłata; z którą brałem krzyż i upadałem na ziemię, kiedy Mnie bito, kopano i przeklinano; z którą znosiłem to, że na oczach mojej Matki pędzono Mnie jak zwierzę ulicami Jerozolimy; z którą przyjąłem pomoc Szymona i nie ukryłem swego sponiewieranego oblicza, lecz przyjąłem z wdzięcznością posługę Weroniki; z którą pocieszałem święte niewiasty; z którą przyjąłem obnażenie i ukrzyżowanie.
Kiedy się modlisz, czy będzie to Różaniec, Droga krzyżowa czy jakakolwiek inna modlitwa, łącz się ze Mną jako ofiarą, w doskonałym zdaniu się na wolę Mego Ojca, w doskonałym posłuszeństwie, w doskonałej miłości, pokornie pragnąc być osobą, jaką On chce cię mieć.
Modlitwa nieustanna
Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie. (1 Tes 5, 16-17)
Jeśli pozostaniesz wierny modlitwie, będzie ona stawała się coraz prostsza, będzie w niej coraz więcej ufności i zawierzenia.
Coraz jaśniejsze będzie dla ciebie znaczenie moich słów: „O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię” (J 14, 14).
Zrozumiesz ‒ i przyniesie ci to głębokie zadowolenie ‒ że modlitwa jest jak czek in blanco wystawiony przez bank niebieski. Będziesz zanosił swoje błagania z ufną miłością, wiedząc, że z pewnością zostaną wysłuchane w najlepszy sposób i w najlepszym czasie. W modlitwie będziesz wytrwały, ale nie nachalny, uparty czy zrzędliwy. Będziesz przypominał Mi swoją intencję, mówiąc: „Pamiętasz, Panie?”, ale nie będziesz namolny.
Możesz powiedzieć coś takiego, jak Moja Matka Najświętsza, gdy znalazła Mnie w świątyni jerozolimskiej; „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto Ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie” (Łk 2, 48). Z matczyną łagodnością pytała Mnie o to, czego nie rozumiała.
Ty także, będąc zakłopotany, możesz pytać: „Panie, dlaczego to uczyniłeś?”.
Modlitwa mojej Matki w Kanie Galilejskiej była prostym stwierdzeniem: „Nie mają wina” (J 2,3). W miarę jak coraz pełniej będziesz stawał się podobny do Mnie, także twoja modlitwa zacznie przyjmować tę formę: „Panie, nie mają wina. Panie, potrzebujemy Ciebie”.
A Moja odpowiedź przyjdzie szybciej, niż zdążysz pomyśleć!
Maria i Marta modliły się: „Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz” (J 11,3). Wiedziały, jak bardzo kochałem Łazarza.
Kiedy przybyłem do Betanii, a Łazarz od czterech dni leżał w grobie, Marta powiedziała: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł (J 11, 21).
Oto modlitwa ‒ niemal bezsłowne błaganie, stwierdzenie faktu, pełne miłości i ufności, pokory i cierpliwości, oparte na niewzruszonym przekonaniu, że uczynię to, co będzie najlepsze.
Obiecałem ci, że nauczę cię modlić się nieustannie. Modlić się nieustannie, to znaczy po prostu kierować ku Mnie wszystkie swoje myśli, słowa i uczynki. To jednoczyć wszystkie swoje myśli, słowa i uczynki z Moją wolą.
Jak to zrobić?
Zacznij dzień od modlitwy i ofiaruj cały ten dzień Mnie. Jeśli to możliwe, weź wraz ze Mną udział w Najświętszej Ofierze i złącz się ze Mną sakramentalnie w Komunii Świętej.
Wyznacz sobie jakiś czas na codzienną medytację. W naszej następnej rozmowie powiem ci, jak masz medytować.
Jeśli to możliwe, odmawiaj codziennie Różaniec. A jeśli masz czas i jest to zgodne z twoim trybem życia, odmawiaj w części lub całości Święte Oficjum (obecna nazwa Liturgii Godzin ‒przyp. tłum.)
Czy proszę cię o zbyt wiele? Pomyśl, jak wiele czasu tracisz bezczynnie każdego dnia na płonnych rozmyślaniach, bezużytecznych rozmowach, przeglądaniu gazet i oglądaniu telewizji.
Czy nie znajdziesz w twoim programie dnia wielu momentów, w które modlitwa wpasowałaby się doskonale? Czy nie możesz odmówić dziesiątki Różańca, idąc ulicą, prowadząc samochód, wykonując prace domowe? Czy nie możesz pomyśleć o Mnie, idąc po schodach, przechodząc z jednego pokoju do drugiego, sięgając po telefon?
Chcę od ciebie takiej swobody serca, abyś mógł przechodzić od modlitwy do pracy i od pracy do modlitwy, jak gdyby były one jedną ciągłą czynnością. Ofiaruj Mi swoją pracę tak, jak ofiarowujesz Mi modlitwę. Nie pozostawiasz Mnie, odchodząc od modlitwy do obowiązków, które ci powierzyłem. Jestem z tobą. Jestem w tobie. Nieustannie daję ci energię i inspirację do dobrego wykonywania twojej pracy.
