"Czy człowiek może uniknąć odpokutowania kar za swoje grzechy? Nie. Może jednak przejść przez oczyszczenie w czasie ziemskiego życia, a nie dopiero po śmierci" – pisze s. Anna Czajkowska WDC w swojej książce: Czyściec w życiu ziemskim. Mówi ona dalej: "Oczyszczenie jest niezbędne, ponieważ to, co jest przeznaczone dla Boga, musi być doskonałe. A co czyni nas niedoskonałymi? W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że "Każdy grzech, nawet powszedni, powoduje nieuporządkowane przywiązanie do stworzeń, które wymaga oczyszczenia, albo na ziemi, albo po śmierci w stanie nazywanym czyśćcem. Takie oczyszczenie uwalnia od tego, co nazywamy karą doczesną za grzech. (...) Nawrócenie, które pochodzi z żarliwej miłości, może doprowadzić do całkowitego oczyszczenia grzesznika, tak że nie pozostaje już żadna kara do odpokutowania.
Oczyszczenie się z kar, przejście tego procesu za życia, czyściec ziemski to przyjęcie postawy nawrócenia (…). Nawrócenie jednak to nie jakaś zewnętrzna poprawność w postępowaniu, ale raczej proces wewnętrznej przemiany człowieka, zmierzający do otwarcia się na Boga w Chrystusie i przez Chrystusa, który przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie odkupił świat. Wejście w oczyszczenie serca wymaga więc podążania za Osobą – za Zbawicielem – Jego drogą, drogą miłości, ofiary i cierpienia. (…)
Każdemu z nas Bóg daje wystarczającą łaskę, byśmy mogli zwrócić się ku temu, co nas oczyszcza i uświęca, dlatego nie musimy koniecznie przechodzić przez czyściec po śmierci. Możemy na ziemi przygotować serce na niebo. Trzeba tylko chcieć poddać się Bożemu prowadzeniu i otworzyć na to wszystko, co służy duchowemu rozwojowi, czyli naszemu uświęceniu".
W dalszej części książki s. Anna Czajkowska rozwija temat tego wielkiego bogactwa duchowych środków, jaki jest w zasięgu każdego chrześcijanina, aby osiągnąć cel, jakim jest niebo zaraz po śmierci.
Ciekawym jest również uzupełnienie tematu o wypisy z kilku pism mistyków na temat przeżywania swojego czyśćca na ziemi. Poniżej wypisy zawarte w książce Czyściec w życiu ziemskim, oraz dodatkowo fragmenty z dzienników Alicji Lenczewskiej.
"Rękopis z czyśćca", s. Maria od Krzyża
Sama ziemia czyż nie jest swego rodzaju czyśćcem? Spomiędzy osób, które ją zamieszkują, jedne przechodzą przez pełny czyściec pokuty dobrowolnej lub przyjętej – osoby te idą po śmierci bezpośrednio do nieba, inne tylko zaczynają pokutę na ziemi (jest ona przecież miejscem cierpienia), lecz nie mając dostatecznej odwagi i wielkoduszności, muszą kończyć swój czyściec ziemski w prawdziwym czyśćcu. (s. 59)
Niektóre dusze przechodzą swój czyściec na ziemi przez cierpienie, inne zaś przez miłość, bo miłość ma także swoje męczeństwo. Dusza, która naprawdę stara się kochać Jezusa, odczuwa, że mimo swych wysiłków nie kocha Go na miarę swych pragnień. Jest to dla tej duszy ustawiczne męczeństwo, spowodowane jedynie miłością, a przy tym niepozbawione wielkich cierpień! Podobne jest w jakimś stopniu, jak ci już mówiłam, do sytuacji duszy czyśćcowej rwącej się nieustannie ku Temu, który jest jedynym jej pragnieniem, a jednocześnie odpychanej, bo jej oczyszczenie nie jest jeszcze całkowite. (s. 63)
Tylko uczynki wykonane z wielką miłością, pod wejrzeniem Boga i dla wypełnienia Jego świętej woli, będą miały (bez przechodzenia przez czyściec) natychmiastową nagrodę w niebie. Jakie zaślepienie panuje pod tym względem na świecie! (s. 81)