Tylko podczas pracy nie zapominaj o tym, by często spoglądać w Moim kierunku. Nie zapominaj od czasu do czasu westchnąć: „To dla Ciebie”. Nawet kiedy przystajesz z innymi, możesz od czasu do czasu wejść w głąb siebie, by przypomnieć sobie o Mojej obecności i wymienić ze Mną choćby jedno spojrzenie, myśl czy słowo.
Nawet gdybyś był najbardziej zajęty, znajdź czas na modlitwę, choćby miało to być tylko „miłosne spojrzenie”. Nie możesz mądrzej zainwestować swego czasu. Te kilka sekund, jakie zajmie ci wzniesienie ku Mnie myśli, zostanie sowicie wynagrodzonych głębszym pokojem i większą jasnością rozumowania.
Pamięć o Mnie pomoże ci uchronić się przed gorączkowością i pośpiechem. Nie pozwoli ci na przesadne zaabsorbowanie bieżącymi sprawami. Podtrzyma w tobie świadomość, że interesuje Mnie nie tyle ilość wykonanej przez ciebie pracy, ile to, jak dobrze wykonujesz każde zlecone ci przeze Mnie zadanie. Nie proszę o nic więcej niż to, abyś żył dla Mnie z chwili na chwilę, robiąc to, co akurat robisz, najlepiej, jak potrafisz, w pokoju i pogodzie ducha.
W ten sposób będziesz przeżywał swoje dni w zjednoczeniu ze Mną, modląc się nieustannie, wciąż oddając Mi chwałę, we wszystkim, co myślisz, mówisz i czynisz. Mówię ci jeszcze raz: „Módl się! Módl się! Módl się!”.
Nie mów Mi, że jesteś zbyt zajęty, aby wznieść ku Mnie swojej myśli.
Daj mi swój czas, a wykonam połowę lub nawet więcej twojej pracy.
Daj mi swoje myśli, a rozjaśnię twój umysł.
Daj Mi swoją wolę, a odpłacę ci za nią swoim pokojem.
Daj mi swoją miłość, a napełnię radością twoje dni.
Daj mi swoją modlitwę, a otworzę dla ciebie nieprzebrane skarby nieba.
Medytacja
Rozmyślam o wszystkich Twych dziełach. (Ps 77, 13)
Jeśli chcesz uczynić postępy w modlitwie, medytacja jest ci niezbędna. Medytacja to po prostu modlitewne rozmyślanie o Bogu i o sprawach Bożych.
Oto prosty sposób.
Przywołaj na myśl to, że Trójca mieszka w tobie. Na początku będzie to wymagało od ciebie dłuższej chwili aktywnego myślenia. Gdy jednak twoja modlitwa stanie się prostsza, uświadomienie sobie obecności Twego Boga będzie przychodziło ci coraz łatwiej. W końcu stanie się czymś naturalnym. Wystarczy, że oderwiesz na chwilę myśl od swego aktualnego zajęcia, a twoja myśl spontanicznie podąży ku Mnie. Może nawet udzielę ci tej łaski, że będziesz pamiętał o Mnie nawet w trakcie swojej pracy.
Na początku medytacji dobrze jest uczynić krótki akt adoracji, akt skruchy oraz poprosić o Moją pomoc.
Kiedy już za pomocą tych aktów wejdziesz w Moją obecność, przeczytaj w skupieniu wyjątek z Nowego Testamentu, wróć do którejś z naszych rozmów lub przeczytaj fragment jakiejkolwiek lektury duchowej, która ci odpowiada. Przeczytaj krótki urywek, a następnie porozmawiaj ze Mną na jego temat. Co przeczytałeś? Jak to się odnosi do ciebie? Jaki wpływ powinno mieć na twoje życie?
Z czasem możesz odkryć, że medytacja idzie ci lepiej bez książki lub że czytanie duchowe jest dla ciebie raczej przygotowaniem do medytacji niż częścią jej samej. Rzadko jednak będziesz w stanie medytować z korzyścią, przynajmniej na początku, jeśli ani nie posłużysz się książką, ani nie przygotujesz się wcześniej. Wówczas możesz marnować wiele czasu na zastanawianie się, co ma być przedmiotem twojej medytacji.
Istnieje wiele metod, które mogą ci pomóc wejść w rozmowę ze Mną. Możesz rozważyć Ojcze nasz czy Skład Apostolski słowo po słowie, jak wyjaśniałem ci w naszej ostatniej rozmowie. Możesz przywołać żywo na myśl jakąś scenę z Mojego życia i starać się ją zobaczyć, usłyszeć, przeżyć. Możesz umiejscowić siebie pod Moim krzyżem na Kalwarii, w Wieczerniku podczas Ostatniej Wieczerzy, w Betlejem przy Moim narodzeniu. Możesz wyobrazić sobie niebo. Możesz zagłębić się wyobraźnią w czeluści piekła. Możesz zobaczyć siebie na Sądzie Ostatecznym, wyobrażając sobie radość z tego, że możesz spoglądać na Mnie z ufnością lub rozpacz, z jaką zdasz sobie sprawę, że skazałeś się na wieczne potępienie.
Rozważając Moją mękę i śmierć, nie próbuj na siłę wzbudzać w sobie uczucia smutku. W modlitwie nie ma miejsca na wymuszone uczucia. Wystarczy, jeśli z twoich refleksji i rozmowy ze Mną wynikną dobre postanowienia i spokojna, kojąca świadomość Mojej miłości do ciebie.
Twoje postanowienia powinny być krótkie i konkretne. „Będę uprzejmy dla osoby, którą mam dziś spotkać. Posłucham ze spokojem, kiedy polecą mi wykonać to zadanie, którego tak nie znoszę. Uśmiechnę się i powiem życzliwe słowo sąsiadowi, który działa mi na nerwy i którego zazwyczaj unikam. Wezmę się wreszcie do tego, co bez przerwy odkładam na później i zrobię to spokojnie i dokładnie".
Na koniec medytacji poproś Mnie, abym napełnił twoją duszę łaską, abym pomógł ci wzrastać w pokorze i przywiązaniu do Mnie, abym doprowadził cię do całkowitego zawierzenia, pomógł ci być tym, kim pragnę cię mieć, pomógł ci dostrzegać Mnie w innych, uczynił cię do końca i w pełni Moim odbiciem, Moim przyjacielem.
I wreszcie złóż Mi dziękczynienie za Moją pomoc oraz poproś Moją Matkę o wytrwanie w wierności podjętym postanowieniom.
Medytacja pomoże ci zachować skupienie przez resztę dnia. Aby je osiągnąć, wybierz jedną ważną dla ciebie myśl, do której będziesz często powracać. Wybierz to, co najbardziej ci odpowiada:
Powierzenie się woli Ojca.
Stawanie się tym, kim pragnę cię mieć.
Trójca mieszkająca w tobie.
Świadomość, że jesteś na podobieństwo Moje.
Intencja czynienia wszystkiego dla Mnie i tylko dla Mnie.
Pełna akceptacja chwili obecnej.
Niech ta myśl nadaje ton całemu twemu dniowi. Zapełniaj nią wszystkie momenty bezczynności pomiędzy zajęciami.
Jeśli po kilku tygodniach czy nawet dniach wybrana myśl zatraci swoją świeżość, nie bój się wybrać sobie innej. Nie jesteś trzymany na uwięzi; możesz wędrować swobodnie po pastwiskach modlitwy. I chociaż nie chcę, byś przerzucał się z jednej metody na drugą, próbując raz tego, raz owego, szukając w nerwowym rozgorączkowaniu nowych doznań i pociech, nie chcę również, abyś trwał w niewolniczym przywiązaniu do jednej metody, bojąc się zmienić cokolwiek, aby przypadkiem nie wywołać Mojego niezadowolenia. Zachowaj pokój wewnętrzny, nieskrępowaną duszę, swobodę serca.
Po krótkim czasie może okazać się, że powrócisz do wcześniej wybranej myśli i znów będzie ona pomagać ci w zachowaniu skupienia.
Do zachowania skupienia, a tym samym modlitwy nieustannej, nieoceniony jest także nawyk wzbudzania aktów strzelistych. Sto i więcej razy na dzień wznoś swoje serce i umysł, jednocząc się z Ojcem, Duchem Świętym i ze Mną. Patrz na Trójcę mieszkającą w tobie. Padaj w duchu na twarz przed krzyżem. Ofiaruj Ojcu swoje wyrzeczenia i radości, jak dziecko ofiarowuje bukiecik kwiatów.
Gdy wymagają tego okoliczności, te małe ofiary mogą zastąpić wiele innych form modlitwy. Bez nich życie w skupieniu jest prawie niemożliwe.
Jeśli twoje medytacje nie są owocne ani nie przynoszą ci pociechy, nie poddawaj się zniechęceniu. Nie sil się na wzbudzanie jakichś konkretnych myśli. Przeczytaj fragment tekstu, a potem spokojnie zastanów się na nim i porozmawiaj ze Mną; potem znowu czytaj i znowu rozmawiaj ze Mną, aż upłynie czas przeznaczony na medytację. Bądź cierpliwy i wytrwały, nie gorączkuj się ani nie martw.
Kiedy indziej podczas lektury i refleksji możesz poczuć się pociągnięty do aktów miłości, adoracji, dziękczynienia, wynagrodzenia czy prośby.