Ileż czynów bezużytecznych, ile dni nijakich, bez miłości do Jezusa, bez czystych intencji! Wszystko to idzie na marne, bo nie będzie się liczyło w niebie! (s. 79)
Niemożliwe dla nas do zrozumienia, dopóki jesteśmy na ziemi, czego Bóg wymaga od duszy, która pokutuje w czyśćcu za swe grzechy. Czy sądzisz, że liczne modlitwy, nawet gorliwie odmawiane, umożliwiają duszy natychmiastowe wejście do wiecznej szczęśliwości? Tak nie jest. Kto potrafi zgłębić sądy Boże? Kto może zrozumieć, jak wielkiej czystości wymaga Bóg od duszy, zanim ją dopuści do dzielenia ze sobą wiekuistego szczęścia? Niestety, gdyby to podczas pobytu na ziemi wiedziano lub się nad tym wszystkim zastanawiano, jak inne życie by prowadzono! Pomyśl poważnie, ile taka nad niczym niezastanawiająca się osoba, mało dbająca o swe zbawienie, cała oddana ziemskim sprawom, popełnia dziennie grzechów powszednich?... Ile minut poświęca Bogu?... Czy nad tym się zastanawia?... Jeżeli przeżywa podobnych dni w roku, a pomnożyć je przez wiele podobnych lat, to ta osoba umiera z duszą obarczoną mnóstwem niezmazanych grzechów powszednich, bo o tym nie myślała. W duszy w ten sposób obciążonej pozostaje często zaledwie nikłe światełko miłości, gdy przychodzi rozliczyć się z Tym, który żąda od niej sprawozdania z życia. Oto życie ludzi nie mające prawie żadnej wartości, pozbawione miłości Boga i czystości intencji, które trzeba na nowo rozpoczynać w duchu pokuty. Dusza, która powinna żyć po Bożemu, nie żyła dla Boga, musi więc rozpocząć życie od nowa, i to wśród niewymownych cierpień! Nie skorzystała z miłosierdzia Bożego na ziemi. Była niewolnicą swego ciała. Gdy znajdzie się w miejscu oczyszczenia, musi wypłacić się aż do ostatniego grosza i odzyskać swój pierwotny blask. Tak jest z duszami obojętnymi na sprawę własnego zbawienia. Inaczej jest jednak z duszami obarczonymi cięższymi grzechami.
Kochaj tak bardzo Boga, byś nie potrzebowała tego przechodzić i zdobywać miłości przez cierpienia bez zasług. Cierpienia i udręki na ziemi są zasługujące, nie trać więc zasług. Przede wszystkim kochaj! Miłość zmazuje wiele grzechów, a jednocześnie sprawia, że ich się unika, bo nie chce się sprawić przykrości Temu, którego się kocha. Dlatego dusza, która naprawdę kocha Jezusa, bardzo się strzeże i unika wszystkiego, co może ranić serce Boże. Wiele dusz czyśćcowych liczy na ciebie, że je wydobędziesz z miejsca cierpienia. Módl się za nie z całego serca. (s. 91-92)
Jeszcze jeden rok przeszedł do wieczności! W ten sposób mijają kolejno jeden za drugim. Dni następują po sobie aż do ostatniego, który kładzie kres krótkiemu życiu ziemskiemu i rozpoczyna długie życie w wieczności! Korzystaj dobrze ze wszystkich chwil. Każda z nich może ci wysłużyć niebo, i to z pominięciem czyśćca. Każda z twych czynności, spełniona na oczach Jezusa, da ci o jeden stopień chwaty w niebie więcej, a jednocześnie wyższy stopień miłości ku Jezusowi. Każdy z tych aktów życia doskonałego tworzy łańcuch miłości, łączący coraz bardziej duszę z Tym, którego ona kocha. Gdy ostatnie ogniwo tego łańcucha będzie już uformowane, Jezus zerwie słabe więzy, łączące duszę pełną zasług z ciałem, z którym była związana na ziemi. Uwolnioną w ten sposób duszę jednoczy Jezus jeszcze ściślej ze sobą, tym razem już na zawsze, w szczęśliwej wieczności. (s. 98)