Tak właśnie powinno być. Tego właśnie pragnę. Twoja lektura, refleksja i wyobraźnia są jedynie środkiem, zaś celem jest miłość. Niech więc twoje serce czyni te akty, ilekroć poczuje do nich skłonność. Medytujesz nie po to, by więcej wiedzieć, ale by więcej kochać. Bądź wierny, a pomogę ci wzrastać w miłości, aż stanie się ona niemal bez granic.
Zaawansowana modlitwa myślna
Usuwał się na pustkowie i tam się modlił. (Łk 5, 16)
Jeśli będziesz wytrwały, przyjdzie czas, że medytacja przestanie ci wystarczać. Odkryjesz, że stałeś się niezdolny do refleksji i rozumowania na modlitwie lub: przychodzi ci to z wielką trudnością. Będzie to stan w miarę trwały, a nie pojawiający się od czasu do czasu. Refleksja będzie nużyć twój umysł, Rozumowanie będzie nie tylko budziło w tobie opór, ale stanie się wręcz niemożliwe. Będą odwodzić cię od niego proste myśli, skłaniające cię do aktów miłości i uwielbienia. Jeśli spróbujesz powrócić do swoich rutynowych refleksji lub do zwyczajnych rozmów ze Mną na temat którejś z tajemnic Mego życia, nie da ci to zadowolenia, a twoje myśli będą odbiegać od tematu, powracając do aktów miłości.
Są to znaki, że jesteś już gotów pójść dalej w swojej modlitwie.
Kiedy to się stanie, przypomnij sobie, że powiedziałem ci, co masz robić. Jeśli nie jesteś w stanie rozmyślać i rozmawiać ze Mną tak, jak to dotąd czyniłeś, i masz poczucie, że nie jest to spowodowane zmęczeniem czy obojętnością, nie przymuszaj się do niczego. Złóż swój rozum, pamięć i wolę w Moje ręce. Być może proste akty miłości, ufności, dziękczynienia i uwielbienia zapełnią ci cały czas modlitwy. Kiedy indziej nie będą one niosły żadnej treści i posłużą ci po prostu do uspokojenia wyobraźni i opanowania rozproszeń.
Natomiast jeśli czujesz się do tego skłaniany, zamiast podejmowania wielu różnych aktów, możesz wielokrotnie ponawiać wciąż to samo westchnienie: „Boże mój, kocham Ciebie”, „Bóg mój i wszystko moje”, „Bądź wola Twoja”.
Na jeszcze dalszym etapie liczba powtórzeń tego westchnienia może się zmniejszyć. Nie będziesz już chciał rozmawiać, ale raczej patrzeć na swego Boga, odpoczywać we Mnie, nie czyniąc żadnych aktów, a jedynie wyrażając je swoim oddechem, swoim istnieniem.
Takiej prostoty nie osiąga się w jednej chwili. Tempo jej wzrostu zależy od stopnia twego całkowitego zdania się na Mnie. Czasami medytacja dawnym sposobem będzie przychodziła ci łatwo, a innym razem będzie zupełnie niemożliwa. Kiedy możesz medytować bez przymuszania się i zmęczenia, medytuj. Kiedy nie możesz, módl się prostymi aktami lub odpoczywaj we Mnie.
Poza czasem modlitwy będziesz mógł rozmyślać, rozumować i analizować tak sama jak dotąd, ale nie w trakcie modlitwy. Kiedy twoja modlitwa wyjdzie już poza medytację, będziesz mógł rozmawiać o sprawach duchowych i zgłębiać prawdy wiary w podobny sposób, jak omawiasz z innymi czy zgłębiasz prawa matematyki i nauk ścisłych, ale poza czasem modlitwy, a nie w jej trakcie. Podczas modlitwy nie będziesz już w stanie medytować, a jeśli zaczniesz to robić, będziesz miał poczucie, że nie jest to modlitwa, ale studium.
To czas przygotowania do takich form modlitwy, w których jedyną postawą twojej duszy będzie oczekiwanie w pewnego rodzaju bierności, bez podejmowania żadnego trudu, aby rozważać, wyobrażać sobie czy rozumieć, ale spokojnie miłując swojego Boga w całkowitym pokoju woli.
Jest to czas przygotowania do modlitwy kontemplacyjnej.
Modlitwa kontemplacyjna nie jest konieczna do świętości. Wielu z moich wielkich świętych nie było kontemplatykami. Ale modlitwa kontemplacyjna nie jest również zastrzeżona dla osób stanu zakonnego. Częściej udzielam tego daru zakonnikom, gdyż oni pełniej oddają Mi swój rozum, pamięć i wyobraźnię. Pragnę jednak udzielać modlitwy kontemplacyjnej także tym, którzy prowadzą świeckie, aktywne życie, jeśli tylko przestaną stawiać przeszkody na Mojej drodze.
Jednym z wymogów kontemplacji jest cisza, nie jedynie cisza zewnętrzna, ale wewnętrzny pokój, który płynie z oderwania od namiętności i od pełnych pychy pożądań. Dusza milcząca jest odporna na ostry jazgot egoizmu.
Chociaż taka cisza jest łatwiejsza do osiągnięcia w klasztorze, osiąga ją także w życiu czynnym wielu tych, którzy szczerze i pobożnie jej szukają.
Jeśli więc chcesz czynić postępy na modlitwie, powstrzymuj się od nadmiaru pustych rozmów, lekkiej lektury, marzeń na jawie, od zbyt wielu modnych rozrywek, nadmiernej troski o finanse, bezpieczeństwo i politykę światową. Od czasu do czasu wycofuj się i przestawiaj na samotność.
To nie znaczy, że masz prowadzić życie odludka. Jeśli twoje obowiązki wymagają zaangażowania w sprawy świata, spełniaj ta, co do ciebie należy, Nie chodzi o to, byś stał się ekscentrykiem unikającym zdrowych i potrzebnych kontaktów międzyludzkich.
Niezależnie od stopnia aktywności twojego życia na zewnątrz, możesz zachować ciszę wewnętrzną, idąc za Moimi wskazówkami i korzystając z Mojej pomocy.
Powiedziałem ci, żebyś starał się robić tylko jedną rzecz naraz i żebyś wykonywał ją dla Mnie, a nie po to, by zdobyć względy ludzkie czy coś zyskać; żebyś próbował jak najlepiej wypełnić zadanie, które masz do wykonania w danej chwili; żebyś praktykował akty strzeliste oraz po wiele razy na dzień zwracał ku Mnie swoje myśli i kierował ku Mnie przelotne spojrzenia; abyś wypełniał modlitwą wolne chwile dnia; abyś regularnie wyznaczał sobie czas na modlitwę i czytanie duchowe. W tym wyznaczonym czasie staraj się o miejsce, gdzie możesz być ze Mną sam na sam. Szukaj samotności przed Najświętszym Sakramentem, w swoim pokoju, na łonie przyrody, w ciemności.
Czy nie widzisz, że rozwojem twojej modlitwy rządzą dokładnie te same zasady, co całym życiem duchowym? Po pierwsze, gorące pragnienie pełnienia Mojej woli. Po drugie, niewzruszona ufność, że czuwam nad tobą, chronię cię, prowadzę, żyję w tobie. Po trzecie, oddanie Mi siebie bez zastrzeżeń, bez zatrzymywania niczego.
Dlatego tak często powtarzam, że masz szukać, pragnąć i chcieć jedynie takiej modlitwy, jaką daję ci w danej chwili. Ta modlitwa, której Ja dla ciebie pragnę, powinna być modlitwą, jakiej ty pragniesz dla siebie.
Zaufaj Mi, kiedy twoja modlitwa wydaje ci się całkowicie pusta, kiedy sądzisz, że jest stratą czasu, kiedy czujesz się nią wręcz zdegustowany.
Daj Mi na modlitwie całe swoje jestestwo ‒ wszystkie swoje myśli, wszystkie wspomnienia, wszystkie wyobrażenia, a co najważniejsze, całą swoją wolę.
Przychodź do Mnie z pokorą, uznając, że sam z siebie w ogóle nie potrafisz się modlić.
Przychodź do Mnie z hojnością, ofiarowując Mi wszystkie zdolności i energię duszy i ciała.
Przychodź z ufnością, przekonany, że wszystko, co robię, jest doskonałe.
Przychodź z miłością, wyznając Mi, że pragniesz Mojej woli i niczego poza nią.
Módl się w ten sposób, a twoja modlitwa na tę chwilę będzie doskonała. Żaden święty nie byłby w stanie modlić się lepiej.
Modlitwa w oschłości
A we mnie duch mój omdlewa. (Ps 143, 4)
Istnieje pewne podobieństwo, pomiędzy rozwojem miłości małżeńskiej a rozwojem miłości do Mnie. Zawierając małżeństwo, dwoje kochających się ludzi gorąco pragnie przebywać razem. Cały świat mógłby dla nich nie istnieć, gdy tak w kółko wyznają sobie nawzajem czułość. Żadne wyrzeczenie nie wydaje im się zbyt trudne. Każde oddałoby drugiemu wszystko w szalonym, impulsywnym geście.
Ale ta miłość jest w dużej mierze samozadowoleniem wynikającym z zakochania w samej miłości. Po przejściu prób, na jakie napotyka każde dobre i udane małżeństwo, pojawia się inna miłość, o wiele głębsza i prawdziwsza. Skupiona bardziej na szczęściu współmałżonka niż na własnej satysfakcji, wyraża się na co dzień w tysiącu praktycznych wyrzeczeń. Podczas gdy wcześniej kochający zapewniał umiłowaną, że jest gotów dla niej na każdą ofiarę (a zapewniając ją, zapewniał o tym zarazem samego siebie), teraz wie, że rzeczywiście jest w stanie uczynić to, co kiedyś pozostawało jedynie w sferze słownych deklaracji.