"Uwierzyłam miłości, dziennik duchowy", Sługa Boża S. Leonia Nastał
Gdyby dusze nie stawiały oporu płomieniom miłości, jaka bucha z mego Serca niby pożar niczym nieugaszony, nie cierpiałyby po śmierci płomieni czyśćcowych. Istotą tych płomieni jest ta sama miłość, jaką chcę zająć, za ziemskiego jeszcze życia, dusze. Różnica w tym, że tam jest ona karząca, a ból, jaki dusze cierpią powiększa świadomość oddalenia się od Boga, bronienia się przed Boskim działaniem miłości. Nieraz ból ściska moje Serce, gdy muszę patrzeć, jak dusze bronią się przed działaniem miłości. Z daleko większą czynią to skwapliwością niż mieszkańcy domu objętego pożarem. (...) W krzyżu tli się zawsze iskra miłości, trzeba tylko poddać się jej działaniu, trzeba dorzucić paliwa, by iskrę rozdmuchać. Niech dusza każda, którą nawiedzam krzyżem, obejmie go z wdzięcznością, otworzy mu bramy serca, bo w krzyżu jest ogień miłości, który – jak ci to już wspominałem, może zastąpić płomienie czyśćcowe. Kto na ziemi będzie czcił i kochał krzyż, owo śmiertelne łoże swego Zbawcy, nie ulęknie się go w dzień Sądu Ostatecznego, gdy zajaśnieje na niebie w obliczu świata całego. (30)
Przed uroczystością Bożego Ciała Pan Jezus zapytał mnie, czy się zgadzam na to, by za życia przejść czyściec, a nie będę w nim po śmierci. „Pytam się o twoją zgodę – mówił Jezus dlatego, że jeszcze jesteś na ziemi, żyjesz. Po śmierci dusza już nie ma możności wyboru”. Duszę moją napełniało pragnienie cierpienia. Powiedziałam jednak Panu Jezusowi, że ja najpierw chcę zasięgnąć rady u spowiednika, poprosić go o pozwolenie, błogosławieństwo i modlitwę, bo jestem bardzo słaba i nie ufam własnej wytrwałości. Pan Jezus powiedział: „Dobrze, ale nie czekaj powrotu spowiednika. Napisz mu o tym”. I dodał jeszcze, że mój czyściec będzie krótkotrwały, ale bardzo bolesny. (114)
W niedzielę, w oktawie Bożego Ciała, przeżywałam oschłość. Dusza moja w niczym nie mogła znaleźć odpoczynku – przy tym trawiła mnie tęsknota za Bogiem. Zaczęłam pojmować cierpienia dusz czyśćcowych. W czasie modlitw wieczornych, duszę napełnił ból, jakbym całkowicie była odrzucona od Boga. (...)
Cierpienie wewnętrzne ustawicznie się wzmaga. Nawet po Komunii św. nie odczuwam ani na chwilę nawet promyka radości. Każda chwila wiekiem się staje. Wszystko Jezus zabrał. Zostawił tylko poczucie win, niegodziwości i podłości mojej. Czasem zdaje mi się, że cierpię więcej niż dusze czyśćcowe, bo one mają nadzieję, że cierpienia ich się skończą, a mnie i ta nadzieja odpłynęła z duszy. Pali mnie ogień tęsknoty za Bogiem i ogień wstydu na widok tego plugastwa, jakie odkrywam w moich grzechach. Zdaje mi się, że jestem przedmiotem odrzucenia i wstrętu dla Boga. Ach, Boże mój – nie patrz na wstrętną nagość moich grzechów; ach – nie słuchaj takiej prośby, popatrz w jej głębię, by ją pokryć miłosierdziem swoim i pięknością swoją. Dziecko Twoje owrzodziałe i schorzałe – ulituj się Ojcze nad nim, wszak jesteś Wszechmocny i miłosierny. Niech ogień cierpienia pali, aż zniszczy wszystko, co się Tobie nie podoba, by została tylko miłość ofiarna. (116)