Twoja miłość do Mnie rozwija się w podobny sposób. Kiedy obdarzam cię szczególnymi łaskami i pociechami, aby przyciągnąć cię bliżej ku sobie, jesteś aż w nadmiarze przepełniony radością i pragnieniem służenia Mi. Nic nie wydaje ci się zbyt trudne ‒ ani pokuty, ani posty, ani długie modlitwy.
Potem jednak twoja miłość przechodzi czas próby. Stopniowo wycofuję swoje pociechy. Cokolwiek byś nie robił, na modlitwie coraz częściej towarzyszy ci oschłość i posucha, jałowość i bezowocność. Czy kochasz Mnie, czy Moje pociechy? Czy zechcesz dalej się modlić, kiedy modlitwa nie daje ci już przyjemności?
W tej oschłości pragniesz modlić się po dawnemu, ale radość i pokój nie wracają. Chcesz skupić na Mnie swoją uwagę i nie możesz. Masz poczucie, że się nie modlisz, że niczego nie osiągasz, że marnujesz czas. Przychodzi ci ochota, żeby robić coś innego, żeby wymuszać na sobie jakieś akty modlitewne, a kiedy one również nie przynoszą pożądanego owocu, próbujesz zająć się czytaniem, studiowaniem, rozmowami z innymi. Możesz nawet odczuwać głęboką odrazę na samą myśl o modlitwie.
Nie pozwól na to, by ta posucha skłoniła cię do powrotu do mniej medytacyjnej, uproszczonej modlitwy. Chociaż łatwiej jest ci czytać, niż po prostu „oczekiwać”, to jeśli czytając masz poczucie, że się nie „modlisz”, przestań czytać. Chociaż jesteś w stanie rozmyślać o Moim człowieczeństwie i męce, jeśli nie jesteś w stanie czynić tego w sposób modlitewny ‒ inaczej niż wtedy, gdy po prostu zbierasz myśli, studiujesz czy przygotowujesz się do wystąpienia ‒ nie czyń tego wcale. Trwaj w tej jałowej modlitwie oczekiwania. Ofiaruj ją Mnie, powiedz Mi, że jej chcesz, ponieważ Ja ci ją zsyłam, i że nie pragniesz niczego innego.
Poddaję cię próbie. Chcę się przekonać, czy modlisz się dlatego, że taka jest Moja wola, czy dlatego, że modlitwa daje ci poczucie bycia dobrym, pobożnym i wyciszonym.
Kiedy wypróbowuję cię w ten sposób, jakże nużąca, sucha i pozbawiona smaku staje się twoja modlitwa! Z jakim trudem posuwa się twoja dusza, na obolałych stopach, ze znużeniem, trawiona głodem Mnie samego, niemal gotowa umrzeć z pragnienia Mnie!
Chcesz kontemplować prawdę, chcesz wyśpiewywać Moją chwałę, chcesz składać Mi dziękczynienie i wyznawać Mi swoją miłość.
I ponieważ tak bardzo pragniesz Mnie kochać, widząc jak bardzo Ja cię umiłowałem, ból twojej duszy jest niczym otwarta rana. Zaufaj Mi. W tym momencie brak śpiewu jest dla ciebie lepszy niż śpiew. To Ja kształtuję twoją modlitwę. Zaufaj Mi.
To rozstrzygający moment. Wytrwaj. W tych chwilach, kiedy nie masz Mi do ofiarowania nic poza oschłą wolą i kiedy ofiarowujesz Mi ją w bolesnym, ofiarnym geście, jesteś Mi nieskończenie drogi. Wtedy rzeczywiście pomagam ci, nie spuszczam cię z oka, współczuję ci w twoim cierpieniu, gotów cię nagrodzić, złagodzić twoje cierpienie w momencie, w którym okaże się zbyt dotkliwe.
To właśnie wtedy trzeba, abyś był cierpliwy w modlitwie, abyś odpoczywał zadowolony z tego, co ci daję. Jeśli nie jesteś w stanie myśleć, nie sil się na myślenie. Jeśli nie możesz mówić, nie sil się na mówienie. Zawsze możesz odpoczywać i taka modlitwa wytchnienia jest w tym momencie dokładnie tym, czego od ciebie pragnę.
Przyjdzie na ciebie pokusa obserwowania swojej modlitwy, oceniania, jak sobie z nią radzisz. Oprzyj się tej pokusie. Zaprzyj się siebie, Wyrzeknij się tego, co mówi ci rozum i pamięć. Oddaj to wszystko Mnie, chcąc czynić to, czego Ja sobie życzę. Przyjmij taką modlitwę, jaką ci daję. Nie chciej niczego innego. Powiedz Mi, że nie pragniesz żadnych myśli, żadnych wspomnień, oprócz tych, które Ja w tobie wzbudzam.
Jeśli zauważasz w sobie ciekawość tego, jak wygląda twoja modlitwa, potraktuj to jak rozproszenie i po prostu spokojnie i z łagodnością skieruj ponownie swoją uwagę na Moją obecność w tobie.
Jak dobrze zrozumiał Mnie św. Franciszek, gdy pisał: „Trwaj w modlitwie, a kiedy atakują cię rozproszenia, odsuń je łagodnie, jeśli możesz, a jeśli nie, zrób dobrą minę i pozwól muchom dręczyć cię, ile chcą, gdy ty mówisz do swego Boga. Jemu to nie przeszkadza. Odgoń je łagodnym, spokojnym ruchem, ale bez popłochu czy niecierpliwości, które wytrąciłyby cię z równowagi”.
I w innym miejscu: „Trwamy w obecności Boga nie tylko słuchając Go, wpatrując się w Niego lub do Niego mówiąc, ale także czekając, czy spodoba Mu się spojrzeć na nas, przemówić do nas lub sprawić, że my do Niego przemówimy. Nawet wtedy jesteśmy w obecności Boga, gdy nic takiego nie czynimy, ale po prostu trwamy tam, gdzie spodobało Mu się, abyśmy byli, i to właśnie dlatego, że Mu się spodobało, abyśmy tam byli”.
Utrata odczuwalnej radości z obecności Boga, po tym, gdy już się jej doświadczyło, jest jedną z największych ofiar, jakie możesz Mi złożyć. Jest ona jednak zaledwie cieniem tej ofiary, którą Ja sam złożyłem w Getsemani. Tam nawet niepojęta radość wizji uszczęśliwiającej nie ukoiła duchowego smutku Mojej duszy ani agonii Mojej ludzkiej natury.
Ty, możesz choć trochę Mnie naśladować, ofiarując Bogu poczucie opuszczenia, którego doświadczasz w swej oschłości. Możesz nawet ofiarować Mu gotowość wyrzeczenia się radości i pociechy Mojej obecności w tym życiu, jeśli taka będzie moja wola względem ciebie.
Przedsmak nieba
By miłość wasza doskonaliła się coraz bardziej i bardziej. (Flp 1, 9)
Na modlitwie niekiedy postępuję z tobą tak, jak postępowałem z apostołami, kiedy łowili ryby w Galilei po Moim zmartwychwstaniu. Piotr wraz z pozostałymi łowił całą noc, ale nic nie złowili. Kiedy nastał dzień, ujrzeli Mnie stojącego na brzegu, ale Mnie nie poznali. Zapytałem ich, czy coś złowili, a kiedy odpowiedzieli: „Nie”, poleciłem: „Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie” (J 21,6).
Posłuchali, a połów był ogromny ‒ sto pięćdziesiąt trzy dorodne ryby.
Tak postępuję z tobą w modlitwie. Przez długi czas próbowałeś się modlić, ale „nic nie złowiłeś". Jesteś niepocieszony. Ze wszystkich stron osaczają cię żale, rozproszenia, irytacje. Jednak wciąż na nowo ofiarowujesz Mi to cierpienie, mówiąc Mi, że nie chcesz jego zmiany czy skrócenia, ale jedynie pomocy, by je znieść. A gdy jesteś już zmęczony, czy nawet przygnębiony, mówię ci: „Zostań trochę dłużej. Jeszcze raz zarzuć sieci”. I nagle także twój połów staje się ogromny.
Może się to stać przed Najświętszym Sakramentem lub podczas Mszy Świętej, w twoim pokoju czy w jakimkolwiek innym miejscu. Nagle z pełnym przekonaniem mówisz: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga Żywego, ale także mój Brat. Nie widzę Cię ani nie czuję Twojej obecności, ale o to nie proszę. Wystarczy mi sama wiara”.
Z pewnością jeszcze większą, niż gdybyś mógł Mnie zobaczyć, będziesz wiedział, że jestem w tobie, że uczyniłem sobie w tobie mieszkanie i w nim przebywam.
Staniesz się jak Maria z Betanii siedząca u moich stóp, wyciszona, spokojna, milcząca, odprężona, albo jak Jan spoczywający na mojej piersi podczas Ostatniej Wieczerzy. To spokojne odprężenie bywa czasami tak głębokie, że twoja dusza będzie jakby pogrążona we śnie rozkoszy i zadowolenia w obecności swego Boga.
Jeśli powołam cię do tego stanu modlitwy, trwaj w ciszy i bezruchu. Nie czyń żadnych aktów. Nie wypowiadaj żadnych słów. Nie sil się na żadne myśli.
Podczas tego snu duszy twój intelekt może zostać zalany światłem i natchnieniem, tak że zobaczysz prawdy, których nigdy wcześniej tak naprawdę nie dostrzegałeś. Może być to jasne uświadomienie sobie piękna twego Boga, tak żywe, że w ciągu jednej chwili nabierzesz całkowitej pewności, że w porównaniu z Nim wszystkie rzeczy, wszelka chwała, są po prostu niczym.
Może to być uświadomienie sobie, że twój Bóg rzeczywiście trzyma cię tak jakby w swojej dłoni, tak że bez Niego nie możesz uczynić dosłownie niczego.