Cierpienie duchowe, tęsknota za Panem Jezusem wyrwały mi znowu z duszy strumienie łez i skargę bolesną. Powiedziałam Panu Jezusowi, że jeżeli ten stan dłużej potrwa, zabije mnie tęsknota za Nim. Jezus raczył odezwać się. „Dziecino moja, Ja ci łaskę wyświadczam, przeprowadzając cię przez czyściec cierpienia. Niemowlęta nie cierpią w czyśćcu. Chcę i dla mojego niemowlęcia łaski – jakim [ty] jesteś – uczynić ten przywilej. Wiesz jednak, że miłość jest bardzo wymagająca, muszę na ziemi wyniszczyć w tobie wszystko, co mogłoby stanowić materiał ognia czyśćcowego. Wiem, że cierpisz, ale nierównie więcej cierpiałabyś w czyśćcu. Popatrz, moje dziecię, Ja sam, chłodzę ogień wokoło ciebie – w sercu go tylko rozpalam, bo chcę przez ciebie być kochany miłością płomienną. (117)
Zdawało mi się, że Pan Jezus usunął z mojej duszy wszystko, co dotąd dawało mi nadzieję, że wkrótce weźmie mnie do nieba. (...) Zalałam się łzami, a z serca wyrywały się bolesne skargi. (...) Powtarzałam Jezusowi co mi tylko miłość i tęsknota dyktowały, a Pan Jezus w końcu odezwał się: „A kto wzbudził w twym sercu tę tęsknotę za Bogiem? Kto ci dał te łzy obfite? Niech ci to będzie promykiem nadziei, że myślę o tobie i o przeprowadzeniu cię do Ojca. W tęsknocie twej do Boga kryje się głównie cierpienie czyśćca. Dusze cierpiące w czyśćcu trawi ogień poczucia ich niegodności, by stanąć przed obliczem Bożym, i ogień tęsknoty za swoim Stwórcą. Pozwól, niech te płomienie oczyszczą i ciebie, niech wypalą wszelką niedoskonałość, bo Ja chcę twojej świętości. Chcę twego ubóstwa w duchu, dlatego ogołacam cię z ciebie samej – z pragnień, które mogłabyś nazwać swoimi, z uczuć, które sprawiałyby ci radość. Dla odpocznienia jednak zabiorę cię od czasu do czasu do błogosławionej przystani mego Serca, byś się napiła pokoju, nadziei i miłości. (119)
Pan Jezus przyszedł, napełnił duszę moją szczęściem i radością, a potem rzekł: „Dziecino, twój czyściec skończony. Jako dopełnienie czyśćca przyjąłem pokutę, jaką otrzymałeś przy ostatniej spowiedzi – odprawienie drogi krzyżowej i ofiarowanie odpustu za siebie samą. Będziesz jeszcze wiele cierpieć, ale to już pójdzie do skarbca Kościoła, na korzyść dusz”. (127)
Pytałam się Pana Jezusa: Co jest jeszcze przeszkodą, że mnie nie bierze do nieba, wszak przyobiecał, że po odbyciu czyśćca na ziemi weźmie mnie do siebie. Jezus mi wytłumaczył: „Nie powiedziałem, że cię zabiorę zaraz po odbyciu czyśćca na ziemi, tylko że nie będziesz w czyśćcu po śmierci; a po zgonie wezmę cię wprost do siebie. Żyjesz jeszcze dla Kościoła, dla wspomagania kapłanów modlitwą i ofiarą". (155)
"W oceanie Miłości i Miłosierdzia Trójcy Przenajświętszej. Autobiografia i dziennik duchowy", Sługa Boża S. Roberta Zofia Babiak
Otrzymałam zrozumienie, że nie jest wolą Bożą, aby dusze szły do czyśćca, lecz prosto do nieba. Czyściec istnieje z miłosierdzia Bożego przez wzgląd na słabość ludzką. Zrozumiałam, że będę wiele cierpiała na ziemi, aby spełnić wolę Bożą i zaraz po śmierci iść do nieba. Tę łaskę mogę otrzymać tylko z niepojętej dobroci Trójcy Świętej, bo jakże może uniknąć czyśćca istota, która zasłużyła na tysiące piekieł. (114)
Zrozumiałam, jak wielką chwałę ma Pan Jezus, gdy dusza współpracuje z łaską nad swoim uświęceniem tak dalece, aby uniknąć czyśćca, wtedy Jezus jest dla niej w całej pełni Zbawicielem, a stąd płynie wielka chwała dla Jego Męki. (399)
"Świadectwo" i "Słowo pouczenia", Alicja Lenczewska
† Przeżywasz swój czyściec, Moje dziecko.
Poznawanie Mnie i poznawanie siebie jest bólem oczyszczającym i uświęcającym.