Może to być nagłe poczucie, że powinieneś kochać Mnie nie tylko jako Boga, ale również jako człowieka.
Może to być nagłe uświadomienie sobie, jak bardzo pragnę spełniać twoje prośby. W trakcie tej modlitwy jesteś pewien, że otrzymasz wszystko, o co tylko Mnie poprosisz. W spokojny, opanowany sposób, niczym nie zakłócając swojego odpoczynku, zaczniesz zasypywać Mnie niewypowiedzianymi prośbami ‒ aby tego dnia nie zatraciła się żadna dusza, aby grzesznicy zostali nawróceni, niewierzący oświeceni, dusze czyśćcowe uwolnione, twoja rodzina cieszyła się szczególnym błogosławieństwem, a cierpiący zostali umocnieni.
A gdyby okazało się, że zaczynasz się śpieszyć, w obawie, że nie zdążysz wypowiedzieć wszystkich swoich próśb, zanim minie ten szczególny moment łaski, już po chwili pojmiesz, że uśmiecham się czule nad tobą i mówię ci: „Nie śpiesz się. Ja cię nie opuszczę. Żyję w tobie. Zawsze słucham twoich próśb tak samo, jak w tym momencie”.
Wówczas, za sprawą Mojej szczególnej łaski, poprosisz Mnie, znowu bez słów, abyś mógł zawsze kochać Mnie całym sobą i abyś wraz z Małym Kwiatkiem stał się ofiarą Mojej miłosiernej miłości; aby ta miłość, która rozpala Moje Serce i jest w nim wezbrana, mogła zostać przeszyta strzałą twojej gotowości cierpienia dla Mnie, i aby strumień miłości połączył Moje Boskie Serce z twoim biednym sercem. A przede wszystkim poprosisz Mnie, abyś w tym, co mówisz, czynisz i myślisz, pełnił jedynie Moją wolę. Wszystko to uczynisz lub poznasz intuicyjnie. Nie będzie to wymagało od ciebie ani słów, ani myślenia, ani wysiłku. Wystarczy, że cię dotknę, a twoja wiedza i miłość zostaną nagle pomnożone nieskończoną liczbę razy.
Tak, łaski mistyczne będą przekształcać twoje życie, najpierw powoli i stopniowo, potem coraz szybciej, aż wreszcie wyniosę cię na chwalebny szczyt zjednoczenia przemieniającego. Nie dokona się to w jednej chwili i nie potrafisz dokonać tego samodzielnie. W kontemplacji to Ja czynię wszystko lub prawie wszystko. Ty nie czynisz prawie nic, poza tym, że oddajesz Mi swoją wolę. Możesz przeżywać uniesienia, podczas których twoja dusza nie będzie widzieć ani znać niczego poza Mną.
Jak szybko poczynisz postępy, jeśli zechcesz przyjmować jedynie taką modlitwę, jaką Ja ci daję!
Jeśli udzielę ci tego bezcennego daru modlitwy kontemplacyjnej, błagam cię, nie nadymaj się pychą. Pamiętaj, że od tego, komu wiele się daje, wiele również wymagać się będzie. Bądź wdzięczny, ale nie pozwól sobie na przywiązanie do tej czy innej łaski. W każdej chwili bądź gotów zarówno posiadać łaski materialne i duchowe, jak też wyrzec się ich, za wyjątkiem tej Mojej łaski, która daje życie.
Czy nie widzisz, jak cenne byłoby dla ciebie to, gdybym wprowadził cię w tę modlitwę? Stan ten, w pełni rozwinięty, może nawet przenieść się na twoje codzienne obowiązki tak, że poświęcając konieczną uwagę swoim zajęciom, w głębi duszy wciąż jesteś skupiony i skierowany na swego Boga. Wiesz, że pracując, pełnisz moją wolę, dlatego ofiarowujesz tę pracę Mnie ze świadomością, że żyję w tobie.
Czy nie dostrzegasz w tym pewnego podobieństwa, choć jednocześnie nieskończenie odległego, do Mojej własnej ciągłej kontemplacji wizji uszczęśliwiającej podczas Mojego ziemskiego życia w Palestynie? Przez cały czas kontemplowałem Trójcę twarzą w twarz, nawet podczas wykonywania swoich codziennych zajęć. Odczuwałem głód, ból, radość, smutek, dostrzegałem potrzeby innych, nauczałem i wysłuchiwałem, ale Moja ludzka dusza w każdej chwili twarzą w twarz oglądała Trójcę.
Pomyśl o tym, i wiedz, że jeśli będziesz Mi wierny w modlitwie i medytacji, mogę we właściwym czasie udzielić ci tego wielkiego błogosławieństwa zaawansowanej modlitwy kontemplacyjnej, łącznie z modlitwą zjednoczenia, znakiem wizji uszczęśliwiającej, którą pragnę, abyś radował się przez całą wieczność.