To są męki czyśćcowe: męka skruchy i wstydu wynikające z poznania własnej niewdzięczności wobec Mojej miłości, jaką cię ogarniam ciągle i mimo tego, jaka jesteś.
Prawdę całkowitą o Mnie i o sobie poznasz, gdy staniesz przede Mną ogołocona z ciała, które ją zaciemnia.
Wtedy będziesz wiedzieć i widzieć w pełni wszystko: swoją grzeszność i Moją świętość.
Jeśli życie twoje przebiegnie w skrusze, a serce będzie pokorne wobec Mnie i bliźnich, poznanie Prawdy nie będzie bolesne, bo swój czyściec przejdziesz na ziemi.
Jeśli jednak będziesz zapatrzona w siebie i będziesz pragnęła górować nad innymi swoimi braćmi – poznając Prawdę, zaznasz ogromnego wstydu i bólu. Poznając Moją świętość i pokorę, poznasz w tym świetle własną nędzę, głupotę i pyszałkowatość. I czyściec twój dopiero się zacznie, o wiele bardziej bolesny niż tu na ziemi, bo nie będziesz mogła nic uczynić, jak tylko przyjąć cierpienie.
Przeżywaj tu swój czyściec i przyjmuj wszelkie cierpienie: tak duchowe, jak i fizyczne, z radością i miłością do Mnie i ludzi, którymi posługuję się do twego oczyszczenia, aby u Mnie czekało cię tylko i na zawsze niebo przebywania z Bogiem w jedności dusz.
1 Kor 11, 31 Jeżeli zaś sami siebie osądzimy, nie będziemy sądzeni. (Ś 894)
† Życie właściwie spożytkowane to napełnianie się Mną aż do wypełnienia zupełnego – do przemiany istnienia w doskonałe istnienie we Mnie.
Każdy człowiek ma takie zadanie i taką perspektywę przed sobą.
I sposób proponowany przeze Mnie, najbardziej skuteczny, którym jest powołanie. Każde powołanie – w każdym stanie.
Czyściec istnieje po to, aby naprawić to, co w drodze życia zostało zaniedbane. Jest darem Mojej łaski i Miłości. Jest Miłosierdziem pozwalającym powrócić do pełni radości we Mnie tym, którzy tego chcą w chwili przekraczania granicy.
Życie ewangeliczne – w Mojej łasce i Miłości – prowadzi bezpośrednio w Moje ramiona.
Tym, którzy dzielą Mój ból i Moją Miłość w zjednoczeniu ze Mną, nie potrzeba czyśćca. W nich dokonuje się nieustanna przemiana i Ja jestem tym, który z ich życia składa ofiarę Ojcu. W ich duszy ją składam jako Kapłan i Ofiara jednocześnie. Konsekrowani są przeze Mnie – Moja Świętość jest ich świętością. A ich codzienność i każdy dzień jest Mszą Świętą trwającą po ostatnią chwilę życia na ziemi. Stanowimy Jedno w Bogu Ojcu. (Ś 818)
Droga krzyżowa człowieczego życia to czyściec na ziemi. Kto tu go przyjmie, wzięty będzie do Nieba jak Maryja. Ona jest wzorem dla każdego człowieka: Jej fiat na wszelką wolę Boga, Jej pokorna służba, Jej macierzyńska miłość wobec Moich dzieci i Jej oblubieńcze zjednoczenie ze Mną. (SP 57)
Nie patrz w siebie, tylko we Mnie – to cię uzdrowi. Oświetlam twoją zranioną naturę, abyś przylgnęła do Rany Mojego Serca, skąd płynie Krew twojego oczyszczenia i uświęcenia. Ukryj się tam, aby twoja grzeszność wybielała jak śnieg. Czas, w jakim żyjesz w ciele, dany jest dla twego oczyszczenia – odzyskania świętości pierwotnej.
Leczenie zaczyna się od wydobycia na światło. Potem jest już tylko zabliźnianie ran. I nabieranie sił do przyjęcia następnego odkrycia zła i następnych zranień.
Tak będzie cały czas aż do progu Nieba. Jeśli nie wystarczy ci samozaparcia, by wszystko przyjąć tu – resztę uleczę w czyśćcu, ażebyś mogła wejść do Nieba z czystym sercem, bo inaczej nie jest to możliwe. (SP 701)